ROZDZIAŁ 47

902 81 2
                                    

Danielle

Mama Prestona jest najcudowniejszą kobietą na świecie. Nie obudziła nas tak wcześnie, jak sądził Preston, dała nam odpocząć, a potem przygotowała pyszne naleśniki z syropem klonowym. Poranek spędziliśmy na tarasie, w którym zdążyłam się zakochać. Siedzę w głębokim fotelu i patrzę, jak Preston kosi trawnik. Flora poszła na ploteczki do sąsiadki, skoro syn nie pozwolił jej chwycić za kosiarkę. To miłe, że tak jej pomaga. Ona nawet nie musi o nic prosić.

Flora ma ogromne szczęście, że ma takich synów, a oni mają szczęście, że mają taką matkę. W moich oczach są idealną rodziną. Taką, jaką sama chciałabym mieć.

- Dani, idę pod prysznic.

Unoszę wzrok na Prestona. Zdjął koszulkę. Pot spływa mu po piersi i znika pod gumką spodni. Poprawiam pozycje na fotelu, bo nagle coś mnie uwiera. Mężczyzna schyla tułów i kładzie dłonie na podłokietnikach.

- Uwielbiam, kiedy się rumienisz - oznajmia z błyskiem w oku. - Wtedy mam ochotę sprawić, by czerwień na twoich policzkach nigdy nie zniknęła.

Rozchylam wargi, ale żadne słowa nie opuszczają moich ust.

- Załóż wygodne buty - radzi. - Chcę cię zabrać w jedno miejsce.

Nie wyjaśnia mi niczego więcej. Obserwuję, jak jego plecy napinają się z każdym krokiem aż znika w domu. Zaciągam się zapachem choinek, po czym zamykam oczy, a ciepły wiatr smuga moje policzki. Słyszę śpiew ptaków. Gdzieś w oddali szczeka pies. Poza tym jest cicho. W mieście mogę tylko pomarzyć o takim spokoju i świeżym powietrzu. Ciągły hałas może przyprawić o ból głowy, a tutaj jest zupełnie inaczej. Ta cisza jest wręcz ogłuszająca.

Chwilę później wracam do pokoju. Wyjmuję z walizki czarny kardigan i zarzucam go na siebie. Nie wiem, gdzie Preston chce mnie wywieźć, ale skoro kazał założyć wygodne buty, równie dobrze możemy trafić do lasu, gdzie na pewno będzie chłodniej.

Nie znoszę niespodzianek.

- Gotowa?

Preston pojawia się w holu.

- Chyba, choć nie wiem, gdzie mnie zabierasz.

Bierze z wieszaka swój płaszcz, po czym zakłada go i otwiera mi drzwi. Preston zamyka za nami drzwi, a potem wsiadamy do samochodu.

- Twoja mama nie będzie się martwić tym, że zniknęliśmy?

- Mówiłem jej wczoraj o swoich planach - wyjaśnia.

Otwieram szeroko oczy.

- Czyli tylko mi nie chcesz nic powiedzieć, tak? - Udaję oburzoną.

- Bądź cierpliwa - prosi.

Potem włącza radio i już wiem, że nie odpowie mi na żadne z pytań. Droga wiedzie przez pola, a potem przez las. Zimą musi być tu pięknie, choć nie wiem, czy ktokolwiek dba, aby asfalt był czarny. Nie znam tych rejonów. Wydają mi się zupełnie obce.

- Jeju Preston, dokąd jedziemy?

- Za moment będziemy.

Uporczywie wpatruję się w to, co znajduje się za oknem. Wszędzie widzę drzewa, przed nami rozciąga się ulica i zdaje się, że nigdy nie ujrzę jej końca. Gdyby nie to, że jestem nieco poddenerwowana chłonęłabym ten piękny widok całą sobą.

- Jesteśmy - oznajmia nagle.

Patrzę na niego, a potem przez przednią szybę. Dostrzegam wysoki mur zbudowany z szarej cegły. Jedziemy wzdłuż niego i docieramy do żelaznej bramy, obok której Preston zatrzymuje pojazd. Na murze wisi tablica z nazwą cmentarza i doskonale wiem, gdzie jesteśmy.

Shatter | Blizny #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz