ROZDZIAŁ 49

887 64 7
                                    

Danielle

Ściska mnie w piersi, kiedy patrzę, jak Preston pakuje się do wyjazdu. Wiem, że musi jechać, by rozwinąć firmę, jednak nie chcę, by mnie zostawił. Nie poradzę sobie z matką. Nie chcę zostać tu sama.

Odgłos suwaka wybudza mnie z zamyślenia. Mężczyzna skończył się pakować, odkłada walizkę na łóżko i podchodzi do mnie. Umieszcza dłonie na moich biodrach i przyciąga do siebie.

– Nie bądź smutna. To tylko kilka dni. Załatwię, co trzeba i od razu do ciebie wracam. Nie zostanę w Paryżu na zawsze.

Przecież wiem, jednak rozłąka w jakiś sposób boli.

– Będzie nas dzielił ocean. Lecisz samolotem...

– Nic złego się nie stanie – zapewnia.

Nic jednak nie poradzę, że wizja przelotu nad ciemnym oceanem jest przerażająca. Boję się, że już nie wróci i znów będę cierpieć.

– Nie wiesz tego.

Przykłada swoje usta do mojego czoła.

– Nie bój się, mój promyczku. Wrócę do ciebie w jednym kawałku. Obiecuję.

Chcę mu powiedzieć, by nie składał obietnic, których nie może dotrzymać, ale z jakiegoś powodu się nie odzywam. Zamiast cokolwiek mówić, przytulam się do niego. Potrzebuję teraz tylko tego, mocnego uścisku, a wieczorem pokuszę się lampką wina.

Albo i całą butelką.

– Muszę już jechać na lotnisko, a ty do pracy.

Wzdycham.

– Podwieziesz potem Nate'a na lotnisko? Zabierze mój samochód i wrócicie do mnie. Posiedzi z tobą, jeśli chcesz.

– Mogę cię zawieźć – proponuję. – Muszę dziś wrócić do swojego mieszkania, zanim moja matka uzna, że nigdy nie wrócę i zrobi nieplanowany remont.

Wyduszam z siebie wymuszony śmiech. Ani trochę ta wizja mnie nie rozbawia. Jest dołująca.

– Na pewno?

– Tak, to żaden problem – zapewniam. – Chodź, zanim się rozkleję i nie pozwolę ci jechać.

Czy byłabym do tego zdolna? Owszem. Już czuję zbierające się pod powiekami łzy. Nie chcę płakać. Pragnę być silna.

Preston ostatni raz całuje mnie w czubek głowy, po czym chwyta rączkę walizki. Zamykam mieszkanie kluczem, który mi podarował. Nadal, gdy na niego patrzę, odczuwam mrowienie w dole brzucha.

– Jeśli twoja matka znów postanowi cię wyrzucić pamiętaj, że masz gdzie mieszkać. Nie walcz z nią, jeśli czujesz, że nie wygrasz. Nie chciałabym, byś przez nią cierpiała.

Czepiam się ramienia mężczyzny. Moja matka jest taka, jaka jest. Nic nie poradzę na jej okrucieństwo i wszystko to, co czyni ją okrutną. Ale uleganie jej tylko pogorszy moją sytuację. Nie mogę drugi raz pozwolić, by wyrzuciła mnie z własnego domu i miała czelność oskarżać mnie o wszystkie tragedie, jakie nas spotkały.

– Muszę odzyskać mieszkanie.

– Nie odpuścisz, co?

W odpowiedzi kręcę głową.

– Chcesz wsparcie? Mogę pogadać z bratem...

– Nie chcę – wtrącam. – Sama muszę to zrobić. Jeśli przyjdę z kimś uzna, że jak zwykle do niczego się nie nadaję.

– Bzdura – prycha Preston.

Wrzuca walizkę do bagażnika, a potem podchodzi do mnie.

– Jesteś cudowną i wyjątkową kobietą. Ona nie zna cię tak dobrze, jak ja.

Shatter | Blizny #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz