24.

1.3K 135 9
                                    


POV Alex:

Stałam przed lustrem, poprawiając krawędzie czarnej marynarki. Ostatni raz miałam ją na sobie ponad dwa lata temu, dlatego dziwiłam się, że nadal na mnie pasuje. Muszę przyznać, że jest znacznie ciaśniejsza niż wcześniej, gdyż moje ciało przeszło lekką, lecz widoczną transformację. Długie godziny spędzone na belgijskiej siłowni sprawiały, że choć na chwilę zapominałam o dręczących mnie wydarzeniach z przeszłości. Nabrałam więcej tkanki mięśniowej, co dostrzegłam, gdy ponownie założyłam tę marynarkę.

Faktycznie jakoś dziwnie opinała się na barkach...

- Woah! Kogo my tu mamy! - Kate krzyknęła, gdy wychyliła się zza progu sypialni. - Nie sądziłam, że cię tu spotkam. - zajęła miejsce na brzegu łóżka, przyglądając mi się uważnie.

- Idę na wigilię pracowniczą. - wyjaśniłam, poprawiając sztywny kołnierzyk białej koszuli.

- Mhm, rozumiem. - wymruczała tajemniczo. - Zdradzisz sekret, dla której z twoich podwładnych się tak wystroiłaś? - przewróciłam oczami na jej głupkowaty komentarz. - Czekaj! Niech zgadnę... - zrobiła teatralną, zamyśloną minę. - Stawiam na długowłosą Gruzinkę z recepcji! - klasnęła w dłonie, rozkładając się na pościeli.

Czasami zastanawiam się, czy ona kiedyś zmądrzeje...

- Idę na pracowniczą wigilię Anastazji. - odwróciłam się, unosząc znacząco brew.

- Okey, tego też się nie spodziewałam. - zmarszczyła nos.

- Znowu robię za panienkę do towarzystwa. Miała iść z Laurą, ale wypadło jej coś w pracy. - wyjaśniłam pokrótce, nie chcąc wdawać się w szczegóły.

- Na sam dźwięk jej imienia przechodzą mnie ciarki... - powiedziała przez zęby. - Nadal nie rozumiem, jak Ana mogła ją wybrać. - dodała po cichu.

- Kate, skończ. - stanowczy głos Sylwii odbił się od ścian pomieszczenia. - Rozmawiałyśmy o tym dziesiątki razy. To nie nasza sprawa. - dodała, opierając się o framugę drzwi.

- Dziękuję. - wymamrotałam, tłumiąc rosnącą irytację. - Dlaczego ta cholerna koszula nie chce współpracować? - wycedziłam, nadal walcząc z niesfornym kołnierzykiem.

- Chodź tu. - blondynka rozkazała, przywołując mnie ruchem dłoni. - Lubię ten garnitur. Mam z nim dobre wspomnienia. - uśmiechnęła się przelotnie, poprawiając część mojej garderoby. - Proszę. Wystarczyło naciągnąć ją na plecach. - poklepała mnie po barku.

- Hey, mi nie prawisz takich komplementów! - brunetka się oburzyła, mrużąc oczy w gniewnym geście.

- Bo nie nosisz garniturów. - skomentowała, unosząc ramiona.

- Podobają ci się kobiety w tak eleganckim wydaniu? - zapytała podchwytliwie.

- A komu się nie podobają? - rzuciła Sylwia.

Złapałam z przyjaciółką kontakty wzrokowy, po czym w niewerbalny sposób przyznałyśmy blondynce rację.

- Na którą ta cała impreza? - brunetka wymamrotała, spoglądając na telefon.

- Na dziewiętnastą. - odparłam krótko.

- W takim razie radziłabym się już zbierać. Jest już czternaście po osiemnastej... - rzuciła zdawkowo, a ja otworzyłam szerzej oczy.

Kompletnie straciłam poczucie czasu...

- Spóźnię się! - krzyknęłam w panice, biorąc z szafy czarny płaszcz. - Widziałyście gdzieś kluczyki? Muszę jeszcze zajechać po Anastazję. - poprosiłam o pomoc, krzątając się po sypialni.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz