Walka z samym sobą

176 9 60
                                    

   James trząsł się z zimna. Zrozumiał, że musi walczyć. Ale walka z samym sobą jest najcięższa. Był strasznie zmęczony.

Co Cię podkusiło idioto... Idiota! James, koniec z tym! Jeszcze dostaniesz zakażenia, jeśli już go nie masz...

Leżał z herbatą w ręku. Założył na siebie sweter, bluzę,  okrył się kołdrą i kocem. Pocił się, ale cały czas było mu zimno. Modlił się, aby nie było to zakarzenie, a jedynie zwykłe przeziębienie. Dotknął swojego uda. Było cieplejsze od drugiego i dziwnie bolesne. Zasnął z wyczerpania całym dniem. Pisała do niego Pola. Kilkanaście razy, ale niestety nie odczytał. Spał w najlepsze.
Do jego pokoju zajrzał Will. Kiedy zobaczył, że śpi okrył go kołdrą, którą z siebie zrzucił. Zobaczył, że brat jest dość rospalony i czeka na niego wiadomość od Percyego. Postanowił go jednak nie budzić i wyszedł z pokoju.
     James obudził się wieczorem. Czuł się troszkę lepiej. Miał zatkany nos. Odetchnął z ulgą.
- Uff... To tylko przeziębienie...- westchnął sam do siebie.
W idealnym momencie weszła pani Swieta. James bardzo ją lubił i jak reszta braci nazywał ją ciocią. Chyba jedynie Fred i Percy mówili do niej po imieniu.
- O James! Jak się miewasz kochanecku? Mam dla Ciebie bulion z kury... Głodnyj?- zapytała zaciągając zagranicznym akcentem. James nie miał pojęcia skąd pochodziła pani Swieta, ale domyślał się, że z Ukrainy.
- Panicza przewiało...- powiedziała stawiając miskę rosołu przy jego szafce nocnej.
- Dziękuję.- odpowiedział James siadając na łóżku i włączając telewizor, aby mu się nie nudziło.
- Coś panicz jeszcze potrzebyje?- zapytała czule.
- Nie chyba... A wie ciocia co... Zaparzyłaby mi ciocią herbaty...
- Jasne paniczu James.- powiedziała wychodząc.
Jamesowi zdawało się, że jest księciem, kiedy ciocia Swieta nazywała go paniczem. Na najstarszych braci oraz ojca mówiła na Pan, pomimo tego, że Percy i Fred tyle razy mówili, że może odpuścić te całe,,Pan".
James podstawił łyżkę pod nos. Postanowił walczyć, ale każdy wie, że walka z samym sobą jest najcięższa. Nie wiedziałczemu nie może zjeść zupy.

No już James! Schudłeś! Możesz jeść! Musisz... Inaczej oni to zobaczą ..

Jego mózg, jednak nie umiał tego zrozumieć. Można było powiedzieć, że między łyżką, a nim była niewidzialna bariera...

James no już! To takie proste... No wkładaj! Chcesz aby Cię Percy nakarmił? Wiesz, że on jest do tego zdolny...

Łyżką jak na złość nie chciała wylądować w jego ustach... Czemu? Co robił źle?

Choroby psychiczne nie są męskie James... Nie bądź nie męski! Pokażesz ojcu, że jesteś warty... Nie jesteś babą!

James po raz kolejny włożył łyżkę do ust. Jego myśli szalały. Słyszał w głowie:

Nieee! James! Będziesz gruby! Gruby! Gruby jak prosiak! Już schudłeś!

James jednak z płaczem sięgnął po jeszcze jedną łyżkę. Jego walka wyglądała tak jak gdyby ktoś pod peleryną niewidką odciągał od niego łyżkę. James był zdesperowany. Chciał wyzdrowieć... Tak bardzo chciał...

James... Dalej! Jestem silny... Silny. Nie damy się przecież pokonać zupie, prawda?- zapytał sam siebie. Nie wiedział, że powrót do normalnych nawyków żywieniowych będzie tak trudne.
Po zjedzeniu całego talerza pysznego rosołu z jednej strony był dumny, a z drugiej targały nim wyrzuty sumienia... Co jeśli przytyje? A co jeśli z drugiej strony bracia się dowiedzą? Fred był zmartwiony jego wagą... A co jeśli wcale nie był?! Co jeśli właśnie go chwalił?

James nie wiedział co myśleć i czuć... Chciał do swojej mamy. Próbował zająć głowę telewizją, ale się nie dało. Ta wręcz darła się w środku, że nie powinien... Co jeśli będzie grubą, tłustą świnią?

Zobaczył na telefon. Miał milion nieodczutamych powiadomień od Poli i dwa od Percyego. Na te dwa aż się przestraszył.

James, jak się czujesz? Czy Fred już Cię badał?

Drugi SMS brzmiał zaś:

James odpisz mi proszę. Jadłeś coś? Już wiem, że Fred Cię badał.

James pomyślał sobie, że Fred się dowiedział... Domyślił się może? A może tylko tak napisał z ciekawości? Mama też do niego czasem pisała czy coś jadł bez powodu...

Przepraszam Percy, ale spałem. Czuję się całkiem dobrze. Ciocia Swieta zrobiła mi rosół.

James nie wiedział jakim cudem Percy zawsze tak szybko odczytuje wiadomości... Przypomniał sobie o opasce, dzięki której wiadomości się odchaczają i można pisać je także głosem.

Jak wrócę to do Ciebie zajrzę.

James bał się, że bracia się domyślili... Ale przecież Percy zawsze był podejrzliwy...
Następnie odebrał powiadomienia od Poli.
Było tam milion zapytań o to jak się czuję, czy jest gotowy na jutrzejsze lekcje...
James odpisywał jej krótko i powiedział, że czuję się kiepsko, dlatego następnego dnia nie będzie go w szkole.

Najbardziej martwiła go myśl o tym, że Percy mógł się dowiedzieć o jego problemach... Przecież choroby psychiczne są tak niemęskie!

Hej kochani! Jak się podoba? Wiem, że bardzo krótki, ale nie umiałam go przedłużyć. Jak myślicie? Percy domyślił się o ranach? Czy dopiero się teraz czy później? Do zobaczenia kochani i pamiętajcie- jeśli potrzebujecie pomocy to o nią wołajcie;) A choroby psychiczne wcale nie są oznaką słabości :)

Pamiętnik Jamesa Verumes IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz