ROZDZIAŁ 21

1.5K 98 16
                                    

Hej! Widziałam, że sporo osób tu ostatnio wpadło, dlatego  wrzucam rozdział! Miłego czytania! Są tu osóbki z tiktoka?


Preston

Nie wiem, dlaczego dałem się namówić Nate'owi na wieczór w klubie. Głośna muzyka aż dudni w piersi, zapach potu miesza się z wonią tytoniu oraz alkoholu, aż mam ochotę zwymiotować. Ale brnę w ten tłum spoconych i pijanych ludzi i na całe szczęście udaje mi się dotrzeć do loży, którą wynajął dla nas Nate. Tu przynajmniej nie wali tak szlugami, a muzyka nie jest wielkim problemem.

– Co ci wziąć? Potem weźmiemy ubera, więc możesz zaszaleć. – Szturcha mnie w ramię, po czym wstaje z kanapy.

– Obojętne, byle coś mocnego.

– Uuu, a co to święto?

– Chyba raczej katastrofa – poprawiam go. – Powiem ci, ale najpierw załatw drinki.

– Spoko, zaraz będę.

Znika w tłumie, a ja omiatam spojrzeniem tańczących ludzi. Ludzie piją w najlepsze, większa część mężczyzn pali sali, lecz działające wentylatory skutecznie pozbywają się dymu, więc zapach nie dociera do loży. Kobiety w skąpych sukienkach ocierają się o swoich facetów. Gdy patrzę na kobiece ciała, szczupłe nogi i wyraźne wcięcia w talii przed oczami mam jedynie Danielle. Fakt, nie ma sylwetki modelki, ale nie musi jej mieć, by być idealna. Dla mnie jest cudowna, choć może za szybko to stwierdzam. Jednak kilka dni temu, gdy dzieliliśmy wspólny prysznic, uświadomiłem sobie, że muszę zrobić wszystko, by Danielle przy mnie została.

– To są najlepsze drinki, jakie piłem, serio. – Nate stawia na stole tacę z kilkoma kieliszkami pełnymi kolorowego alkoholu. – No dobra, skąd u ciebie ta skwaszona mina? W sumie zawsze taką masz, ale dzisiaj jest bardziej skwaszona niż zwykle. W czym rzecz?

Wzdycham, po czym sięgam po kieliszek i od razu go opróżniam. Tego wieczoru na pewno nie wrócę do domu trzeźwy.

– Mccarthy – wyjaśniam krótko i znów chwytam drinka.

– Co z nim? Prócz tego, że strasznie truje dupę.

Rozsiadam się wygodnie w fotelu. Od kiedy odmówiłem mu współpracy, w ciągu ostatnich dni kilka osób zrezygnowało z naszych usług i poinformowało, że nie złoży więcej żadnego zamówienia. Z jakiegoś powodu tracimy klientów, ale nie zauważyłem, by odbiło się to na finansach. Przynajmniej na razie.

– Cały czas zachęca mnie bym jednak zgodził się na jego propozycje zostania naszym inwestorem, ale zupełnie tego nie widzę.

– Dajemy sobie przecież radę – zauważa.

Przemilczam kwestię utraty kilku klientów. To ja jestem głową firmy, więc póki sytuacja jest stabilna Nate nie musi o niczym wiedzieć.

– Dlatego mu odmówiłem. Jednak to nie staje mu na przeszkodzie, by zaśmiecać mi skrzynkę mailową. W dodatku umówił spotkanie w poniedziałek, o którym dowiedziałem się dopiero dzisiaj, gdy otworzyłem grafik.

– Trochę słabo. Jakby co, pisz. Ogarnę jakąś ewakuację czy coś – mówi, a potem wybucha śmiechem.

Przewracam oczami.

– Dobra, nie mówmy już o nim. Po weekendzie i tak go spotkam, więc wolę się teraz wyluzować. Jeśli masz jakąś sprawę do obgadania mów teraz albo zostaw to na kolejny tydzień.

Nate odstawia pustą szklankę po swoim drinku na tacę. Potem opiera się o kanapę i rzuca mi niepewne spojrzenie.

– Danielle chyba cię lubi. Chyba spędzacie ze sobą więcej czasu.

Shatter | Blizny #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz