2.

1.7K 140 27
                                    

POV Sylwia:

Nerwowo poprawiłam uchwyt, kurczowo zaciskając palce na rękawie kraciastego, dopasowanego garnituru przyjaciela. Przełknęłam gorączkowo ślinę, gdy poczułam nieprzyjemny ucisk w klatce, na myśl o moim ojcu, który od zawsze planował zaprowadzić mnie do ołtarza. Niestety jego nagła, niespodziewana śmierć prawie dwa lata temu skutecznie pokrzyżowała nam plany, przeistaczając marzenie w surrealistyczny sen. Niepewnie spojrzałam na uśmiechniętego blondyna z zadbanym, wystylizowanym zarostem, dając mu subtelny znak, iż jestem gotowa stawić czoło zebranym osobom.

- Będzie dobrze. - kojący głos Anastazji dobiegł do moich uszu zza pleców. - I nie przejmuj się welonem. Zadbam, żeby prezentował się jak najlepiej. - dodała odczytując moje skryte obawy.

Wzięłam ostatni, głęboki wdech, nim masywne, żelazne wrota stanęły przed nami otworem. W myślach dziękowałam przyjacielowi, iż sam zaproponował odprowadzenie mnie do ołtarza, gdyż poziom stresu, który aktualnie odczuwałam osiągnął apogeum.

- Trzymaj mnie. - wyszeptałam próbując panować nad emocjami.

- Nie puszczę. - odpowiedział ledwo słyszalnie wpatrując się w czekającą przed nami Kate.

Kate.

Poczułam przyjemne uczucie w żołądku, gdy skierowałam wzrok na smukłą sylwetkę narzeczonej. Elegancki, swobodny garnitur w stylu boho doskonale podkreślał jej osobowość, zaś białe, koronkowe body nadawały jej znacznej delikatności. Całość wygladała wręcz oszałamiająco, co potęgował stonowany makijaż w ciemnych odcieniach. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, gdy dostrzegłam łzy kumulujące się w jej dużych, brązowych oczach. Moją uwagę przykuła jednak osoba w bordowym, dopasowanym garniturze, która wpatrywała się w profil mojej narzeczonej.

To nie może być ...

Pomyslałam, gdy moim oczom ukazał się znajomy szereg śnieżno białych zębów. Bez chwili zastanowienia wiedziałam, kim jest niespodziewany gość, który bezczelnie puścił mi oczko. Zachichotałam kręcąc głową z rezygnacją, po czym ponownie skupiłam wzrok na wzruszonej narzeczonej.

Niestety awantura musi poczekać. Najpierw muszę przeżyć własny ślub ...

POV Kate:

Moje serce stanęło, gdy w otwartych, ozdobnych drzwiach dostrzegłam drobną, lecz wysportowaną postać narzeczonej. Z każdym kolejnym krokiem przebytym przez dziewczynę, wypatrywałam nowe detale jej ubioru. Gładka, dopasowana, lecz zwiewna suknia z długim rękawem wręcz idealnie leżała na jej doskonałym ciele. Subtelnie spięte, blond włosy niebieskookiej przyozdabiał długi, koronkowy welon, który ciągnął się po kamiennej podłodze dziedzińca. Stonowany, elegancki makijaż podkreślał atuty jej twarzy, jednocześnie nadając kreacji ekstrawaganckiego charakteru. Na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech, gdy dostrzegłam minimalistyczny bukiet w rustykalnym stylu, który trzymała w mocno zaciśniętej dłoni. Całość prezentowała się znacznie lepiej, niż mogłam to sobie wyobrazić.

Nadal nie wierzę, że stoję w tym miejscu.

Poczułam, jak pojedyncze łzy zbierają się pod moimi powiekami, gdy dystans między nami dynamicznie malał.

- Weź się w garść. - ledwie słyszalny szept przyjaciółki dobiegł do moich uszu. - Tak chcesz wyglądać na zdjęciach weselnych? - dodała uświadamiając mi moją zapłakaną mimikę.

Zdziwiłam się, gdy twarzy szatynki momentalnie zbladła, a jej usta nieświadomie się rozchyliły. Zadrwiłam w duchu, gdy dostrzegłam sylwetkę Anastazji, która sumiennie wypełniała swoje zadanie, nie pozwalając na choć najmniejsze zagięcie ozdobnego welonu.

Before I met herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz