Danielle
Dzięki otwartej przestrzeni budynek wygląda na większy niż jest w rzeczywistości. Jasne kolory oraz duże okna dodatkowo powiększają metraż.
— Witamy w Moore Holding, w czym mogę pomóc?
Ciemnowłosa recepcjonistka wstaje z fotela i wita mnie szerokim uśmiechem. Też staram się unieść kąciki ust, ale przez stres kiepsko mi to wychodzi.
— Dzień dobry. Przyszłam na rozmowę o pracę — wyjaśniam.
Kobieta siada, po czym stuka paznokciami o klawiaturę.
— Była Pani umówiona? — dopytuję.
Otwieram usta, ale dłuższą chwilę nic nie mówię. Nie zapisywałam się na konkretną godzinę, miałam tu po prostu przyjść.
— Poproszę nazwisko, może jest Pani zapisana w systemie.
— Garcia — odpowiadam.
Dźwięk klawiszy raz jest głośniejszy, raz cichszy w zależności od szybkości pisania. Recepcjonistka co chwila porusza myszką, a ja zaczynam wątpić, że wskaże mi dalszą drogę. Na dowód tego, że powinnam tu być mogę jej pokazać swoją pocztę.
— Niestety nie mam Pani w systemie, ale zadzwonię do szefa. Poczeka Pani chwilę?
Kiwam głową. Kobieta wybiera numer i przykłada słuchawkę do ucha. Mija chwila nim ktoś z góry odbiera.
— Panie Moore przyszła Pani Garcia na rozmowę o pracę, ale nie ma jej w systemie. — Uważnie przyglądam się jej reakcji i tym, jak bawi się długopisem w lewej dłoni. — Dobrze, Panie Moore, już ją do Pana wysyłam.
Prostuję się na te słowa. Czyli jednak nie zostanę odesłana z niczym.
— Pan Moore czeka w swoim gabinecie, zaprowadzę Panią — oznajmia, a potem odchodzi od lady i gestem przywołuje inną kobietę. — Lara, zastąpisz mnie przez moment?
Gdy jej koleżanka siada na fotelu, ciemnowłosa zmierza do windy. Podążam tuż za nią, przekraczamy metalowe drzwi i po kliknięciu numeru sześć na panelu dźwig rusza w górę.
Jazda trwa bardzo krótko. Może po minucie docieramy na szóste piętro.
— Gabinet Pana Moore znajduje się na końcu korytarza w lewo — wyjaśnia kobieta.
Nie wychodzi za mną, więc muszę sama znaleźć biuro. Idę zatem według jej wskazówek i cieszę się, że budynek nie jest wielkim labiryntem korytarzy. Tutaj znajduje się kolejna recepcja, nieco mniejsza od tej na dole, łazienka oraz drzwi z metalową etykietą: Preston Moore.
To najwyraźniej tutaj.
Pukam dwa razy, a gdy słyszę zaproszenie naciskam klamkę.
Za ciemnym, niemal czarnym biurkiem siedzi mężczyzna w białej koszuli opinającej masywne ramiona. Rękawy ma podwinięte do łokci, krawat delikatnie poluzowany, a kołnierzyk jest idealnie ułożony.
Zmierzam w jego stronę. Na odgłos szpilek uderzających o dębowe panele facet unosi głowę i wtedy jego niebieskie oczy spotykają się z moimi.
— Pani Garcia, zgadza się? — Unosi tułów, by potem podać mi dłoń i mocno ją ścisnąć. — Niech Pani usiądzie. Wybaczy Pani nieporozumienie na dole. Moja asystentka nie pracuje o tak późnych porach, więc nie miała, jak wpisać Pani nazwiska do grafiku.
— Ale panu taka godzina nie przeszkadza — zauważam, zajmując miejsce na szarym, miękkim fotelu.
— Zazwyczaj późno kładę się spać — wyjaśnia. — Przejdźmy do konkretów, dobrze?
CZYTASZ
Shatter | Blizny #1
DragosteW życiu Danny nigdy nie było miejsca na założenie rodziny i tym bardziej posiadanie dziecka. Kariera zawsze była na pierwszym miejscu. Wszystko jednak z dnia na dzień ulega gwałtownym zmianom. Gdy jej siostra wraz z mężem giną w katastrofie lotnicze...