Według zegara została zaledwie godzina. Wszystko się trzęsło. Miałem wrażenie, że jeśli tak dalej pójdzie to oberwę niebawem setkami śrubek prosto w gębę, a wszystko rozpłynie się w galaktyce. Ziemia była taka piękna, nawet nie spodziewałem się, że ten olbrzym wzbudzi we mnie tyle uczuć. Oczy niebezpiecznie mi się błyszczały, ale już sam nie wiedziałem czy to kwestia, że powietrza było coraz mniej, czy jednak w tym starym ciele odżyły jakieś uczucia, które dawno poszły w zapomnienie.
Mogłem dostrzeć wszelkie oceny, które wydawały się takie błękitne i idealnie czyste. Zacząłem się wtedy zastanawiać jaka odległości mnie od nich dzieli i czy będę w ogóle miał możliwość ocenienia tego z bliska. Roślinność pokrywała naprawdę większe części tej planety, nieco inaczej niż wydawało mi się zapamiętać, ale moja pamięć mogła być już jednak omylna. Usiadłem na krześle obrotowym tuż przy kokpicie i wpatrywałem się w ogrom tego olbrzyma, czekając na cud dotarcia.
~^~^~
Po kolejnych dwóch godzinach przestało być kolorowo, nie żeby wcześniej było. Ledwo trzymałem się sterowniczego kokpitu i niespokojnie analizowałem, czy na pewno pasy, którymi jestem zapięty dadzą radę. Przecież te wszystkie odgłosy metalu, który wyginał się pod wpływem napierającej na niego atmosfery mogło pozbawić mnie głowy, nim bym stanął ponownie nogą na ziemi. Bez niej ocena tego obiektu mogłaby być z lekka trudna.
~^~^~
Jedyne co mogłem w tamtym momencie powiedzieć, to to że czułem się jakby ktoś wrzucił mnie na karuzele, jednak taką nieco zepsutą. Ta trzęsła mną w górę i w dół z taką siła, że przysięgam, że jeśli nie wylądowałbym w ciągu najbliższych kilku minut to bym zwymiotował. Moje wnętrzności zostały mocno wstrząśnięte, a żołądek podchodził mi do gardła. Naprawdę zastanawiałem się czy to w ogóle przeżyje. Widziałem tylko dużo zielonych plam w przeróżnych odcieniach, małe kwadraty i jeszcze więcej niebieskich plam. Bardzo silne szarpnięcie, a potem ciemność przed oczami skutecznie dała mi znak, że chyba wylądowałem.
CZYTASZ
Proxima Project || Larry
FanfictionLouis jako człowiek, którym sam po tym co się wydarzyło nie raczyłby się tak nazwać, prowadził rzetelnie notatnik astronauty. Czas był dla niego jedynie pojęciem względnym, a przeżycie stało się najważniejszym aspektem, które jako jedyne mu pozostał...