#24#

629 34 56
                                    

Pov Linda Harris:

Decyzja o wyprawie do Londynu zapadła w moim sercu bardzo szybko, gdy tylko dowiedziałam się, że moje dzieci żyją i tutaj były wiedziałam, że to jest ten moment. Spakowałam tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy, kupiłam bilet autobusowy i oto jestem.

London, miasto moich dzieci. Z dworca taksówką jadę na jeden z trzech podanych adresów, gdy docieram na miejsce z małą obawą podchodzę pod drzwi. Pukam. Po chwili oczekiwania drzwi się otwierają a dokładnie otwiera je mój synek. Choć minęło wiele lat, poznaję go bez większego problemu. Te oczy, ten błysk poznałabym nawet w środku nocy. Odebrało mi mowę, nie mogłam nic z siebie wydusić. Patrzyłam na niego ze łzami w oczach, już miałam powiedzieć, że to ja, mama gdy pojawiła się kobieta. Młoda, piękna chodź poruszająca się na wózku inwalidzkim a tuż za nią przebiegły dzieci. Dwóch małych chłopców.
- Tatusiu, kto to?- spytał niższy a do mnie dotarło, że mój syn to już nie mały chłopiec, lecz dorosły mężczyzna. Dom, żona, dzieci. Jest szczęśliwy a starej i schorowanej matki nie potrzebuje. Obracam się i odchodzę.
Bladze po Londynie przez bardzo długo czas nie wiem co powinnam teraz zrobić, zapukać do drugich drzwi czy wrócić tam skąd przybyłam... Podejmuje drugą próbę a zarazem wybieram drugi adres. Tak jak wcześniej docieram pod niego taksówką, płacę kierowcy po czym wysiadam. Ogromny dom, prawie jak zamek. Podchodzę do drzwi i ponownie pukam, tym razem jestem zaproszona do środka przez kobietę w elegancko ubrana. Rusza przodem a ja kilka kroków za nią. Wchodzimy do pomieszczenia bardzo dużego, pokoju rodzinnego czy jak to się teraz nazywa? Kilka osób kieruje swój wzrok na mnie.
- Linda Harris- wyduszam z trudem z siebie.
- Mama?- wydobywa się po cichu szept. Dziewczyna zrywa się z kanapy, podbiega do mnie i mocno mnie przytula. - Mamusiu.
- Córeczko- szeptam całując ją w policzek. - Moja mała dziewczynka.
- Andrew, zobacz mama przyjechała- rzeknie.
- Dzień dobry- mówi tylko z daleka mi się przyglądając.
- Nie pamiętasz mnie?- pytam.
- Trochę lat minęło, mamo. Właściwe to nie wiem czy powinienem Cię tak nazywać, prawdziwa mama nie porzuca swoich dzieci.
- Andrew!
- Zostaw Emily, Andrew ma rację. Porzuciłam Was, nie wiem co sobie myślałam przyjezdzając tutaj.
- Nie mów tak, Andrew nie chciał...
- Co nie chciałem? Powiedzieć tak? Właśnie, że chciałem. Porzuciła nas na pastwę losu, gdyby nie tata- wskazuje na siedzącego w hotelu mężczyznę. - Kto wie jakby wyglądało nasze życie? Niech się cieszy, że Alex nie wie o przyjeździe " Mamusi" bo wyleciała by stąd szybciej niż weszła.
- Andrew!!! Jeszcze słowo powiesz...
- Grozisz mi? Przyjmując tą kobietę zdradzasz mnie i Alexa. Pamiętaj, nasz brat nie wybacza zdrady.
- To jest nasza mama. Moja, twoja, Alexa!- rodzeństwo zaczyna się kłócić a ja czuję się okropnie z tym.
- Alex miał rację aby nie jechać tam, miał rację aby nie rozgrzebywać przeszłości! Wyciągnęliśmy trupa z grobu!!!
- Andrew!!!!
- A mamusia może była u naszego braciszku?
- T...ak
- Przytulił? Ucałował a może herbatkę zrobił?
- Nie miałam śmiałości, powiedzieć...
- Kim jesteś? Pozwolisz, że zrobię to za Ciebie- mówi wyciągając z kieszeni marynarki telefon. Wybiera numer...
- Co tam braciszku?
- Słuchaj, słyszałem że miałeś dziś gościa.
- Gościa? Gościa nie ale podrzuconego niemowlaka.
- Słyszałem Viki mi mówiła, będziesz cudownym tatusiem. Synek czy córeczka?
- Andrew? Oddałem, mam wspaniałych dwóch synów, wystarczy mi.
- Jak uważasz ja nie zaglądam nikomu do łóżka. Słuchaj wracając do tego gościa, nie było u Ciebie czasami starej baby w brązowym płaszczu?
- Była. Była ale sobie poszła.
- Wiesz może kto to był?
- Nie i jak mam być szczery to nawet nie chcę wiedzieć.
- Nie?
- Na każdym kroku pełno bezdomnych, nie przywią...
- To słuchaj ja Ci powiem, ta kobieta to Linda Harris- mówi a po drugiej stronie słychać tylko szelest i upadanie przedmiotu. - Alex? Alex, jesteś tam?
- Jestem... Nazywam się Green radzę to wszystkim dobrze zapamiętać, jeśli jeszcze raz stanie Ona czy On na mojej drodze do końca swojego nędznego życia będą jeść przez słomki. Radzę dokładnie powtórzyć a teraz przepraszam ale mam w domu dziecko z ospą i markotnym humorem.
- Przekaże. Zdrówka- rozłącza się i wbija we mnie swój wzrok.
- Słyszałaś czy powtórzyć, Mamo?
- Andrew!!!! Czyś Ty rozum postradał ?
- Emily, zostaw. Na mnie już czas.
- Mamo zostań, nigdzie nie pójdziesz. Nie stracę matki drugi raz...

Zdołasz mi jeszcze wybaczyć?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz