ROZDZIAŁ 2

2.5K 129 10
                                    

W mediach moja inspiracja w opisywaniu wyglądu firmy.


Danielle

Dokładnie sto metrów od sklepu wiatr przynosi ulewę. Nie widzę sensu wyciągać parasola, który jest gdzieś na dnie pojemnej torebki, więc ostatni kawałek drogi pokonuję biegiem. Przechodzę przez rozsuwane drzwi cała mokra i w złym humorze. Ekspedientka rzuca mi współczujące spojrzenie, ale przecież ono mnie nie wysuszy.

Nie ma pojęcia, co w tej chwili czuję i jak bardzo chciałabym w coś mocno uderzyć.

Może zapiszę się na siłownie? Albo na boks dla kobiet, dla wyładowania negatywnych emocji? To mi się przyda, skoro już niedługo częściej będę wychodzić z domu i użerać się z ludźmi.

Przemierzam długie alejki, aż docieram do lodówki, z której wyjmuję pudełko lodów miętowych. Zaraz po nich w koszyku lądują mleko, proszek do pieczenia, bita śmietana, a także maliny i brzoskwinie. Dorzucam także kolorową posypkę, obok której nie mogłam przejść obojętnie.

Może i mam trzydzieści pięć lat, ale czasem czuję w sobie dzieciaka.

Zresztą, kto nie lubi posypek?

O tej porze w sklepie nie ma tłumów, dlatego szybko uwijam się z płatnością i wracam do domu. Deszcz jednak nie przestaje padać. Parasolka jest jedynym ratunkiem, by nie zmoknąć jeszcze bardziej.

Naprawdę nie znoszę brytyjskiej pogody. Ciągle pada. Dosłownie! Mało tego silny wiatr omal nie wyrywa mi z dłoni parasola.

Jebać brytyjski klimat i kurwa wszystkich, co go lubią. Ja mam dość.

*

Zapach gofrów unosi się po całym mieszkaniu wraz z dźwiękami White Flag Bishop Briggs. Poruszam biodrami w rytm piosenki, nalewając ciasto do formy. W międzyczasie podjadam zakupione maliny. Smakują tak dobrze, choć są ze sklepu i nafaszerowane nie wiadomo czym.

— Nie zjedz wszystkiego. — Kira pojawia się w kuchni w znacznie lepszym humorze. — Bo ci pójdzie w boczki. — Dostaję od niej kuksańca w bok. — A nie, czekaj. Już poszło.

— Osz ty, mała!

Odwracam się do niej, ale dziewczyna ze śmiechem ucieka do salonu. Siada na kanapie, po czym włącza na telewizorze Netflixa. Uśmiech momentalnie znika mi z twarzy. Wystarczył jeden, niewinny żart, bym znów poczuła się źle.

Wiem, że nie mam już tych samych kształtów, co wtedy, gdy chodziłam do liceum. Ostatni rok dodał mi trochę kilogramów, których nie udało mi się zrzucić uprawiając fitness w zaciszu mieszkania. Może boks i siłownia są jedną z lepszych decyzji, jakie podejmę w tym roku? W końcu mamy styczeń. Pora na spóźnione postanowienia noworoczne.

— Jaki film oglądamy?! — pyta Kira.

— A na co masz ochotę?

Wyjmuję gotowe gofry i odkładam je na talerz do ostygnięcia. Mam zamiar nałożyć na nie sporą ilość bitej śmietany, ale momentalnie tracę chęć na jedzenie.

Nie powinnam się przejmować głupim gadaniem nastolatki. To tylko żarty.

Dlaczego więc tak ranią?

Po wyłączeniu urządzenia z prądu i umyciu rąk zabieram kubek z herbatą i idę do salonu. Zajmuję miejsce obok Kiry, która nadal przegląda dostępne na platformie filmy.

— Obejrzałam już większość — stwierdza z grymasem niezadowolenia wypisanym na twarzy. — A gdyby tak...

Wypowiedź przerywa jej odgłos przychodzącej wiadomości. Zerka na wyświetlacz swojego telefonu, lecz ostatecznie go odkłada.

Shatter | Blizny #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz