#66#

506 29 30
                                    

Pov Olivia Taylor:

Po kilku minutach wędrówki szpitalnymi korytarzami docieram pod salę bruneta, otwieram białe drzwi i wchodzę do środka. Po wejściu zauważam, że mój partner śpi dlatego bardzo powoli zbliżam się w stronę łóżka, nachylam się aby go pocałować gdy jego oczy nagle się otwierają a jego jedna dłoń bardzo mocno łapie mnie za nadgarstek. Patrzy na mnie z przerażeniem w oczach.
- Spokojnie, to tylko ja- mówię łagodnym głosem. Alex od nocy w której niemal nie zgineliśmy mało śpi, a jeśli już zasnie nawet niewielki szelest wybudza go od razu ze snu. - Przepraszam, nie chciałam Cię przestraszyć- dodaję.
- To ja przepraszam, myślałem, że...- urywa swoją wypowiedź po czym puszcza moją dłoń. Pewnie pomyślał, że jestem jego zagrożeniem które chce wyrządzić mu krzywdę. Kiedyś owszem miałam w głowie różne pomysły, chciałam go kilkakrotnie zabić aby ratować swoją rodzinę. Był moim największym wrogiem którego chciałam się pozbyć. Za każdą razą kiedy chciałam wprowadzić w życie swój plan za każdym razem gdy tylko się do niego zbliżałam traciłam dla niego głowę. Nadal tracę, chodź znamy się już trzy lata. Każdego dnia kocham go co raz mocniej. - Usiądź proszę- mówi lekko zachrypniętym głosem.
- Jak się czujesz?- pytam łapiąc go za prawą dłoń.
- Słabo. Co z Leo?
- Wszystko w porządku odnalazł się cały i zdrowy. Okazało się, że bawił się w chowanego i zasnął w szafie- wyjaśniam.
- Najważniejsze, że się znalazł.
- Rozmawiałam z lekarzem. Powiedział, że wykonał badanie pod kątem twojej choroby.
- Po co? Chciał zobaczyć od środka świra?
- Wręcz przeciwnie, chciał Ci pomóc.
- Chciał?
- Tak, chciał. Z badań wynika, że nie chorujesz na zaburzenia eksplozywne przerywane.
- Olivka ja nie zachorowałem wczoraj, ja choruje od dziecka na tą chorobę.
- W takim razie cały czas byłeś źle zdiagnozowany.
- Ty...
- Alex, ten lekarz sprawdzał dwa razy, nie jesteś chory.
- Skoro tak to dlaczego źle się czuję? Dlaczego nie mogę normalnie funkcjonować?
- Mnie nie pytaj ja ledwo skończyłam szkołę- mówię na co Alex zaczyna się śmiać. - Lekarz podejrzewa, że to wina leków.
- To by dużo wyjaśniało, gdy przestałem je zarzywac czułem się dobrze- wyjaśnia ściskając moją dłoń. - Gdy wracaliśmy do miasta dzwonili z policji do mojego taty, już jesteśmy bezpieczni, osoba która podpaliła nasz dom została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu.
- Wiadomo kto to był?
- Nie i chyba nie chcę wiedzieć, dla mnie najważniejsze jest, że jesteśmy już bezpieczni.
- Będziemy mogli wrócić teraz do Londynu?
- Tak. Tylko potrzebuję kilku dni aby znaleźć nowy dom, nasze nowe gniazdko- mówi. Naszą rozmowę przerywają otwierające się drzwi do sali w których pojawia się lekarz.
- Dzień dobry. Jak się Pan czuję?
- Strasznie mnie boli głowa.
- Ma Pan lekki wstrząs mózgu, prawdopodobnie przy upadku uderzył Pan o coś. Czy oprócz głowy coś jeszcze boli?
- Nie.
- Dobrze. Panie Alexie ja już mówiłem tacie i tutaj Pani odnośnie Pana choroby, wykonaliśmy badania oraz konsultacje i wszyscy zgodnie potwierdzili ZEP, Pan nie ma. Co do objawów? Wszystko wskazuje na zespół stresu pourazowego.
- Co to znaczy?
- PTSD występuje u osób które doświadczyły lub były świadkami traumatycznego zdarzenia takiego jak np. wypadek samochodowy.
- Z tego co wiem od taty w dziecińswie jakiś wypadek się dość poważny pojawił?
- Zgadza się.
- Więc mamy odpowiedź na wszystkie pytania. Tak zwane "ataki " to nic innego jak obrona przed złymi wspomnieniami, osobami- tłumaczy. Po chwili dołącza do nas także tata Alexa z lekami które chciał zobaczyć lekarz.
- Ooooo. Typowe psychotropy, to jest bleeee tego już nie bierzemy. Po tych tabletkach się dobrze chodzi po suficie a nie normalnie funkcjonuje. Nie miał Pan żadnych niepokojących objawów brania ich?
- Ciągle chciało mi się spać i wszystko do okola bardzo drażniło.
- O tuż to. Typowy objaw źle dobranych leków.
- Co teraz?- pytam.
- Przygotuję wypis i zalecenia. Nie ma konieczności dalszej hospitalizacji- odpowiada i wychodzi.
- To znaczy, że nie jestem świrem?
- Na to wygląda.

Po kilkunastu minutach wraca lekarz z wypisem, zaleceniami oraz receptą na leki przeciwbólowe.

Opuszczamy w trójkę szpital po czym wracamy do rezydencji państwa Muller, idziemy prosto do przydzielonego nam pokoju.
- Tatuś!
- Leo Ty mój mały urwisie- nachyla się i bierze syna na ręce.
- Alex?
- Co tam?- pyta patrząc na mnie.
- Słyszałeś zalecenia?
- Nic nie było wspomniane, że...
- Tatuś!- do pokoju wbiega Louis.
- Nie mogę zająć się dziećmi- dokańcza.
- Ale było wspomniane, że masz dużo odpoczywać. Zapraszam do łóżka- mówię odbierając mu Leo.
- Ale ja nie lubię...
- Nie marudź, jesteś dużym chłopcem- zły zdejmuje kurtkę po czym kładzie się do łóżka.
- Możemy zostać z tatą?
- Pewnie, ktoś musi go pilnować. Wychodzę, wrócę najszybciej jak to jest możliwe- mówię całując każdego w policzek.
- Dokąd?- pyta łapiąc mnie za rękę.
- Umówiłem się na spotkanie z moimi lokatorami.
- Ja też chcę zobaczyć nasze dzieciaczki.
- W przyszłym miesiącu pójdziemy razem, teraz musisz wyzdrowieć.
- Nie chce w przyszłym miesiącu chce teraz.
- Alex...
- Są tak samo twoimi jak i moimi dziećmi, raz w miesiącu to jest zdecydowanie za mało.
- Zażalenia proszę składać nie do mnie.
- A do kogo? To Ty chciałaś jeszcze  dziecko.
- Mówisz tak jakbym Cię zmusiła...


Zdołasz mi jeszcze wybaczyć?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz