ROZDZIAŁ 33

1.2K 87 9
                                    

Preston

Kira nadal nie wróciła, więc Danielle coraz bardziej panikuje. Jest już późno, dziewczyna się nie odzywa i nie mogę się dziwić, że Dani wychodzi z siebie. Kolejne próby dodzwonienia się do Kiry są nieudane. Sam spróbowałem z myślą, że może ona woli ignorować ciotkę, ale ode mnie też nie odebrała. Za każdym razem włącza się poczta głosowa.

– Mam dość czekania. Pójdę jej poszukać – oznajmia i zakłada buty.

Wstaję z kanapy i idę w jej ślady, lecz ona kładzie mi dłoń na piersi, by zatrzymać w miejscu.

– Poczekaj tu. Nie mogę cię prosić, byś się przemęczał. Powinieneś teraz byś w domu, oszczędzać nogę, a nie siedzieć tu ze mną, gdy pokazuję ci tą stronę mnie, którą nie powinieneś widzieć.

Pociera spocone ze stresu czoło. Ja z kolei układam dłoń na jej biodrze, chcąc uspokoić, a kiedy widzę, że otwiera usta, by coś powiedzieć, zamykam je swoimi. Pocałunek ją ucisza i choć odrobinę sprawia, że się relaksuje. Wypuszcza westchnienie, ulega mi i pozwala prowadzić pieszczotę. Czekałem na ten moment od początku wizyty u mojej mamy. Teraz w końcu nie muszę opierać się pokusie.

– Nic mi nie będzie. Poza tym obiecałem ci pomoc i nie puszczę cię w tym stanie. Pojadę do domu dopiero, gdy znajdziemy Kirę.

Dani nie ma siły się ze mną sprzeczać Z westchnieniem kiwa głową, po czym otwiera drzwi i puszcza mnie przodem.

– Od czego zaczniemy? – pytam.

Kobieta zamyka mieszkanie na klucz i ruszamy do windy.

– Nie wiem. Jest wiele dróg, którymi mogła pójść.

– To może inaczej. – Stajemy do siebie przodem. – Gdzie Kira lubi chodzić? Ma ulubione miejsce? Może chodziła gdzieś z rodzicami?

Zastanawia się aż winda się otwiera i wychodzimy z niej. Przez całą drogę do samochodu kobieta milczy, więc nie wiem, czy nadal myśli, czy może na coś wpadła. Nie przeszkadzam jej. Wsiadam za nią do samochodu i nie pytam, dokąd jedziemy. Obserwuję okolice. Może uda mi się dostrzec dziewczynę w kafejce, na chodniku, między ludźmi, lecz im dłużej jedziemy tym bardziej w to wątpię.

Po kilkunastu minutach docieramy do Catton Field Park. Danielle parkuje nieopodal, lecz nie wysiada z pojazdu. Wpatruje się przed siebie w milczeniu. Nie odzywam się. Daję jej czas, bo być może tego w tej chwili potrzebuje. Kilka sekund później z westchnieniem opiera głowę o zagłówek.

– Lauren mieszkała w tej okolicy, gdy Kira się urodziła. Często dzwoniła do mnie, gdy była z małą na spacerze, pokazywała okolice, a kiedy przylatywałam, zabierała mnie tutaj. Przeprowadzili się kilka lat później, ale myślę, że Kira wraca pamięcią do tych spacerów.

– Uważasz, że tam ją znajdziemy? – zgaduję.

– Przekonajmy się.

Idziemy do parku, tam po drewnianym moście docieramy na wysepkę, gdzie kilka osób siedzi na ławkach, wpatrując się w tafle wody i mieniące się w niej światła latarni. Nie widzę tu Kiry, ale nie tracę nadziei. Danielle też nie. Zmierza dalej, później przyspiesza i już za nią nie nadążam. Staram się, ile mogę, by nie stracić kobiety z oczy, lecz ona nagle znika. Zatrzymuję się, rozglądam aż ją dostrzegam – siedzącą przy skulonej na trawniku dziewczynie.

Podchodzę bliżej, lecz nie na tyle, by im przeszkodzić, i siadam na wolnej ławce.

– Tęsknię za mamą.

Słyszę zduszony przez płacz głos Kiry. Danielle patrzy na nią, a potem oplata ramieniem i do siebie przytula.

– Ja też za nią tęsknię – odpowiada Dani. – Bardzo, ale masz mnie. Będę przy tobie zawsze, kiedy tylko potrzebujesz.

Shatter | Blizny #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz