Pov Alex Green:
Od tamtej nocy mija właśnie miesiąc, od miesiąca spanie jest dla mnie stachem. Gdy zamykam oczy wszystkie wspomnienia wracają, boję się, że gdy zasnę mogę nie obudzić się na czas.
Od miesiąca nie istniejemy, jesteśmy trupami. Ojciec i jego ludzie wszystko pięknie załatwili, teraz czekamy na ustalenie sprawcy abyśmy mogli zacząć żyć na nowo, abyśmy mogli wrócić do normalności. Na dzień dzisiejszy mieszkamy z moim ojcem i jego rodziną, tutaj jesteśmy bezpieczni. Kto chciałby się zbliżyć do Snapera? Nikt.
Rekonstrukcja ( 31.01.):
Pov Alex Green:
Ze snu wyrywa mnie szczekanie Diablo, otwieram oczy i nic nie widzę, w pokoju jest pełno dymu. Zrywam się szybko na nogi.
- Olivka?! Olivka, obudź się!- wołam lecz dziewczyna nie reaguje.
- Alex!!! Alex!!!- słyszę wołanie połączone z kaszlem. Kłęby dymu nie pozwalają swobodnie oddychać.
- Tato? Tato w pokoju są dzieci, zabierz je!- krzyczę, po czym podbiegać do drzwi tarasowych i je otwieram. Dzięki Bogu moja sypialnia jest połączona z tarasem. Biorę Olivię na ręce i wynoszę ją z domu. Zanoszę ją w bezpieczne miejsce i kładę na ziemi.
- Olivka?! Olivka proszę Cię....- zaczyna kaszleć i otwiera oczy.
- Co się stało? Dlaczego mieszkanie jest całe w ogniu? Gdzie są dzieci?- zadaje mnóstwo pytań.
-Zostań tutaj- rzucam po czym wbiegam ponownie do pokoju. - Tato!
- Jestem- odpowiada trzymając na rękach przestraszonych chłopców. - Pies, pies został- informuje mnie i wychodzi na zewnątrz. Przebojem się przez kłęby dymu i docieram po szczekającego psa, biorę to na ręcę gdy moje wyjście zostaje zablokowane przez palącą się szafę którą się przewraca. Wszędzie jest dym i ogień. Nie mam pomysłu którą drogą wydostać się. Jestem w pułapce, ognistej pułapce.
- Alex?! Alex?!
- Tato, nie mogę wyjść. Aaaaa!!!!!- krzyczę gdy czymś spadającym dostaje w głowę.Pov Piter Muller:
Zaraz po telefonie od Alexa z informacją, że rezygnuje z leczenia, wsiadam do samochodu i ruszam w stronę Londynu, chcę wyjaśnić skąd taka nagła zmiana decyzji u niego.
Po kilku godzinnej jeździe docieram na miejsce, gdy podjeżdżam na posesję cały dom jest opanowany przez ogień. W głębi serca modlę się aby nikogo nie było w srodku ale wiem że jest noc więc wszystko jest możliwe. Biegnę w stronę drzwi które są w ogniu, kopę w nie kilka razy gdy udaje mi sie dostać do środka, zasłaniam usta kurtką i wołam syna. Jak się szybko przekonuje na własnej skórze, Alex jest w środku wraz z rodziną. Szukam po pomieszczeniach dzieci, gdy udaje mi się odnaleźć w dymie ich pokój. Zauważam dwóch chłopców stojących w kącie, zdejmuje kurtkę po czym nią okrywam malce. Biorę na ręce i wynoszę z płonącego domu. Oddaje dzieci dziewczynie.
- Co się stało? Jak do tego doszło?
- N...Nie wiem. Jak kładliśmy się spać, wszystko było w porządku.
- Gdzie tata?- pyta wyższy chłopiec.
- Zaraz przyjdzie, poszedł po psa- odpowiadam. - Jest strasznie zimno, pójdziemy do mojego samochodu- dodaje po czym biorę ponownie ich na ręcę i niosę do ciepłego miejsca. Wracając po dziewczynę wzywam straż oraz swoich ludzi gdy nagle się potykam, patrzę pod nogi w widzę karnister. Czyli to nie był przypadek. To było celowe podpalenie. Ktoś chciał spalić mojego syna i jego rodzinę. Biegnę po dziewczynę i również zanoszę ją do samochodu.
-Gdzie jesteś?- pytam sam siebie gdy Alex długo nie wychodzi, odczekuje jeszcze chwilę i wchodzę do środka. Jak się po chwili orientuje słusznie, mój syn został uwięziony. Wiem, że Albo wyjdziemy z tego oboje, albo oboje zginiemy. Jedno jest pewne nie zostawię go. Wybiegam ponownie na zewnątrz i postanawiam dostać sie do domu drugą stroną.
- Alex?!- podbiegam do leżącego mężczyzny.
- Oberwałem.
- Musimy uciekać- pomagam mi wstać a następnie biorę psa pod pachę i wspólnymi siłami opuszczamy piekło.
- Olivka, dzieci?
- Są w moim samochodzie. Chodź, zaraz przyjedzie straż- mówię asekurując go. Gdy jesteśmy już piątką a właściwie szóstką w samochodzie odjeżdżam kawałek aby nie taranować służbą wjazdu.
- Gdzie dostałeś?
- W głowę.
- Jedziemy na szpital.
- Nie ma takiej potrzeby nic mi nie jest- uspokaja mnie.
- Ktoś was podpalił.
- Coo? To niemożliwe .
- W takim razie jak wytłumaczysz karnister w swoim ogrodzie?
- Żartujesz?
- Komuś musieliście zajść za skórę, ktoś chce się was pozbyć.
- O, Boże.
- Olivka spokojnie.
- I zrobimy wszystko aby podpalacz myślał, że mu się udało.
- Tato, o czym Ty mówisz?
- Tato?- znowu się wtrąca dziewczyna.
- Nie powiedziałeś jej?
- Co się dzieję? Dom się pali, teraz tato? O co chodzi?
- Wytłumaczę Ci kiedy indziej, teraz nie jest na to pora. Co chcesz zrobić?
- Sfiksujemy waszą śmierć tak dosłownie.
- Ty nie mówisz poważnie?
- Mówię bardzo poważnie- informuje i zabieram moich towarzyszy do siebie. Resztą zajmą się moi ludzie.
CZYTASZ
Zdołasz mi jeszcze wybaczyć?
FanficTrzecia a zarazem ostatnia część historii Olivii Taylor i Alexa Greena. Tutaj dowiecie się jak byli małżonkowie radzą sobie po rozwodzie, czy zdołali o sobie zapomnieć i nauczyli się żyć bez siebie...