#90#

485 26 20
                                    

Pov Alex Green:

Wracam do domu sam, czy jestem zaskoczony? Nie. Gdybym był na Olivii miejscu też nie chciałbym mieć ze sobą nic wspólnego. Ma do mnie wielki żal, dostałem za swoje.

Stojąc na światłach przyjeżdżam dłonią po zmęczonej twarzy, gdy mam ponownie położyć ją na kierownicy zauważam na niej krew. Robi mi się gorąco. Nachylam się do schowka z którego wyciągam paczkę chusteczek higienicznych. Wyciągam jedną z opakowania i dokładam do nosa, tak jak myślałem to on jest powodem krwawienia. Gdy światło zmienia się na zielone odkładam wszystko i ruszam w dalszą drogę, gdy znajduje się na środku skrzyżowania zauważam rozpędzony autobus jadący prosto na mnie. Wciskam hamulec... Czuję tylko mocne szarpniecie i uderzenie.

Gdy nastaje cisza otwieram oczy. Jestem dociśnięty do bariery a w mojej masce znajduje się wbity autobus który ostatecznie zatrzymał dopiero słup.
Odpinam lewą ręką pas gdy do samochodu podbiega kobieta.
- Żyjesz? Nie ruszaj się, pomoc już jedzie- mówi otwierając drzwi od mojego samochodu
- Nic mi nie jest- odpowiadam powoli opuszczając samochód, trzymając się za prawe ramię które najbardziej ucierpiało.
- Nie powinieneś...- zaczyna mówić lecz szybko urywa gdy nasze wzroki się spotykają. - Musisz zostać zbadany przez lekarza- dodaje po chwili przygryzając dolnią wargę. -Twoja ręka chyba nie jest w najlepszym stanie...
- Dziękuję za troskę ale naprawdę czuję się dobrze- rzucam odchodząc i siadając na chodniku. Biorę kilka głębszych wdechów gdy kobieta ponownie do mnie podchodzi i siada obok.

Po chwili na miejscu wypadku pojawia się policja i straż, którzy od razu zabierają się do swoich obowiązków. Kilka minut później również i dziennikarze. Postanawiam się usunąć z pola widzenia.

Jestem wstępnie przesłuchany przez jednego z funkcjonariuszy któremu szczegółowo opisuje przebieg wypadku. Gdy mężczyzna odchodzi, mogę opuścić miejsce wypadku.

- Boli?- słyszę za swoimi plecami lecz nic nie odpowiadam. - Mogę coś dla Ciebie zrobić? Nie wiem, może zawiozę Cię do szpitala szybciej się Tobą zajmą albo...
- Albo co? Nie chcę twojej pomocy, nie widzisz tego?- rzucam zły. Nie lubię nachalnych ludzi. Znam ich intencję, nigdy nic dobrego z tego nie wynika. - Nie chcę twojej pomocy, nie jestem zainteresowany znajomością ani nie wypijemy razem kawy. Rozumiesz?- dodaje a po policzkach dziewczyny zaczynają spływać samotne łzy.
- Alex? Alex?- słyszę wołanie, obracam się i widzę biegnącego w moją stronę ojca.
- Tato?
- Alex, synu. Nic Ci nie jest ?
- Wszystko w porządku, najadłem się tylko strachu.
- Na pewno? Nie wyglądasz najlepiej.
- Tak. Odwieziesz mnie do domu?
- Odwiozę, odwiozę. Chodź- ruszamy w stronę samochodu ojca.
- A nie zapytałem ta kobieta...
- Nie znam jej- odpowiadam i zapada cisza.

Do mieszkania również wracamy w ciszy, choć jest dopiero środek dnia jestem bardzo zmęczony i obolały.
- Zatrzymaj się.
- Co?
- Zatrzymaj się, proszę.
- Już zjeżdżam- gdy tylko samochód zatrzymuje się na poboczu, wysiadam i wymituje.

Zdołasz mi jeszcze wybaczyć?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz