#23#

631 33 46
                                    

Pov Alex Green:

Siedzę już drugą godzinę wpatrując się w drzwi które zamnknąłem na klucz. Co ja najlepszego zrobiłem? Co ja do cholery zrobiłem? Nie mogę przetrzymywać jej do końca życia. Wstaje i ruszam w ich kierunku. Przekręcam klucz w zamku, po czym je otwieram.
- Możesz odejść, ale już nigdy nie wracaj- rzucam do leżącej na łóżku dziewczyny. Obracam się i odchodzę, dołączam do bawiących się synów.

Mija pięć, dziesięć, dwadzieścia minut Olivia nadal nie wyszła. Idę po raz drugi.
- Słyszałaś co powiedziałem? Możesz odejść.
- Daruj sobie- szepta.
- Słucham?
- Daruj sobie.
-Ty...
- Zostanę tutaj tak długo jak będzie trzeba, poczekam aż wróci dawny Alex.
- Nawet jeśli zostaniesz tutaj na stałe to dziecko nigdy tutaj nie wróci.
- Już mówiłeś- trzymajcie mnie bo zaraz coś jej zrobię. Alex, spokojnie ona próbuje Cię tylko wyprowadzić z równowagi. Siadam na pufce przy łóżku.
- Proszę Cię, usiądź i powiedz mi co chcesz osiągnąć?
- Już powiedziałam, poczekam aż się uspokoisz i wróci dawny Alex.
- Dawny?
- Tak. Skoro Ty możesz oczekiwać ode mnie zmiany zachowania, ja również oczekuje tego samego od Ciebie.
- Jestem chory czy to tak ciężko zrozumieć? Moje humory zmieniają się co piętnaście minut.
- Wiem, czytałam w internecie. Polecają medytację i melisę przed snem.
- Bardzo śmieszne.
- Śmieszne nieśmieszne może warto spróbować?
- Chcesz mnie zabić?
- Gdybym chciała już dawno bym to zrobiła, jak widzisz nadal żyjesz- mówi podnosząc się. Siada a następnie przechodzi na wózek. Zbliża się do mnie. - Chcesz znać prawdę?
- Tak?
- Od naszego rozwodu miałam bardzo dużo czasu, dużo czytałam. Czytałam między innymi o twojej chorobie, wiesz co było miedzyinnymi napisane?
- Nie?
- Że powinieneś unikać stresu a jak już się taki pojawi to powinieneś zwalczać go poprzez na przykład sport. Grasz nadal w piłkę?
- Nie, nie mam czasu.
- Biegasz?
- Coraz mniej.
- A szkoda, może faktycznie...
- Lubię ruch, lubię sport ale przy dwójce małych dzieci jest to praktycznie niemożliwe. Nie mogę zostawić chłopców samych tylko po to aby pogonić za piłką czy pobiegać, przez ostatnie miesiące i tak ich zaniedbałem.
- Pomogę Ci.
- Słucham?
- Pomogę Ci przy chłopcach ale nie ma nic za darmo.
- Już się boję.
- Po pierwsze nigdy więcej nie będziesz się na mnie wyżywał a tym bardziej zamykał na klucz. Jak będę chciała odejść to odejdę nawet przez zamknięte drzwi.
- A po drugie?
- Po drugie zaplanujesz sobie taki dzień aby mieć czas tylko i wyłącznie dla siebie.
- A po trzecie?
- Nie ma. Zaczynasz od dziś- odpowiada po czym wychodzi.

Siedzę chwilę bez ruchu myśląc nad tym co się przed chwilą wydarzyło. Zamknąłem ją w pokoju, oddałem do adopcji dziecko które chciała zatrzymać a Ona ze spokojem i opanowaniem chce mi pomóc? Na prawdę chcę mi pomóc czy próbuje tylko uśpić moją czujność aby za chwilę zaatakować?

Z zamyślenia wyrywa mnie pukanie do drzwi, wstaję i idę otworzyć. Po drugiej stronie zostaje kobietę w wieku 50- 55 lat. Stoi i patrzy na mnie.
- Przepraszam, mogę w jakiś sposób pomóc?- odzywam się jako pierwszy. Kobieta nadal nic nie mówi, patrzy na mnie takim wzrokiem że nie wiem jak powinienem się zachować. Może potrzebuje pieniędzy? Jej strój nie jest najnowszej generacji.
- Proszę Pani, wszystko w porządku?- przesuwam się o krok w bok gdy przy mnie pojawia się Olivia a po chwili przybiegają chłopcy.
- Tatuś, kto to?- pyta Leo ściągając w rączce samochodzik.
- Nie wiem, skarbie. Louisku weźmiesz brata i się pobawicie?
- Mhm, chodź Leo- gdy dzieci odchodzą zostajemy my i przybyła kobieta.
- Potrzebuje Pani pieniędzy, lekarza- wymieniam lecz staruszka się obraca i odchodzi. Kilka razy jeszcze zerka w naszą stronę. Zamykam drzwi i wracamy do środka.
- Dziwne, kim była ta kobieta?
- Nie wiem, przecież nic nie powiedziała. Najważniejsze, że przyszła bez dziecka.
- Alex?!
- No co?
- Dlaczego mi robisz na złość? Dobrze wiesz, że pragnę...
- Wiem. Wiem i obiecuję Ci, że bedziemy mieć bobasa.
- Kiedy?
- Na prawdę jest Ci tak spieszno do pieluch, myślałem że w twoim wieku to są modne jeszcze imprezy, koleżanki?
- Gdybym wolała imprezowe życie na świecie nie było by Leo a tym bardziej nie zaadoptowalibyśmy Louisa. Ja mam już prawie 22 lata to na co mam czekać? Chłopcy są już odchowani.
- A co z twoją rehabilitacją?  Co z powrotem do zdrowia?
- Jedno drugiemu nie przeszkadza.
- Tak?
- Mhm.
- I będziesz ćwiczyła i staniesz na nogach?
- Mhm.
- Niech Ci będzie.
- Na prawdę?
- Ale obiecasz mi jedno?
- Co tylko chcesz?
- Nie będziesz już nigdy więcej uciekała, jeżeli będzie się coś działo, będziemy rozmawiać.
- Mhm.
- Tak?
- Tak.
- Trzymam za słowo, pamiętaj że ja nie zapominam i nie wybaczam zdrad- rzeknę. Siadając na kanapie i biorąc Leo na kolana. - Który chłopczyk ma jutro urodziny?
- Ja, tatusiu.
- Mój mały chorowitek...

Zdołasz mi jeszcze wybaczyć?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz