Gdy tylko przekroczyłam próg kuchni, poczułam się nieco przytłoczona. Już z daleka słyszałam raban, jaki domownicy robili przy śniadaniu, ale z bliska było to jeszcze głośniejsze. Przechodzili samych siebie. Wydawać by się mogło, że kuchnię okupowała cała armia, podczas gdy w rzeczywistości była to mała grupa ludzi – uśmiechniętych, roześmianych i pełnych energii.
Byłam zaskoczona, widząc ich wszystkich o tak wczesnej porze. Zazwyczaj Sam z samego rana przesiadywał na siłowni lub prowadził treningi, pojawiając się tutaj sporo czasu przede mną. Wiedziałam też, że Kate i Jelena lubiły dłużej pospać, toteż do kuchni wchodziły dużo później niż ja. Natomiast gdy Clint i Peter przebywali z rana w kuchni, byli skupieni i przeważnie zajęci jakimiś papierami. Jednak nie dzisiaj.
Zegarek na ścianie wskazywał godzinę dziewiątą, co tylko upewniło mnie w przekonaniu, że ani dziewczyn, ani Sama nie powinno tutaj być.
– Hej – przywitałam się, przecierając zaspane oczy rękawem.
– Cześć! Śniadanie? – zapytał Clint, przekręcając na patelni kilka kiełbasek.
– Nie zje, bo ktoś nie zrobił zakupów przed świętami! – wcięła się Kate, szukając czegoś w szafkach.
– Przecież mówiłem, że kazałem Karen zrobić zamówienie! – krzyknął z drugiego końca kuchni Sam, trzaskając przy tym lodówką. – Widział ktoś moje białko?
Przysłuchując się ich rozmowom, ruszyłam w stronę ekspresu. Kolejna zarwana noc dała mi popalić. Już nie pamiętałam, kiedy ostatni raz przespałam się dłużej niż dwie godziny. Zimno przytłaczało mnie coraz bardziej, ale szczególnie irytowało mnie w nocy, gdy wszyscy byli pogrążeni w swoich snach, a ja zrywałam się jak oparzona, czując szron na własnej kołdrze.
– Lilith, może jednak zjesz kiełbaski, co? Wilson później pojedzie do sklepu, to kupi ci coś bardziej jadalnego.
– Po raz ostatni mówię! To nie moja wina!
– Jasne, Sam, a Thor wypił ci całe białko, bo właśnie tak wyrabia swoje mięśnie – prychnęła Kate, przesuwając czarnoskórego w bok, żeby dostać się do kolejnej szafki.
Kliknęłam ikonę czarnej kawy na ekspresie i rozejrzałam po kuchni. Brakowało w niej gromowładnego, co zauważyłam dopiero teraz.
– A właściwie, to gdzie on jest? – zapytałam.
– Gdzie jest kto, Lil?
Peter przemknął tuż obok mnie, wpatrując się w telefon. Posłał mi szybki uśmiech i wyciągnął zza mnie kilka talerzy, które podał Clintowi.
– Thor. Chyba jeszcze nie wyleciał, co?
– Nie, nie. Rozmawia z Furym w konferencyjnej – odpowiedziała szybko Jelena, ściągając z ekspresu moją filiżankę i podstawiając pod dyszę swój kubek.
– Fury jest u nas?
– Nie no, aż tak to się nie pofatygował. Rozmawiają przez holograf – odpowiedział za Jelenę Clint. – Jesteś pewna, że nie chcesz śniadania?
Spojrzałam z niesmakiem na dziwne kiełbaski i pokręciłam przecząco głową. Skoro Wilson wybierał się później do sklepu, to wystarczyło poczekać kilka godzin na jakieś normalne produkty. Kawa mogła mi pomóc w przetrwaniu do tego czasu.
– Clint, palą się! – krzyknęła nagle Kate, przejmując od niego patelnię i potrząsnęła nią energicznie. – Uważaj trochę, bo przez kogoś nie ma nic innego!
– Jak boga kocham, zwariuję przy was! – odparł Sam, otwierając energicznie drzwiczki do zmywarki. – Dlaczego nikt nie opróżnił wczoraj zmywarki?!
CZYTASZ
Hell's fire | Bucky Barnes
FanficGdy Avengersi pogrążeni są w zamęcie, S.H.I.E.L.D. przechodzi restrukturyzację, a świat zaczyna żyć w chaosie, tajne zgromadzenie postanawia przywrócić do życia kobietę, która będzie ostatnią deską ratunku dla ludzi - Lilith. 💜🖤💜 🥇 - pierwsze mi...