#30#

640 31 0
                                    

Pov Olivia Taylor:

Ze snu wyrywa mnie miły gest przygotowany przez maluchy.
- To dla mnie?- pytam siadając moich małych urwisów.
- Tak- odpowiada mój malutki synek wręczając mi kwiatuszka.
- Dziękuję- całuje malca w policzek i ten sam gest wykonuje z Louiskiem. - A z jakiej okazji takie piękne kwiaty? Przeskrobaliście coś?
- Nie.
- Tata? Proszę mi powiedzieć co wydarzyło się gdy zamkłam na chwile oczy?
- Dobra mi chwila, spałaś przeszłe dziesięć godzin. Dajcie spokój, dłużej niż dzieci.
- Wyliczasz mi ile śpię?
- Nie, przeciwnie. Ty śpisz ja mam wolną rękę- odpowiada po czym znika za drzwiami.

Wygrzebuje się z łóżka po czym docieram do łazienki gdzie wykonuje poranną toaletę, następnie dołączam do moich panów którzy krzątają się po kuchni.
- Czyli mi nie powiedziecie z jakiej okazji te róże?
- Mnie nie pytaj to był pomysł chłopców- rzeknie brunet stawiając na stole przede mną wazon z wodą. Wkładam róże do naczynia. - Jakie plany na dziś? - pyta przygotowując śniadanie.
- O jedenastej mam rehabilitację a wieczorem wywiadówkę w szkole u Amber.
- Widzę, że już robisz sobie podkład pod to co czeka Cię za kilka lat.
- Słucham? O nie mój miły, zapomnij! Na wywiadówki do chłopców będziesz chodził Ty.
- Ja? Dlaczego ja? Ja mam pracę.
- Chyba znajdziesz godzinę raz w miesiącu aby dowiedzieć się jak przyswajają wiedzy twoi synowie?
- Znajdę, oczywiście że znajdę. Będę chodził z dumą, z dumą będę słuchał jak wychowawczyni będzie mówiła " Leo nie odrobił pracy domowej a Louis pobił kolegę".
- To faktycznie będziesz miał powód do dumy. Co z przedszkolem? Rozglądałeś się coś czy jednak chłopcy zostają ze mną?
- Wysłałem wczoraj do dwóch placówek aplikację, mają dać znać do piętnastego. Chłopcy nie będą pod twoją opieką moja miła bo twój grafik jest bardzo napięty.
- Pierwsze słyszę, dwie godziny dziennie rehabilitacji to nie jest napięty grafik.
- Dwie godziny rehabilitacji a potem prosto powrót do domu i nauka do matury, aby się czegoś nauczyć trzeba się skoncentrować w ciszy- mówi stawiając przede mną kubek z herbatą i talerzyk z kanapkami.

Po śniadaniu żegnam się z moimi trzema mężczyznami i wracam do domu, odpuszczam sobie spotkanie z ojcem bo nie chce na niego patrzyć. Zbyt dużo krzywdy wyrządził mi, Amber i mojej mamie abym mogła udawać, że nic się nie stało. Ufam Alexowi i wiem, że zna się na ludziach, nie da się zbajerować ojcu.

Po powrocie przygotowuje się do wyjścia na rehabilitację.
- Cześć siostra, gdzie byłaś całą noc?
- Załatwiałam Ci korepetycje.
- Całą noc?
- Nie, jakieś pięć minut. Dlaczego nie jesteś w szkole?
- Źle się czuję.
- Znowu? Który to już raz w tym miesiącu? Amber, powiedz mi prawdę.
- Naprawdę źle się czuję, boli mnie brzuch i głowa.
- Zrobię Ci gorzkiej herbaty.
- Wypiłam już dwie. Jutro pójdę, obiecuję.
- Okej. Gdy lepiej się poczujesz to zacznij się pakować, przeprowadzamy się.
- Dokąd?
- Alex Green, mówi Ci to coś?
- Do sztywniaka? Ale dlaczego do niego, ja nie chcę?
- Amber, proszę Cię nie utrudniaj mi. Dwa lata zastanawiałam się jak naprawić popełnione błędy, jak go odzyskać. Teraz gdy jestem na dobrej drodze aby było jak dawniej Ty mówisz, że nie chcesz?
- Ja mogę zostać tutaj z twoją mamą i Viki.
- Nie możesz.
- Dlaczego?
- No to ja jestem twoim prawnym opiekunem i to ja decyduje gdzie z kim będziesz mieszkała, rozumiemy się?
- Tak- mruczy wychodząc z mojego pokoju. Zabieram torbę, ubieram kurtkę i wychodzę z domu.
- Dzień dobry- słyszę za sobą głos, obrażam się.
- Dzień dobry- odpowiadam.
- Ja pomogę- rzeknie pomagając przedostać mi się do samochodu. Kim jest? Pierwszy raz na oczy widzę tego mężczyznę. Zajmuje miejsce kierowcy i rusza.

Całą drogę jedziemy w milczeniu dopiero gdy docieramy na miejsce i blondyn pomaga mi opuścić samochód zauważam na jego mankietach od koszuli wyszyta literka " G". Ochroniarze i kierowca Paul też mają takie oznaczenia, to oznacza że jesteś od Alexa. Zagadka rozwiązana, udaje się do środka.

Dwie godziny mijają mi bardzo szybko może dlatego że zamiast skupić się na sobie, szukam w głowie częstego powodu opuszczania przez Amber szkoły. Po wyjściu znów zauważam blondyna co oznacza że cały czas na mnie czekał.
- Wracamy do domu?
- Tak- z racji, że na mieście dość duże korki, mężczyzna wybrał zupełnie inną drogę, drogę przy Domu Dziecka. Skoro tutaj już jestem nie mogę sobie odpuścić.
- Zatrzymany się tutaj na chwilę- rzucam.
- Oczywiście- parkuje samochód tuż przy budynku. Udaje się do środka gdzie wita mnie kobieta.
- Dzień dobry. Jak mogę pomóc?
- Dzień dobry. Szukam malutkiej dziewczynki jej imię to Mila.
- A tak, Mila.
- Jest tutaj?
- Jest- kobieta zgadza się abym mogła ją zobaczyć.
- Moja mała Księżniczka- szeptam.
- Mila, już znalazła bezpieczną przystań.
- Tak?
- Tak. Właśnie złożyłam dokumenty adopcyjne, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Mila za kilka tygodni trafi do nowego domku- słowa kobiety ranią moje serce. Z jednej strony Mila zasługuje na nowy dom ale z drugiej, moje serce tak bardzo do niej ciągnie.
-Tak bardzo chciałam abyśmy były razem, abyś była moją córeczką- obcieram spływające łzy po czym obracam się i opuszczam budynek.

Kierowca prosto odwozi mnie do domu, gdzie zamykam się w swoim pokoju.
- Olivka...
- Wyjdź Amber, chcę pobyć  sama...

Zdołasz mi jeszcze wybaczyć?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz