Pov Alex Green:
Po kilkunastu minutach pod hotel przyjeżdża kierowca, wsiadam do samochodu i zdejmuje kaptur.
- Dobrze Pana widzieć.
- Ciebie też.
- Mam nadzieję, że już nie długo sprawca zostanie złapany a my będziemy się widywać już bez ukrycia.
- Też mam taką nadzieję, jestem zmęczony ciągłym uciekaniem. Mam do Ciebie prośbę?
- Zamieniam się w słuch.
- Chciałbym żebyś skontaktował się z agentem nieruchomości. Potrzebuję pilnie dom, duży dom najlepiej z ogrodem.
- Rozumiem oczywiście jutro rano wszystkim się zajmę. Przedział cenowy?
- Cena nie gra roli. Na być duży i bezpieczny taki w jakim chciałbyś aby mieszkały twoje dzieci.
- Rozumiem. Załatwię dla Pana najbezpieczniejsze dom.
- Dzięki, w dzisiejszych czasach trudno o lojalnych pracowników. Jak wrócę na stare śmieci i ogarnę swoje życie, dostaniesz podwyżkę.
- Nie ma takiej potrzeby nie chodzę głodny, moją rodziną też. Niech Pan zatrzyma pieniądze, w pożarze dużo Pan stracił. To ogromny cud, że udało się uciec na czas.
- Cały czas mam przed oczami tę kłęby dymu, ogień. Coś strasznego- kończę gdy dojeżdżamy na miejsce. - Gdzie mam iść?
- Do końca alejki, pierwszy grób na prawo. Na pewno Pan trafi- otwieram drzwi i udaje się na cmentarz, do czego to doszło abym musiał po nocy chodzić po takich miejscach. Idę tak jak mówił mój kierowca, gdy docieram do końca alejki zauważam siedzącą na ławce przy grobie postać.
- Nie tak miało być, nie tak- pada z jego ust. Patrzę w gwieździste niebo, w głowie staram ułożyć sobie słowa. Nawet nie wiem co powinienem powiedzieć. Jak w takiej sytuacji się zachować? Podchodzę bliżej i siadam obok na ławce.
- Cześć dziadku- wyduszam z siebie dwa słowa. Mężczyzna przekręca w moją stronę wzrok, nic nie mówi tylko kładzie rękę na moim ramieniu. Tak jakby sprawdzał czy ja to naprawdę ja.
- Ty...Ty...Ty- wyjękuje i zaczyna osuwać się po ławce. Zrywam się na proste nogi.
- Dziadku? Dziadku, dobrze się czujesz?- pytam. Wyciągam telefon z kieszeni i szybko wzywam pogotowie, następnie dzwonię po kierowcę. Szybko przybiega na miejsce.
- Co się stało?
- Kurwa nie wiem co się stało, chyba nie spodziewał się mnie...
- Cmentarz to nie jest najlepsze miejsce na takie spotkania ani rozmowy.
- Trzeba mi było powiedzieć o tym wcześniej, nie teraz gdy prawie przekręcił się na moich oczach.
- Wezwał Pan karetkę?
- Tak.
- Niech Pan idzie do samochodu i zaczeka w nim na mnie- mówi podając mi klucze.
- Nie.
- Proszę iść do samochodu, lepiej aby dziadek już tutaj Pana nie widział. Trzeba jakoś lekko wytłumaczyć a nie z grubej rury- odbieram od Paula klucze i odchodzę. Ma rację, lepiej żeby już nikt mnie nie widział.Po dziesięciu minutach przyjeżdża karetka która zabiera dziadka do szpitala, następnie Paul odwozi mnie do hotelu. Gdy wychodzę z windy przed pokojem czeka na mnie ojciec.
- Gdzie byłeś?- pyta.
- Dlaczego pytasz?
- Bo jesteś moim synem, prosiłem Cię abyś nie wychodził z pokoju.
- Prawie zabiłem człowieka, rozumiesz?
- O czym Ty mówisz?
- O czym mówię?
- Dla mnie już nie ma miejsca w Londynie, tato. Umarłem dla tego miasta- mówię otwierając drzwi do pokoju.
- Już jest po wszystkim, już jesteście bezpieczni. Teraz już nie musisz martwić się o rodzinę, możesz pomyśleć o sobie i w końcu podjąć się leczenia.
- Zrobię to.
- Kiedy?
- Jutro. Jutro po wizycie w sądzie, pojedziemy skoro Ci tak bardzo zależy.
- Nie no ma zależeć tylko Tobie.
- Dobranoc, tato- rzeknę zamykając drzwi.
CZYTASZ
Zdołasz mi jeszcze wybaczyć?
FanfictionTrzecia a zarazem ostatnia część historii Olivii Taylor i Alexa Greena. Tutaj dowiecie się jak byli małżonkowie radzą sobie po rozwodzie, czy zdołali o sobie zapomnieć i nauczyli się żyć bez siebie...