I zostało, chociażby do chwili obecnej. Zauważyłem sporo zmian na przestrzeni trzech ostatnich lat odkąd mieszkałem u chłopaków. Moje włosy stawały się nieco rzadsze, a małe siwe skubańce zaczęły wychodzić delikatnie po bokach mojej głowy. Skóra była mniej elastyczna niż zazwyczaj, ale to znaczyło tylko jedno. Starzałem się i mogłem być wdzięczny jedynie swojemu szczęściu. Byłem szczęśliwy, że będę mógł spędzić to życie ilekolwiek by mi nie zostało z miłością swojego życia u boku.
Nadeszła i upragniona wiosna 2028 roku. Poprzedzającą zima dała nam się we znaki. Minusowe temperatury przez dobre trzy miesiące przekraczały -15'C. Było pioruńsko zimno. Gorące, a wręcz wrzące herbaty stały się naszym stałym przyjacielem. Szyły wręcz hektolitrami, a zapasy ziół, które Niall sporządził jeszcze przed, dały nam zabezpieczenie na calutką zimę.
Gdy tylko pojawiły się pierwsze pąki na drzewach, a pory siewów zbliżały się nieubłaganie cieszyliśmy się jak każdego roku, ale tamtego zdecydowanie bardziej. Pamiętam to jakby to było wczoraj. Siedzieliśmy z Niallem na ganku i wgapialiśmy ślepia w pola, które dwa dni wcześniej udało nam się zaorać.
- Chyba już pora na mnie - blondyn zerwał się z ławki całkowicie przerywając ciszę i chwilę błogiego spokoju, podczas którego rozkoszowaliśmy się śpiewem ptaków i widokiem przed sobą.
- O czym ty mówisz? Chyba za wcześnie na umieranie - zaśmiałem się, wpatrując się jak na głupka. Już czekałem aż zacznie swoje wywody na temat kolejnego końca świata i sianie wielkich teorii, jak przyszykować się na najgorsze. Miałem wrażenie, że z wiekiem robi się cholernie podobny do swojego ojca pod tym względem.
- A kto tu powiedział o umieraniu? - blondyn zaśmiał się, po czym machnął dłonią w powietrzu.
- Więc o co chodzi? - zapytał zaintrygowany kręconowłosy. Poprawił swoją kitkę loków do tyłu i wyczekująco patrzył na przyjaciela.
- Wyprowadzam się. Sądzę, że to dobry czas, żeby dać wam więcej swobody - uśmiechnęł się dumnie wypinając pierś do przodu. Oczy Harrego momentalnie się zaszkliły, co zdecydowanie wcale mnie nie zdziwiło. Mieszkał w końcu ze sobą tak długo, sam właściwie nie wiedziałem co powiedzieć.
- Niii… nie możesz… - zaczął podłamały zielonooki. Wiedziałem ile dla niego znaczyła ich przyjaźń. Taka rozłąka nie mogła zakończyć się być niczym dobrym dla Harrego.
- Harry… Louis… posłuchajcie. Mój ojciec jest w nie najlepszym stanie. Nie chciałem was martwić, ale ostatnio jak u niego byłem nie wyglądał za dobrze. Chciałem się nim zająć, dając przy okazji wam trochę swobody - powiedział błękitnooki spokojnie wyjaśniając sytuację po kolei.
- Czemu nam nie powiedziałeś? Bardzo źle ze staruszkiem? - zapytał troskliwie Harry.
- Trzyma się, ale jest coraz słabszy. Chciałbym go trochę odciążyć na stare lata, bo kto wie ile czasu mu jeszcze zostało - odpowiedział błękitnooki zmieniając ton. Wyglądał na zmartwionego, mimo to wciąż próbując ukrywać jak go to boli. To we mnie uderzyło.
- To zrozumiałe, że chcesz pomóc ojcu. Podziwiam podejście Niall - dodałem, podnosząc się i klepiąc go po ramieniu.
- Dlatego jutro z samego rana wyruszam. Nie chciałem.wcześniej mówić, byście się nie przejmowali na zapas, marnując czas. Nie ma czym, samo życie. Będę was odwiedzał i mam nadzieję, że wy nas także - blond czupryna wpatrywała się nas z taką miną zbitego pieska, że aż zapragnąłem go przytulić. Nie omieszkałem się tego zrobić, gdy Harry wykonał pierwszy ruch.
Cały wieczór zajęło nam przetrawienie, że pewna historia się kończy. Wiedzieliśmy, że będzie nam brakowało przyjaciela, bo był nam jak brat. Jednakże wizja, że zawsze będziemy mogli go odwiedzać była pokrzepiającą. Tak się i stało.
Nazajutrz rano chłopak pożegnał się z nami zabierając niewiele rzeczy. Oczywiście, że nie byliśmy z tym pogodzeni, bo kto pogodziłby się z dnia na dzień z taką rozłąka. Słowa Nialla pocieszały nas za każdym razem, gdy obawialiśmy się jak odnajdziemy się w nowej rzeczywistości, gdy go zabraknie.
- A i nie martwcie się o mnie moje gołąbeczki. Będę tuż obok i pamiętajcie macie mnie odwiedzać - zaśmiał się chłopak, grożąc palcem.
- Będziemy wpadać tak często, że będziesz miał nas dość, będę tęsknić - powiedział kręconowłosy i wpadł w uścisk z blondynem. Był dłuższy, ale chłopak był naprawdę wrażliwą duszą. Doskonale wiedziałem, że pogodzenie się z decyzją przyjaciela nie przyjdzie mu wcale tak łatwo, ale zamierzałem mu pomagać w każdy możliwy sposób.
- Najczęściej jak się tylko da. Masz nas także odwiedzać. Te drzwi stoją zawsze dla ciebie otworem - dodałem, również przytulając chłopaka.
Była to naprawdę rozczulającą chwila. Czułem się tak jakbym stracił pewną cząstkę siebie. On także uratował mi życie, za co będę mu dozgonnie wdzięczny. Nowe realia zaczęły się już dnia kolejnego, gdy Harry obudził się zastając puste łóżko tuż naprzeciwko swojego. Chodził osowiały udając, że wszystko jest okay, ale jego oczy mówiły wszystko. Znikła z nich pewna głębia, która bałem się, że wcale tak szybko nie powróci.
Tydzień po wyprowadzę wyższy zaczął na tyle zamykać się w sobie, że nie dawał w ogóle sobie nic powiedzieć. Wtedy odwiedziliśmy Nialla po raz pierwszy od jego zniknięcia z tego domu. Siwy mężczyzna faktycznie nie wyglądał za dobrze. Chłopina słaniał się na nogach, a Niall pomagał mu w każdym kroku. Byli niezmiernie wdzięczni, że ich odwiedziliśmy i zaoferowali nam nocleg. Harry tuż tej nocy, którą spędził na rozmowach z przyjacielem, stał się o wiele żywszy i nieco spokojniejszy, a i moje serce bolało mniej patrząc jak jego cierpienie nieco się zmniejsza, przywracając mojego dawnego chłopaka.
CZYTASZ
Proxima Project || Larry
FanfictionLouis jako człowiek, którym sam po tym co się wydarzyło nie raczyłby się tak nazwać, prowadził rzetelnie notatnik astronauty. Czas był dla niego jedynie pojęciem względnym, a przeżycie stało się najważniejszym aspektem, które jako jedyne mu pozostał...