Stałam w kuchni, przeglądając zawartość szafek. Szukałam kakao, ale nawet nie wiedziałam, jak wyglądało, więc klęłam pod nosem na własną niewiedzę. Sprawdziłam opakowania z herbatami, szufladę ze słodyczami, szafkę z różnymi butelkami i nic. Ani śladu przepysznego, słodko-gorzkiego napoju, który ostatnio mnie rozgrzewał.
– Czego szukasz? – zapytał Sam, przyglądający mi się od dłuższej chwili. Jak każdego innego poranka, pił jakiś ohydny napój, śmierdzący nawet z tej odległości.
– Clint ostatnio kupił kakao, ale nie mogę go znaleźć.
– Co?! Ta menda kupiła kakao i mi o tym nie powiedziała?!
Czarnoskóry zerwał się na równe nogi i zaczął przeszukiwać szafki, wyrzucając z nich kilka rzeczy. Robił to chaotycznie i głośno, trzaskając przy tym drzwiczkami. Westchnęłam pod nosem, żegnając się z błogim spokojem, który panował tego popołudnia w całej Bazie. Spałam zaledwie kilka godzin, ale nie mogłam narzekać – naprawdę się wyspałam. Obudziłam się nieco zziębnięta, co prawda, ale sen wcale nie przyszedł do mnie tej nocy. Bałam się, że Wymiar Śmierci będzie mnie nawiedzał w koszmarach, ale nic takiego się nie stało.
– No nie! Barton kupił jakiś szajs ceremonialny! Potwór z niego.
– Mnie tam smakowało – odparłam, wyciągając z jego rąk prostokątne opakowanie. – Jak to się przygotowuje?
– Kroisz, wsypujesz do gara z mlekiem podgrzanym w mikrofalówce, mieszasz i masz.
– Z mikrofalówki? – jęknęłam zawiedziona.
Nie wiedziałam dlaczego, ale nie lubiłam jedzenia ani napojów podgrzewanych w tym urządzeniu. Smakowało jakoś... Inaczej. Nie potrafiłam sobie tego wyjaśnić, ale unikałam mikrofalówki jak ognia.
– Możesz też wrzucić do garnka i tam podgrzać, ale dłużej schodzi.
Kiwnęłam głową na zgodę i zaczęłam przygotowywać napój. Wyciągnęłam garnek, mleko, z którego kartonu biły napisy takie, jak „eko!", „jestem bio!", i zabrałam się do krojenia brązowej kostki.
– Sam, ile mam tego pokroić?
– Tak na oko.
Przewróciłam oczami na jego odpowiedź, bo niewiele mi to pomogło. Pół kostki? Jedną trzecią? Mniej? Zdecydowałam się na pokrojenie nieco więcej niż jedną czwartą bryłki i wrzuciłam do garnka, gdzie zaczynało kipieć mleko.
– Co tak pachnie? Załapię się?
– Cześć, Kate. Robię kakao – zgrzytnęłam zębami na myśl o tym, że będę musiała się podzielić napojem.
Kate podeszła do płyty kuchennej i zaglądnęła do garnka, wciągając nosem zapach, który rozchodził się po kuchni.
– Dolej mleka, dałaś za dużo kakao.
– O, dzięki. Chcesz trochę? – zapytałam, jednocześnie podwajając ilość mleka. Jeśli miało wyjść tego więcej, to mogłam się podzielić.
– A dodasz chili i cynamon?
Popatrzyłam na nią zaskoczona. Nie wiedziałam, że można do tego dodawać przyprawy, ale w sumie Peter dolewał mleka do swojej wieczornej herbaty, więc nie powinno mnie to dziwić.
– A Clint dodaje?
– Clint pije kakao? Od kiedy? – zdziwiła się brunetka i ignorując mój brak odpowiedzi, zaczęła do naczynia dosypywać przyprawy.
– Nie wiem. Ostatnio mi je przygotował, wcześniej nawet nie wiedziałam, że takie coś istnieje.
– Ha, dziwne. Dobra, daj mi to, dokończę.
![](https://img.wattpad.com/cover/314245513-288-k54250.jpg)
CZYTASZ
Hell's fire | Bucky Barnes
FanficGdy Avengersi pogrążeni są w zamęcie, S.H.I.E.L.D. przechodzi restrukturyzację, a świat zaczyna żyć w chaosie, tajne zgromadzenie postanawia przywrócić do życia kobietę, która będzie ostatnią deską ratunku dla ludzi - Lilith. 💜🖤💜 🥇 - pierwsze mi...