15.

1.1K 110 11
                                    


POV Anastazja:

Nim zdążyłam chociażby mrugnąć, minęło już sześć dni. Czas leciał tu zdecydowanie szybciej, zlewając się w jedną całość. Prażące promienie słońca towarzyszyły nam już od samego świtu, pozwalając na dostrzeżenie przemijalności kolejnych dni. Świeżo upieczone panny młode trzy dni temu ruszyły w dalszą podróż, pozostawiając nas same. Ich nieobecność kompletnie mi nie przeszkadzała. Mogłam w spokoju odpocząć, bez konieczności dopasowywania planów do reszty grupy.

Byłam w raju.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam okazję na tak długi i beztroski odpoczynek, dlatego starałam się wykorzystać ten czas jak najlepiej. Ustawiałam budzik na wczesną godzinę, co nie za bardzo podobało się mojej irytującej współlokatorce, która nade wszystko ceniła sobie dużą dawkę snu.

Ja nie zamierzałam tracić czasu.

Po zrobieniu mojej porannej rutyny, założyłam białą koszulkę nocną, po cichu opuszczając łazienkę. W pokoju panował przyjemny chłód, który stanowił przyjemny kontrast dla obecnego za oknem skwaru. Przewiesiłam materiał o oparcie fotela, próbując znaleźć ubrań, które idealnie sprawdzą się podczas naszej dzisiejszej wycieczki.

O godzinie dziesiątej odbieramy samochód z hotelowego lobby.

Westchnęłam głośno, kolejno przesuwając wieszaki z częściami garderoby. Z uwagi na fakt, iż nie miałam zielonego pojęcia, dokąd zabierze mnie niebieskooka, nie mogłam podjąć racjonalnej decyzji w sprawie dzisiejszego ubioru. Po ciężkiej batalii zdecydowałam się na krótki, beżowy top, kultowe spodenki Levis'a z jasnego jeansu oraz białą, oversize'ową koszule w razie zbyt mocnego słońca lub wieczornego ochłodzenia. Nie myśląc zbyt wiele, zwinnym ruchem zdjęłam workowatą koszulkę. Stojąc przodem do otwartej szafy, odniosłam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.

Mój oddech momentalnie zwolnił, stał się znacznie cięższy. Ciało przeszył przyjemny dreszcz, który nie pozwalał mi się odwrócić. Przez kilka sekund stałam bez ruchu, próbując ustalić czy niespodziewana reakcja jest jakkolwiek uzasadniona. Przekonana o irracjonalnym wymyślę mojej podświadomości, odwróciłam się uprzednio zasłaniając tors trzymaną w dłoniach koszulką, niespodziewanie napotykając parę intensywnie błękitnych oczu.

Dziewczyna opierała się plecami o drewnianą ramę łóżka, z nadzwyczajną dokładnością śledząc każdy mój ruch. Jej bezczelne spojrzenie spowodowało nagły wyrzut adrenaliny, znacznie przyspieszając pracę mojego serca.

Nienawidzę tego, w jaki sposób działa na mnie jej obecność.

Odchrząknęłam budząc się z mentalnego zawieszenia, po czym czym prędzej odwróciłam się w stronę szafy. W mgnieniu oka przełożyłam koszulkę przez głowę, próbując unormować buzujące hormony.

- Widzę, że już nie śpisz. - wymamrotałam, kompletnie ignorując zajście mające miejsce zaledwie kilka sekund temu.

Dziewczyna nie odpowiedziała. Siedziała w ciszy w niezmienionej pozycji, przenikając mnie enigmatycznym wzrokiem. Schyliłam się chwytając za trampki, które w akcie desperacji zaczęłam kurczowo ubierać.

- Nie zamierzasz dziś ze mną rozmawiać? - powiedziałam po chwili, nie otrzymując żadnej odpowiedzi ze strony szatynki.

- Przepraszam. - wyszeptała porannych, zachrypniętym głosem. - Zawiesiłam się, obserwując twoje poranne poczynania. - wyjaśniła, a na jej twarzy dostrzegłam ledwo widoczny, uroczy uśmiech.

- Jestem aż tak interesująca? - zadrwiłam, siadając na skraju łóżka.

- Nawet nie wiesz jak bardzo, Anastazjo. - na dźwięk mojego imienia, po raz kolejny przeszedł mnie dreszcz.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz