Rozdział 37

65 10 4
                                    

Nawet nie wiem kiedy co raz skradane przez chłopaka pocałunki stały się codziennością, a łapanie za rękę nie było niczym wielkim. Wspólne przytulanie i mroźne spacery zimowe również zaczęły stawać się czymś na porządku dziennym i tak przez całą zimę. Niall zdążył przyzwyczaić się do faktycznego stanu między nami, jednak wciąż czasem potrafiąc wręcz rzygać tęczą przez naszą jak to nazywał nieprzyzwoitą uroczość. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.

Przyszedł także i kwiecień - pory siewów. Było coraz cieplej, a temperatury potrafiły już sięgać nawet piętnastu stopni, przez co grube kurtki, szaliki i nieszczęsne czapki odeszły w niepamięć. Grubsza warstwa ubrania na sobie zdecydowanie wystarczała. Słońce pojawiało się często, ale było zrównoważone z deszczem, którego potrzebowały nasze przyszłe zbiory.

Niall tego dnia z samego rana wyruszył do wsi, by zaopatrzyć się jak co roku w najlepsze jakościowo nasiona, by tuż po zbiorach mogły z powodzeniem być zawiezione do młynarza. Zostaliśmy sami od tak długiego czasu, by móc w pełni cieszyć się sobą.

- Poszedł - wychrypiał Harry, szybko wpakowując się do mojego łóżka. Był jeszcze chłodny poranek, a słońce przebijało się jasnymi łunami do pomieszczenia. Chłopak ucałował mój policzek, po czym wtulił się w mój tors, splatając się sobą nasze nogi.

- Ajjj - syknąłem, gdyż jego stopy były okropnie zimne, a dreszcz rozszedł się po moim kręgosłupie.

- Wybacz, Lou - uśmiechnął się zdradziecko, udając, że wcale nie jest usatysfakcjonowany lekkim drażnieniem się ze mną.

- Nie udawaj, że cię to rusza - prychnąłem, zaciągając wyżej na nas kołdrę.

- Nie udawaj, że nie lubisz jak to robię - zaśmiał się, unosząc głowę na wprost tej mojej. Oparł swoją dłoń na łokciu i ułożył się wygodnie na boku.

- To, że jesteś nieprzyzwoicie seksowny z rana to zupełnie inna sprawa - sapnąłem, ostrożnie otwierając oczy. Nienawidziłem tego blasku, który paraliżował moje oczy, a zawsze zajmowało mi chwilę by się do niego przyzwyczaić.

Gdy oczy przyzwyczaiły się do światła dookoła ujrzałem przed sobą niego. Twarz lekko zaróżowiona, usta zgryzione, a włosy ułożone w nieładzie. Wszystko to, co kochałem.

- Powtórz to - parsknął Harry, uparcie wyczekując powtórzenia z tym błyskiem w oku.

- Ale co? - zagryzłem wargę chcąc doprowadzić go do małego zdenerwowania.

- Powtórz, Louis - wyjęczał zdeterminowany, by to usłyszeć z moich ust.

Nie myślałem długo, gdy popchnąłem go na plecy i zdzierając z niego koszulkę zacząłem zjeżdżać pocałunkami wzdłuż jego torsu. Nie, żebym robił to po raz pierwszy, przecież Niall czasem zupełnie przypadkowo wychodził na duuugie spacery, bądź do ojca, zostawiając nasza dwójkę samą. Nigdy jednak nic nie wykraczało poza granice gorących całusów i wędrujących dłoni.

- Louis... - wyspał z lekką poranną chrypką.

- Jesteś nieprzyzwoicie seksowny - wyszeptałem wprost do jego ucha, zaczynając delikatnie całować jego szyję. Czułem jak jego charakterystyczna żyłka na szyi zaczyna mocniej pulsować. Byłem tym usatysfakcjonowany.

Chłopak po tych słowach od razu poderwał się do góry, gwałtownie zrywając ze mnie koszulkę. Zostaliśmy jedynie w bokserkach, a mimo to wciąż czuliśmy się lekko spętani przez ubrania. Uczucie ucisku w brzuchu zaczęło narastać, gdy ponownie wywróciłem go na plecy, opierając się dłońmi tuż przy jego głowie. Zacząłem od ust, ostro skradając z nich zachłanne pocałunki, potem szyja, którą zacząłem oznaczać. Chłopak delikatnie wyginał się pod naciskiem moich warg, a czym szybciej oddychał tym bardziej go pragnąłem. Nie wiem czy można było bardziej, ale właśnie tak się czułem. Zacząłem zjeżdżać ustami w dół brzucha, powoli ucałowując każdy pieprzyk na jego brzuchu. Końcowo lekko zatrzymując się przy bokserkach, które zacząłem lekko opuszczać na biodrach. Miał tak bardzo zarysowane boczne linie i oh boże... moje bokserki prawie eksplodowały, gdy zjeżdżałem ustami na każdą z tych delikatnych linii.

Jego poranny wzwód zdawał się także mocno naciskać na bokserki, a mnie to doprowadzało do skraju. Pragnąłem zająć się nim tak jak powinienem, tak żeby zapomniał o wszystkim dookoła i skupił się tylko i wyłącznie na moich wilgotnych ustach.

- Harry, mógłbym zrobić Ci loda? - zapytałem bez żadnych ogródek. - Wiesz, nie wiem czy jesteś gotowy, ale chciałbym Ci pomóc... z...- wskazałem na dość wyeksponowane wybrzuszenie w jego błękitnych bokserkach.

Chłopak wziął głębszy oddech, ale zamiast tego co zamierzał powiedzieć usłyszałem jedynie cichy jęk, który nie był dla mnie jednoznaczny. Spojrzałem się z troską w jego oczy.

- Ufasz mi? - zapytałem, zakładając jego zaplątanego loka za ucho.

- Jak nikomu innemu - wyspał z błyskiem w oku.

- Pozwól mi się tobą zająć - dodałem, wpijając się w różowe usta chłopaka. Między naszymi mlaśnięciami, a cichym jękiem odpowiedział ciche tak, które dało jasny znak, że tego chcę.

Ostrożnie zacząłem po raz pierwszy ściągać z niego bokserki, które z każdym kolejnym obniżeniem ukazywały pokaźny problem. Nie przejmując się za specjalnie tym gdzie wylądują, rzuciłem jego bokserki gdzieś poza łóżko.

- Nie jesteś zawiedziony? - zapytał lekko skołowany, widziałem jak zaczyna się stresować, a za nic tego nie chciałem.

- Skądże by znowu, Harry... jesteś taki piękny - sapnąłem, aż mi odebrało mowę. Postanowiłem mu to pokazać.

Zjechałem na kolanach niżej pomiędzy jego rozłożone kolana. Ostrożnie złapałem twardego członka i delikatnie całowałem. Chłopak już wtedy sapnął nieco głośniej, niż dotychczas. Powoli ale z wyczuciem zacząłem przejeżdżać językiem po całej jego długości, by za chwilę wziąć go do ust.

- Aaaaah - jęknął głośno chłopak, wyginając się ostro w tył. Złapałem go stabilniej za uda i powoli zacząłem się ruszać głową w górę i w dół, by przyzwyczaić go do tego uczucia. Dość szybko wyjąłem go z ust.

- W porządku? - zapytałem, nie chcąc robić nic co by mu się nie spodobało.

- Jest niesamowicie - wysapał gardłowo, spoglądając w dół.

Gdy ponownie go wziąłem jęknął jeszcze głośniej, a moje bokserki zaczęły być z lekka mokre. Dodawałem coraz język co pomiędzy skoncentrowanymi ruchami ust dawało lepszy efekt, które był po nim wyraźnie widoczny, końcowo dołączając nawet dłoń. Tak naprawdę dopiero uczyłem się co może mu sprawiać przyjemność. Gdy to się stało niekontrolowanie wplótł swoją dłoń w moje włosy i pociągnął. Oh boże... byłem blisko.

Czułem jak spina się z każdym kolejnym ruchem coraz bardziej, a upragniony szczyt zbliżał się gwałtownie. Gdy był na skraju wydał z siebie niesamowicie głośny jęk, pociągając mnie jeszcze mocniej za włosy. Wygiął się w łuk i oddał w całości rozkoszy, która targnęła jego ciałem. Ja opadłem na bok, bezsilny temu co spowodował.

Proxima Project || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz