Pov Alex Green:
Wstaje z samego rana, ubieram się i jadę do firmy. Chcę przed wylotem na urlop sprawdzić funkcjonowanie firmy.
Po kilkudziesięciu minutach jazdy docieram do obranego celu. Wysiadam z samochodu i idę w kierunku wejścia. Po przekroczeniu progu wszystkie wzroki są skierowane wyłącznie na mnie, nie wiem czy to przez wczorajsze aresztowanie czy przez fakt, że jednak żyję. Kieruję się prosto do swojego gabinetu, po wejściu do środka zamykam za sobą drzwi. Gdy zdejmuje kurtkę słyszę, że ktoś do mnie dołączył.
- Kurwa to jednak prawda. Ty żyjesz!- poznaję od razu po głosie Andrewa.
- Też się cieszę, że Cię widzę braciszku.
- Po co wróciłeś? Po co wróciłeś po tym wszystkim?- pyta wściekły.
- Pytasz po co przyszedłem do własnej firmy? No nie wiem, może dlatego, że to moje dziecko, sam ciężką pracą ją stworzył?- odpowiadam odwracając się do niego twarzą.
- Pytam po co to całe przedstawienie? Pożar, śmierć, pogrzeb?
- Czego tutaj nie rozumiesz? Ktoś podpalił mój dom, niemal nie zginęliśmy.
- Dla mnie jesteś trupem, ja już pochowałem swojego brata- rzuca zły i kieruje się w stronę drzwi.
- Andrew? Andrew zaczekaj?- wołam ruszając za nim.
- Nie raczyłeś nawet napisać jednego sms-a, pewnie dobrze się bawiłeś gdy ja cierpiałem, gdy cierpiała cała rodzina?!- krzyczy.
- Andrew, uspokój się! Mi też było ciężko milczeć, wiele razy chciałem zadzwonić ale nie mogłem. Nie mogłem ze względu na bezpieczeństwo.
- Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Nienawidzę Cię!
- Andrew!- łapę go za ramię gdy ten się obraca i zadaje mi jeden mocny cios. Uderzenie jest tak silne i niespodziewane dla mnie, że odrzuca mnie do tyłu. Wpadam na biurko gdzie uderzam głową o jego kant a następnie upadam na ziemię.
- Jesteś trupem!- rzuca i wychodzi pozostawiając mnie samego. Jedną dłonią dotykam pulsującej z tyłu głowy, na mojej ręce pojawia się krew. Z każdą chwilą którą leżę na podłodze mam wrażenie, że jestem coraz słabszy i bardziej śpiący. Z czasem moje oczy się zamykają.Pov Henry Green:
Gdy opuszczam gabinet dyrektora finansów i zmierzam korytarzem słyszę plotkujących pracowników, z plotek wynika, że do firmy przyjechał Alex. Jestem trochę zaskoczony bo gdyby nie media pewnie nadal nie pokazały się na oczy. Ruszam więc w stronę schodów aby udać się na piętro gdy spotykam zdenerwowanego Andrewa.
- Widziałeś się z Alexem?- pytam zatrzymując się przy bracie.
- Co?- dopytuje.
- Alex podobno przyjechał do firmy, widziałeś się z nim?- powtarzam.
- Nie, nie widziałem.
- Idziesz ze mną?
- Dokąd?
- No do Alexa- odpowiadam wychodząc dwa schody wyżej.
- Yyyy.... nie.
- Nie to nie- mruczę pod nosem i ruszam na górę.
- Henry?- słyszę nagle wołanie brata.
- Co jest?
- Nie idź, Alexa tam nie ma.
- Nie ma to u siebie?
- Nie. Może wpadł tylko na chwilę i już wyszedł.
- No okej, to chodź wracamy do pracy- mówię cofając się. Idziemy do naszego gabinetu i wracamy do dokumentów.
CZYTASZ
Zdołasz mi jeszcze wybaczyć?
FanfictionTrzecia a zarazem ostatnia część historii Olivii Taylor i Alexa Greena. Tutaj dowiecie się jak byli małżonkowie radzą sobie po rozwodzie, czy zdołali o sobie zapomnieć i nauczyli się żyć bez siebie...