Nawet nie wiem kiedy nadszedł dzień piąty mojego pobytu na ziemi. Czas leciał mi niemal przez palce, a ja powoli przyzwyczajam się do tej dwójki. Tamten dzień zapowiadał się dość ekscytujaco. Dowiedziałem się, że raz na jakiś czas wychodzą tuż o świcie łowić ryby. Było to coś w rodzaju czegoś specjalnego, okazyjnego.
Poranek był naprawdę ciepły. Zroszone szyby błyszczały od blasku żarówek, rozprzestrzeniających światło po tej niewielkiej chatce. Delikatna mgła wciąż utrzymywała się tuż przy ziemi, a słońce zaczynało dopiero wschodzić. Było szaro, mgliście i wilgotno.
- Łowiłeś kiedyś ryby? - zapytał spokojnie Niall. Nabijał małego robaka na swoją wędkę, wręczając drugą dłonią małego skubańca Harremu. Wyższy natychmiast odwrócił głowę w moją stronę, wyczekując ciekawsko odpowiedzi. Siedzieliśmy na drewnianych balach na małym mostku. Jezioro było jakby znajome, nieco podobne do tego, w którym topił się ten kręconowłosy chłopak. Jednakże ono było o wiele większe.
- Może się zdziwicie, ale owszem. W moich czasach też istniało takie zajęcie. Było bardziej popularne na wsiach, niż w miastach, ale to wciąż było znane - sapnąłem, wypinając język do blondyna, które wpadł w rechot.
- Czyli doskonale wiesz jak się do tego zabrać, znakomicie! - zaklaskał w dłonie niższy, prawie tracąc kontrolę nad swo kijkiem.
- Okay Louis, weź moją wędkę - zaproponował Harry, który ostrożnie podał mi patyka z haczykiem, na którym wisiał nabity już robak. Siadł sam na jednym z trzech bali i uśmiechnął się chytrze. Nie wiem co mógł oznaczać ten sarkastyczny uśmiech, ale byłem pewny, że nic dobrego. Wziąłem ostrożnie rzecz w dłonie. Tak długo nie trzymałem tego ustrojstwa, że zapomniałem jak lekkie jest, przez co za mocno zamachnąłem się do góry, trafiając końcówką robaka wprost za kołnierzyk Nialla.
- Boże, jezu, fuuu! Weźcie to ode mnie! Haaaarrrry! - krzyknął, szamotając się Niall. Skakał wręcz w miejscu, próbując wydostać robaka spod ubrania.
- Przestań się ruszać! - krzyknął poirytowany kręconowłosy, próbując złapać go chociaż za ramiona w celu stabilizacji sylwetki.
- Przepraszam - szepnąłem cicho, powstrzymać się przed wybuchem niekontrolowanego śmiechu, który był coraz bliżej. Przyłożyłem dłoń do ust, by było bezpieczniej.
- Louis przysięgam, jeśli zrobiłeś to specjalnie to już nie żyjesz! - krzyczał dalej, szamotając się w amoku. Zataczał piruety, próbując wytrzasnąć robaka spod koszulki. Nawet nie dał dotknąć się Harremu, ale wciąż potrzebował pomocy. Wtem robak wyleciał spod jego koszulki, robiąc parę sprytnych wślizgów końcowo lądując tym samym w wodzie.
- No i po naszej przynęcie - klepnął się w głowę wyższy. Popatrzył na mnie, a ja przysięgam nie mogłem już dłużej wytrzymać, więc wybuchnąłem głośnym śmiechem.
- Czy to jest dla ciebie zabawne?! - krzyknął wzburzony blondyn podchodząc do mnie. Podniosłem się wciąż nie dając rady ze śmiechu, wręcz gnąc się w pół. - Zostawił na mnie swoje płyny! - krzyczał dalej, próbując zetrzeć rąbkiem koszulki coś obślizgłego na jego brzuch.
Nagle ku mojemu zaskoczeniu wybuchł Harry, głośnym - ha! - po czym szybko przymknął buzię dłonią. Był wręcz różowy, próbując nie wtórować mi w tej całej sytuacji.
- Jesteście niemożliwi! - krzyczał dalej, jednak widać było, że i on zaczął się uśmiechać. Z minuty na minutę coraz szerzej, aż w końcu eksplodował potężną falą rechotu.
Salwy śmiechu trwały jeszcze przez parę dobrych minut, nim zdążyliśmy się do końca opanować. Brzuch bolał mnie niemiłosiernie, a łzy zebrane w kącikach oczu popłynęły strumieniem po policzkach. Wytarłem się końcem koszulki, próbując złapać powoli oddech.
- Naprawdę nie chciałem, Niall - powiedziałem ledwo, patrząc szczerze na równie zapłakanego od śmiechu chłopaka.
Podszedłem do niego i podałem mu dłoń, gdyż leżał koło Harrego, wcale nie zamierzając się podnosić. Chłopak podniósł się do góry z cichym - jasne - na co prychnąłem. Podałem dłoń także Harremu, który szczerzył się niemiłosiernie, a jego małe dołeczki uwydatniły się po obu stronach policzków. Było to całkiem urocze i będąc szczery dopełniały jego szczupłą twarz.
- Zostałeś obsikany - zarechotał ponownie Harry, a Niall obdarował do srogim spojrzeniem.
- Skończ! - prychnął również w uśmiechu, na co ja jedynie zasłoniłem buzię czując, że jeśli będą to kontynuować wybuchnę ponownie.
- Masz talent - powiedział ze śmiechem zielonooki, klepiąc mnie po plecach. Ewidentnie ze mnie żartował, ale wcale mi to nie przeszkadzało.
- A i owszem. Tylko ukryty - uśmiechnąłem się, zgrabnie wypinając język.
- Następnym razem zastanowię się, proponując Ci jakąkolwiek aktywność, kolego. - Blondyn poklepał mnie po ramieniu, po czym chwycił w dłoń wcześniej trzymaną przeze mnie wędkę i ponownie zaczął zaczepiać z kwaśną miną kolejnego robaka.
- Za szybki w bieganiu też nie jest - uśmiechnął się chytrze Harry.
- Eeej - sapnąłem lekko poirytowany najazdem na mnie.
Z lekkim śmiechem w tle zaczęliśmy ponownie, zasiadając na trzech balach. Tym razem nie dostałem wędki, a rozkaz uważnego obserwowania. Siedziałem koło Harrego, obserwując każdy jego krok. Był tak cholernie skupiony, a małe kosmyki włosów co chwila wpadały mu do oczu, przez co się rozpraszał.
Wstałem sam poirytowany faktem, że nie może się skupić, więc wstałem i oberwałem niepostrzeżenie kawałek żyłki z małej kupki zapasowej tuż obok nas.Podszedłem ostrożnie do Harrego i chwyciłem za jego włosy, które sięgały mu lekko przedramiona. Były niesamowicie pokręcone i zdecydowanie bardziej miękkie, niż przypuszczałem. Chłopak od razu się odwrócił, lekko poruszając wędka, która wpadła do wody w mgnieniu oka.
- Zaraz ją wyłowię, tylko daj mi związać Ci włosy. Nie mogę się skupić, przez twoje niekontrolowane ruchy - zaśmiałem się, a chłopak pokręcił zaskoczony głową. Niall siedział z boku wraz z wędką obserwując nas uważnie.
Ponownie chwyciłem jego pukiel, a on mniej zaskoczony, a bardziej skołowany odwrócił się posłusznie do tyłu. Skrzyżował dłonie na klatce i czekał. Zacząłem ostrożnie formować z nich małego koczka i tak skręcone kosmyki zacząłem zaciskać żyłką. Zawiązałem ja na dwa razy z małymi supełkami, by nie ześlizgiwała się z włosów i ścisnąłem je ze sobą tworząc całkiem mocno trzymająca się plątaninę na włosach. Musiałem jeszcze czymś to tylko odciąć, jednak nie miałem za bardzo czym.
Na co wpadłem?
Na dość kontrowersyjny pomysł. Nachyliłem się nad chłopakiem, przez przypadek wypuszczając z ust lekkie powietrze, które skupiło się na jego szyi. Jego dłonie natychmiast opuściły klatkę, opadając po obu stronach ciała. Widziałem jak gęsią skóra pokryła jego całą szyję. Zbliżyłem twarz jeszcze bliżej, ostrożnie odrywając zębami kawałek żyłki. Trzymało się, to najważniejsze.
Harry uniósł dłoń, by ostrożnie dotknąć to co właśnie zrobiłem z jego włosami, lecz nie zdążyłem jeszcze zabrać dłoni z mojego dzieła. Nasze dłonie się spotkały, przez chwilę trwając w dotyku, który za ułamek sekundy został przerwany.
- Powinieneś zostać fryzjerem we wsi - sapnął Niall podchodząc do nas, przez co natychmiast zabrałem dłonie. Zaczął dotykać koka będąc pełen podziwu. - Dobra robota, to potrafisz - zaśmiał się, na co trzepnąłem go z barka.
- Dziękuję za... - dotknął ponownie koka -... to - sapnął nieśmiało Harry. - A teraz wyłów moją wędkę - zaśmiał się, pokazując na dryfującą na powierzchni wody rzecz.
Niewiele myśląc wskoczyłem w ubraniach do wody i podpływając do niej, szybko chwyciłem kijek w dłonie. Ponownie odwróciłem się do chłopaków i zacząłem płynąć do mostka. Pomocy udzielił mi blondyn podając mi swoją dłoń, by łatwiej mi było wejść z powrotem do nich.
CZYTASZ
Proxima Project || Larry
FanfictionLouis jako człowiek, którym sam po tym co się wydarzyło nie raczyłby się tak nazwać, prowadził rzetelnie notatnik astronauty. Czas był dla niego jedynie pojęciem względnym, a przeżycie stało się najważniejszym aspektem, które jako jedyne mu pozostał...