ROZDZIAŁ 5

2.1K 118 21
                                    

Mam nadzieję, że się nie zajebałam w obliczeniach i jednak wiek bohaterów się zgadza i to ma ręcę i nogi XD Jak nie to mnie poprawcie i zmienię hahaha

Preston

Układam kwiat na betonowej płycie i spoglądam na nagrobek.

Laura Palmer

1984-2017

„Odeszłaś, lecz pozostałaś w naszych sercach"

Zaciągam się głęboko powietrzem i spokojnie je wypuszczam. To już pięć lat. Dokładnie tysiąc osiemset dwadzieścia pięć cholernych dni bez niej. Mówią, że czas wyleczy rany albo przynajmniej je zabliźni i to poniekąd prawda. Żyję w miarę normalnie, staram się nie myśleć o przeszłości i skupić tylko na przyszłości, ale za każdym razem, gdy tu przyjeżdżam, jestem wielkim chodzącym bólem.

— Hej, skarbie — mówię z trudem.

Gardło mam ściśnięte, jakby coś zacisnęło się wokół krtani i nie chciało, bym mówił. Przeważnie tego nie robię. Po prostu stoję dłuższą chwilę nad grobem, zostawiam kwiat, a potem wracam do obowiązków. To lepsze od opowiadania martwej osobie o tym, co się dzieje za życia. Innym przychodzi to łatwiej niż mi.

— Zwykle nie opowiadam ci co u mnie, ale dzisiaj... — spuszczam wzrok, jak gdybym zrobił coś złego, za co powinien zostać ukarany. — Dzisiaj czuję, że muszę to zrobić.

Przerywam swój wywód, gdy dostrzegam, że starszy mężczyzna zmierza w moją stronę. Czekam, aż mnie minie, po czym kontynuuję:

— Pamiętasz, jak pisaliśmy przysięgi małżeńskie? Powiedziałaś, że zawrzesz w swojej nie tylko to, co do mnie czujesz, ale każesz mi przysiądź, że jeśli śmierć rozdzieli nas zbyt wcześnie mam zapomnieć i żyć dalej. — Wkładam dłonie do kieszeni spodni. — W karetce mówiłaś, że jeśli nie przeżyjesz — mrugam szybko, by pozbyć się nadchodzących łez — mam nie zamykać się na miłość.

Spoglądam na nagrobek. Cisza jest dołująca. Chciałbym, by mi odpowiedziała. Nie ważne, w jaki sposób.

— Nie posłuchałem cię — dodaję z żalem. — Jednak chyba to wiesz. Jasne, że tak. — Śmieję się nerwowo. — Poznałem kogoś i mam pewność, że zesłałaś ją na moją drogę. — Czuję, że pojedyncza łza spływa mi po policzku i znika w zaroście. — Jest do ciebie podobna — szepczę tak cicho, by tylko krążące wokół zjawy mogły to usłyszeć.

Danielle Garcia zdaje się kopią mojej Laury. Ma takie same włosy, ten sam odcień tęczówek, porusza się z niemal identyczną gracją, a wszyscy patrzą na nią z iskrami w oczach. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, naprawdę myślałem, że mam jebane zwidy. Jednak, kiedy się odezwała, wróciłem na ziemię.

Moja Laura już nie wróci.

— Nie wiem tylko, czy dobrze zrobiłaś stawiając ją na mojej drodze — stwierdzam po chwili milczenia.

Po chwili czuję wibracje w lewej kieszeni płaszcza. Sięgam po telefon. Widząc numer brata, odbieram.

— Za ile będziesz? — pyta od razu.

W tle słyszę działający ekspres do kawy.

— Za pół godziny — oznajmiam, zmierzając do wyjścia z cmentarza.

— Czeka cię trochę faktur do ogarnięcia, a skrzynka pocztowa jest pełna nowych zleceń.

Marszczę czoło.

— Siedzisz na mojej poczcie? — upewniam się.

— Na poczcie firmy, ale w twoim gabinecie i z twoim laptopem na kolanach. Nie było cię, a Tiana powiedziała, że skrzynka pęka w szwach, więc postanowiłem czymś się zająć.

Shatter | Blizny #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz