Rozdział 23

69 12 0
                                    

🎶We go down together - Dove Cameron & Khalid🎶


Zasnął, spał z zaschniętymi łzami w moich ramionach. Cały zesztywniałem, nie wiem czy to z powodu tego chodu na zewnątrz, czy jego dłoni, które zacisnęły się w moim pasie. Moje serce zostało rozerwane, nie wiedziałem co mam robić. Rozgrzany policzek przylegał do mojego torsu, a ciepłe dłonie wciąż trzymane w jednej pozycji nie chciały opaść, wtem wyszedł na ganek Niall. Spojrzał się na mnie to na Harrego, nie do końca rozumiejąc co się dzieje, a przynajmniej tak sądziłem. Nie mogłem się poruszyć za nic nie chciałem go zbudzić, a może to tylko tłumaczenie, by mnie nie puszczał już nigdy.

- Śpi? - zapytał naprawdę cicho. Blondyn stanął nad nami i pokręcił głową.

- Tak, może pomożesz mi go przetransportować do środka nim się przeziębi? - zapytałem z troską. Powoli zacząłem rozplątywać jego dłonie, gdy tylko blondyn kiwnął głową na znak, że się zgadza.

Szybko otworzył oczy, ale gdy tylko wciągnął cicho powietrze od razu je przymknął ponownie, jakby wcale nie reagował na bodźce zewnętrzne. Pamiętam ten stan, kiedy byłem jeszcze dzieckiem i po długim czasie płakania także tak miałem. Niall szybko potruchtał otworzyć nam drzwi, a ja nie widząc innego wyjścia złapałem go pod nogi i uniosłem do góry, ten jedynie cicho sapnął ponownie wtulając się w moją klatkę. Złożył dłonie w małe piąstki i ułożył wygodnie na moim torsie niczym dziecko. Przysięgam prawie się rozpłakałem, to było zbyt dużo jak dla mnie, zbyt dużo jak dla niego. Jak najszybciej się udało przetransportowaliśmy go na jego łóżko i przykrywając ciepłym kocem aż po sam czubek różowego nosa upewniliśmy się, że śpi, udając się do kuchni.

- Zrobię Ci coś ciepłego - uśmiechnął się smętnie niższy. Podszedł do czajnika i nastawił w nim trochę wody. Wziął masę świeżych ziół, które zerwał dnia poprzedniego i wrzucił je do obu glinianych kubków, chwilę po zagotowaniu zalewając wrzątkiem.

- Dziękuję - szepnąłem, łapiąc po drodze jakiś koc na ramiona. Usiadłem i wziąłem w dłonie ciepłą ciecz od razu mocząc w niej usta. Była jak zbawienie, gdyż czułem się niczym zamarznięta kula lodu. Ciepła temperatura powoli otulała moje ciało.

Niall ciągle patrzył na mnie, ostrożnie popijając wrzątek. Zbyt intensywnie niż robił to normalnie, to zdecydowanie było inne, ale wcale nie zdziwiło mnie, gdy z jego ust zaczęły płynąć słowa.

- Louis? - zapytał ostrożnie. Naprawdę widać jak chciał być delikatny, a ja jedynie mogłem się spodziewać co nadchodzi.

- Hmm? - kiwnąłem głową, przełykając ciepłą ciecz.

- Harry nigdy tak się nie zachowywał, wiesz… -
dodał cicho, powoli rozwijając wypowiedź. Odstawił stabilnie kubek na bok i złożył ręce na stole. -... myślę, że to coś więcej - powiedział, wpatrując się w moją reakcję najuważniej jak tylko potrafił.

- Coś więcej? - zapytałem, bojąc się kolejnych słów, które miały nastąpić z ust blondwłosego. Również odstawiłem kubek, by przypadkiem nie wylać na siebie, gdyby emocje wzięły jeszcze większą górę nade mną. Złożyłem także dłonie na stole w większą piąstkę, opierając się na łokciach.

- Doskonale wiesz, prawda? - zapytał cicho, a moje serce zaczęło pulsować w zawrotnym biciu.

- Niall, ja… - próbowałem zacząć, tłumaczyć się, cokolwiek, gdyż bałem się, że zostanę zaraz wyrzucony z tego domu na zbity pysk.

- Nie jestem zły, spokojnie. Może to nie coś do czego jestem przyzwyczajony, ale to widać w jego oczach, wiesz. Nigdy wcześniej nie błyszczały jaśniej na czyjś widok, nawet na mój, a wiadomo jak cudowny jestem - prychnął nieco ze śmiechem w tle. Widziałem jak próbował rozładować napięcie, które o mało co nie doprowadziło mnie do zawału.

- Myślisz, że on…? - zapytałem nie mogąc wypowiedzieć tych słów. Ostatni raz użyłem ich podczas śmierci Matta i nie myślałem nigdy by kiedykolwiek móc je powtórzyć szczerze ponownie.

Chłopak skinął głową, po czym wziął łyk napoju. Spojrzał na mnie z troską, która naprawdę wyczułem i odpowiedział.

- Harry coś do ciebie czuję, jestem tego pewien - dodał twardo, patrząc na moją reakcję. W jednej chwili zaschło mi w gardle, a te słowa uderzyły mnie doszczętnie zabierając resztki zdrowego rozumu.

- Jesteśmy przyjaciółmi, Niall - zacząłem, próbując za wszelką cenę przetłumaczyć samemu sobie, że nic takiego się nie dzieje. Przecież właśnie przed tym uciekałem, nie chciałem go skrzywdzić, nie chciałem skrzywdzić siebie tym, że mogę właśnie tym uczuciem go zranić.

- Przyjaciele nie patrzą na siebie w ten sposób, mój drogi - uśmiechnął się znikomo. - Dlatego uciekasz? - zapytał cicho.

- Niall… ja nie chcę go skrzywdzić, ja… - zacząłem się jąkać, próbując powiedzieć coś sensownego, ale bez skutku.

- Ty także czujesz coś do niego, prawda? - zapytał, a mi ciśnienie zakręciło w głowie.

- Nie wiem, czy to… - zacząłem ponownie, ale nie było dane mi dokończyć.

- Skoro to się dzieje, to daj się chłopie temu porwać. Nie bój się uczucia, które może uczynić Cię szczęśliwszym - powiedział, podchodząc do mnie i ułożył dłoń na moim ramieniu. - Słyszysz?

- Sugerujesz, żebym tu został? A co, jeśli…

- Przestań. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby wam pomóc. Wszystko dla mojego brata i ciebie. Tylko nie uciekaj. Z doświadczenia wiem, że to najgorsze co można zrobić - sapnął cicho. Wstałem ostrożnie i przytuliłem go. Poklepał mnie po plecach i dodał cicho wszystko będzie dobrze.

To coś zmieniło, cały mój światopogląd, który miałem i przed którym chciałem uciec odpędził dzięki swoim słowom. Tylko jak miałem zacząć? Czy będę odpowiedni? Czy podołam uczuciu, które dopiero się naradza? Tego nie wiedziałem, ale wiedziałem jedno. Nigdy nie pozwolę by te żabie oczy płakały, by ponownie płakały przeze mnie, nigdy.

Proxima Project || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz