ROZDZIAŁ 10

1.7K 114 11
                                    

#shatter

Hej, z kim widzę się za tydzień na targach pod pałacem?

Jak gdzieś się pojawią jakieś X czy Y to wybaczcie, jestem ślepym kretem i mogłam tego nie zauważyć xD

***

Danielle

Siedzenie w domu robi się na tyle nudne, że w poniedziałek wracam do pracy. Taksówką dojeżdżam pod same drzwi firmy, przy których stoi Nate. Trzyma dymiący papieros, a drugą rękę ma schowaną do kieszeni spodni. Lustruje spojrzeniem niemal każdą mijającą go osobę, aż w końcu jego wzrok pada na mnie. Jest wyraźnie zaskoczony moją obecnością, bo nie mówiłam mu, że wracam. To był po prostu impuls, by tu przyjechać.

– Danielle. – Gasi skręta, po czym podchodzi do mnie i bez słowa bierze moją torebkę. – Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Jak się czujesz?

– Na tyle dobrze, by tu być – odpowiadam z lekkim uśmiechem. – Poza tym znudziło mi się siedzenie w domu. Samotność jest fajna, ale trochę jej za dużo w moim życiu.

– Ja też nie lubię być sam. – Wchodzimy do firmy, a potem windy. – Skoro już wróciłaś to mam dla ciebie nowe zlecenie.

– Coś ciekawego? – Spoglądam na niego.

Z kieszeni wyciąga miętówkę, którą potem wkłada do ust, by pozbyć się zapachu dymu. Stoję tak blisko niego, że wyraźnie to czuję.

– Grafika na samochód ciężarowy – odpowiada po chwili. – Powstaje nowa firma transportowa i chcą na swoich samochodach wielką reklamę. Mam wszystkie dane na poczcie, prześlę ci je.

– Jasne. – Kiwam głową. – Powinnam powiadomić twojego brata, że jestem?

– Prestona nie ma. – Przepuszcza mnie w drzwiach. – Wyjechał na trzy dni w swoich prywatnych sprawach. Wróci w czwartek.

Och. To w sumie dobrze, bo nie wiem, co bym zrobiła, gdybym po tej sytuacji z siłowni miała stanąć z nim twarzą w twarz. Chyba spaliłabym się ze wstydu. To w końcu ja jestem niezdarą i z mojej winy pan Moore zamiast trenować zawiózł mnie do szpitala, a potem do domu.

Co za wstyd...

– Och, mam nadzieję, że to nic poważnego.

Nate krzywi się delikatnie. Później posyła mi ciepły uśmiech, jak gdyby chciał zamaskować to, co wie i o czym nie chce mówić. Nie naciskam. Wiem, że nie mam takiego prawa.

– Dostałem wczoraj zlecenie na firmowe gadżety. – Nate zmienia temat, otwierając szklane drzwi i przepuszcza mnie w nich. – Chcesz się tym zająć? Miałem zlecić do komuś innemu, ale skoro już jesteś...

Podchodzę do swojego stanowiska pracy, odstawiam kule i zasiadam na fotelu. Mężczyzna opiera się o blat biodrem, a dłonie splata na piersi.

– To moja praca, a ty jesteś moim szefem. Zrobię to, co mi zlecisz.

Uśmiech na jego twarzy od razu się powiększa.

– Uwielbiam takie odpowiedzi. Wiedziałem, że tu pasujesz. Podeślę ci zaraz wszystkie wytyczne i nie mogę się doczekać efektów. – Puszcza mi oczko, po czym odchodzi.

Przygotowuję się więc do pracy i staram się wymazać z głowy obraz swojego niefortunnego upadku. Może praca jakoś pozwoli mi zmienić kurs myśli?

*

Po osiemnastej wychodzę z biura zmęczona, lecz w dobrym humorze. Mam wrażenie, że nic nie jest w stanie mi go zepsuć, nawet taksówkarze, którzy nie chcą się zatrzymać i zabrać mnie do domu. Wzdycham sfrustrowana i wtedy słyszę za plecami gwizdanie. Odwracam się. Na parkingu przy matowym samochodzie stoi Nate, który macha w moją stronę i gestem prosi, abym podeszła.

Shatter | Blizny #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz