Przebrana w swój nowy strój wsiadłam ostatnia do Quinjeta i zajęłam miejsce obok Clinta. Próbowałam stłumić złość, która nadal we mnie buzowała i skupić się na misji. Specjalnie nie zajęłam wolnego miejsca obok mężczyzn, na których patrzenie przypominałoby mi o kłótni. Wolałam to, gdzie będę mogła się uspokoić, nawet jeśli miałabym z niego widzieć tę okropną wysokość, która czekała na mnie po wzbiciu się w powietrze.
Cała kłótnia z Kate dała mi do myślenia, ale nie był to dobry moment na rozważania. Musiałam skupić się na tym, co czekało nas po dotarciu na miejsce.
– Quill, gdzie jest Mantis? – zapytał gorączkowo Clint, przygotowując się do odlotu.
– Nie bierzemy jej na takie akcje, po prostu startuj.
Barton na początku wydawał się zaskoczony tą informacją, ale po chwili pokiwał głową i założył słuchawki. Poszłam w jego ślady, wiedząc, że podczas lotu dowiemy się wszystkiego o misji. Gdy tylko samolot wzbił się w powietrze i huk silników zagłuszył wszystko, ubrałam nauszniki. Usłyszałam rozmowę Petera z Samem, której przysłuchiwałam się z uwagą.
– Dosłownie godzinę temu dzwonił do mnie Fury i mówił, że znowu mają jakieś dziwne aktywności na radarach w Europie. Myślałem, że tam uderzą.
– Też tak obstawiałem, po ostatniej rozmowie z Dyrektorem – odpowiedział Peter.
Naprawdę dziwnie było słuchać Sama, gdy był poważny i skupiony. Nie pasowało mi to do niego.
– Może zaatakują w obu miejscach? – zapytałam, niezbyt pewna, czy mnie usłyszą.
Przyglądałam się migającym światłom na kokpicie samolotu – wszędzie, byleby nie za okno. Już i tak czułam, jak moje kolana zmiękły po starcie.
– Tak myślisz?
– Nie wykluczam tego.
Spojrzałam na Clinta, który nie odrywał wzroku od przestrzeni przed nami, skupiając się na locie. Westchnęłam, przysłuchując się wymianie zdań, która rozbrzmiewała w słuchawkach.
– Mamy jeszcze jakieś informacje, Clint?
– Tak. Tym razem atakują z oceanu, który podgrzewa się do katastrofalnych temperatur... Jelena, mogłabyś sprawdzić, jak stoimy z maskami tlenowymi? Być może trzeba będzie walczyć w wodzie.
– Jasne, już. Kate, pomożesz mi?
Nie usłyszałam odpowiedzi Kate, ale obie dziewczyny ucichły, więc założyłam, że przeszły na tyły samolotu, gdzie leżały skrzynie z zaopatrzeniem.
– Quill, czy na Terra616 też były takie ataki?
– Nie widzieliśmy ich osobiście – odparł za Quilla Rocket. – Ale patrząc na stan wód, to tak, były.
– Cholera, czyli to prawdopodobnie ta sama osoba. Niedobrze. Będę potrzebował, żebyście opisali mi przebieg ataku z tamtej planety. To, ile wiecie i co widzieliście... Najlepiej jeszcze przed waszym wylotem.
– Wylotem? – zapytałam zdezorientowana, pierwszy raz słysząc o jakiejś podróży.
– Rocket naprawił statek, Lil. Wylatujemy, żeby zobaczyć, jak wygląda sytuacja z innymi planetami, z którymi nie ma kontaktu od pewnego czasu.
Quill mówił powoli, wyraźnie i ze słyszalnym smutkiem w głowie. Chciałam obrócić się w jego stronę, powiedzieć, że nie mogą nigdzie lecieć, że potrzebujemy ich tutaj, ale... Nie zrobiłam tego. Jeśli nie tylko Ziemia była w niebezpieczeństwie, nie mogłam ich zatrzymywać.
CZYTASZ
Hell's fire | Bucky Barnes
FanfictionGdy Avengersi pogrążeni są w zamęcie, S.H.I.E.L.D. przechodzi restrukturyzację, a świat zaczyna żyć w chaosie, tajne zgromadzenie postanawia przywrócić do życia kobietę, która będzie ostatnią deską ratunku dla ludzi - Lilith. 💜🖤💜 🥇 - pierwsze mi...