Gdy tylko przekroczyliśmy próg bazy, dopadł nas Sam, wrzeszcząc na cały budynek, że już wróciliśmy. Nie szczędził sobie przy tym płuc.
– Lilith! Chryste, ale nas wystraszyłaś! – krzyknęła Kate, zbiegając po schodach i ciągnąc za sobą Jelenę.
– Przepraszam – powiedziałam cicho, zdając sobie sprawę, że moje nagłe zniknięcie mogło ich lekko wystraszyć. – Za dużo było tam wrażeń jak dla mnie.
– Najważniejsze, że nie zwiałaś od nas całkiem, jak to niektórzy sądzili. – Spojrzała wilkiem na Clinta, który również pojawił się w holu.
– Hej, mówiłem też, że mogła się zgubić, niekoniecznie uciec – zapeszył się blondyn.
Sam pokręcił głową ze zniecierpliwieniem i zaczął zaganiać nas wszystkich do salonu, gdzie na sofie siedział Bucky z pilotem w ręce i przeskakiwał między filmami. Cóż, jego na pewno nie zmartwiła moja nieobecność.
– Najważniejsze, że nasz Spider Boy ją znalazł. Ten to wie, jak ratować księżniczki z opresji... – zaczął swoje wywody Sam, jak to miał w zwyczaju, na szczęście przerwał mu Peter:
– Lil sama dałaby radę wrócić do bazy – wtrącił, zajmując jeden z foteli. – Ja po prostu to przyspieszyłem.
– Skromny jak zawsze – powiedziała Jelena, przewracając oczami.
Uśmiechnęłam się do Petera, siadając na fotelu, który stał tuż obok tego, który zajął chłopak. Sam zniknął na chwilę w kuchni, skąd słychać było tylko trzaskanie drzwiczkami od szafek i stuki porcelany. Dopiero wtedy zorientowałam się, że w sumie to nieco zgłodniałam, ale po akcji, którą odstawiłam, nie miałam siły na nic, nawet na zrobienie sobie czegoś do jedzenia.
Czułam się emocjonalnie wyprana. O wiele bardziej wolałam być zmęczona fizycznie, bo łatwiej było z tego wyjść – dłuższy sen, ciepła kąpiel, odpoczynek przy książce. Z umysłem tak łatwo nie było. Nie lubiłam, gdy głowa robiła się ciężka ze zmęczenia, ale myśli nadal poganiały jedna drugą.
– I gdzie znalazłeś naszą księżniczkę? – Bucky zwrócił się do Petera, ale jego wzrok skierowany był na mnie.
Poczułam się trochę nieswojo, widząc jego apodyktyczny wzrok na mojej osobie. Sprawiał, że czułam się jak mała dziewczynka, rugana przez rodzica. Poprawiłam się na fotelu, podwijając pod siebie nogi i przechylając się w jedną ze stron, nieświadomie zbliżając się tym samym do Petera.
Pajączek podrapał się po głowie i wzruszył ramionami. Sama byłam ciekawa, co odpowie, więc, omijając wzrok Buckiego, spojrzałam na Petera niepewnie.
Chłopak popatrzył na mnie przelotem, prawdopodobnie samemu nie będąc pewnym, co odpowiedzieć, bo gdy w końcu się odezwał, jego głos lekko zadrżał.
– B-była niedaleko galerii, z której uciekła.
– Co?! Szukaliśmy jej tam dobrą godzinę! – krzyknął Sam, wychylając na chwilę głowę zza drzwi. Najwidoczniej przysłuchiwał się całej rozmowie, w międzyczasie tłucząc się po kuchni.
– Widocznie, Willson, szukaliśmy słabo – powiedziała Kate, z naciskiem na ostatnie słowo.
Dobrze jest znać czyjeś nazwisko...
Nie wiedziałam, czemu Peter nie powiedział prawdy. Tak właściwie, to nawet nie wiedziałam, czy ją powiedział, bo pojęcia nie miałam, jak daleko od Central Parku znajdowała się galeria. Mogłam się tylko domyślać, po moim szaleńczym biegu, że było to jednak spory kawałek dalej...

CZYTASZ
Hell's fire | Bucky Barnes
FanfictionGdy Avengersi pogrążeni są w zamęcie, S.H.I.E.L.D. przechodzi restrukturyzację, a świat zaczyna żyć w chaosie, tajne zgromadzenie postanawia przywrócić do życia kobietę, która będzie ostatnią deską ratunku dla ludzi - Lilith. 💜🖤💜 🥇 - pierwsze mi...