To ja mam ojca?

289 9 27
                                    

  James przeleżał w szpitalu cały dzień i noc. W między czasie przyszła do niego pani z opieki społecznej i wszystko wytłumaczyła. Jego ojciec miał mieć na imię Harry Verumes, a do tego... Nie uwierzycie mi, ale okazało się, że James ma aż sześciu starszych braci! W tym jeden był od niego jedynie o rok starszy! Trochę się bał, bo dla nich cały czas będzie Eriką... Pani z opieki społecznej powiedziała, że specjalna firma spakowała jego rzeczy i ma się tylko po nie udać, kiedy odbierze go tata... O ile tak można nazwać człowieka, którego się nawet nie zna, a jedynie Cię...Jakby to ująć... Stworzył. James miał mętlik w głowie. Podobno cały tata miał go odebrać ze szpitala około godziny 12, dlatego James około 10 umył się dokładnie, wyszorował zęby i sam nie wiedział czy jest sens stwarzania pozorów bycia dziewczynką... Starannie rozczesał swojego muleta na głowie, założył czarne okulary i był gotowy do wyjścia. Co prawda tęsknił za mamą i chciał być na jej pogrzebie, ale podobno miało być to dla niego nie możliwe. Jego mama w testamencie zapisała mu dom, dlatego poprosił, aby nie ruszać tam rządnych rzeczy. Chciał do niego kiedyś wrócić i popatrzeć na świetne rzeczy jakie tam zostały... Chciał czasem przeżyć swoje dzieciństwo ponownie. Czekał jak na szpilkach przy idealnie białym, szpitalnym łóżku i starał się nie rozpłakać, albo ponownie nie zacząć krzyczeć i rzucać się na pielęgniarki... Założył więc słuchawki i jeździł palcami po kolanach jakby grał na pianinie. To zawsze go odstresowywało. Jego mama nigdy nie miała wystarczająco pieniędzy, aby kupić mu fortepian czy pianino z prawdziwego zdarzenia, dlatego ratował się keyboardem, który zakupił sobie sam za stypendium jakie dostał rok wcześniej od samego burmistrza za tak świetne wyniki w nauce. Teraz straciły one dla niego wartość. Ile on by dał, aby móc chociaż raz jeszcze wymienić chociaż zdanie z ukochaną mamą. Była jego jedyną przyjaciółką. Przed tym jak pokazał swoim jak mu się wtedy wydawło- najbliższym - rok wcześniej,  miał przyjaciela. Nie umiał on jednak zaakceptować tego, że Erika to tak na prawdę James, dlatego aktualnie nie miał przy sobie nikogo. Ta samotność gryzła go najmocniej. Nie znał swoich babć, dziadków... Mama nie miała rodzeństwa dlatego nie miał nawet wujostwa. Zdał sobie sprawę, że został na świecie sam jak palec... Miał nadzieję, że tata okaże się spoko gościem...Ale chyba po tym co mu zrobił nie umiałby z nim rozmawiać... Jak on mógł go opuścić i praktycznie w tym samym czasie wychowywać synów w tym samym wieku? Czy jego ukochana mama też miała takie tajemnice i ona była matką jego braci? Jeśli tak to może się rozeszli i ,,podzielili" dziećmi? James nie wiedział co o tym myśleć. Nie miał na to zresztą czasu, bo do drzwi ktoś zapukał. Od razu zerwał się z krańca łóżka, na którym siedział i poprawił po raz tysięczny swoją bluzę.
- Panienka Erika? Ma pani gościa.
James przełknął ślinę.
To teraz szykuj się na ,,Erikowanie"... Jak ja nienawidzę być Trans!
Nagle zza drzwi wyłonił się jakiś mężczyzna... Ale to nie mógł być jego ojciec... Nie... Zdecydowanie zbyt młody. Miał tak samo jak on kruczoczarne włosy, ale jego były zdecydowanie proste i ulizane na żelu. Miał elegandzką czarną koszulę oraz cienkie, czarne spodnie. Na nogach miał bardzo błyszczące buty. James od razu zwrócił uwagę na jego rękę. Zdobił ją bardzo bogaty, srebrny zegarek. Na palcach miał sygnety. Wyglądał jak chodzące miliony dolarów.
- Erika Verumes?- zapytał patrząc na stojącą przed nim zaskoczony jego wyglądem. Widać po nim było, że spodziewał się raczej jakiejś zapłakanej dziewczyny z rozmazaną maskarą do rzęs, ubranej w różową spódniczkę i bluzę w kotki... Zobaczył jednak kogoś kogo od razu wziął by za całkiem ładnego młodzieńca.
- T...Tak.- wyjąkał.
Pierwsze co chciał odpowiedzieć to ,,Jestem James" , ale szybko przeszła mu na to ochota.
- Jak się czujesz?- zapytał opierając się o ścianę. Miał piękny uśmiech...
- Dobrze, dziękuję... Jest pan...Moim ojcem?- zapytał niepewnie.
- Jestem Fred Verumes. Tak dokładniej to Frideric, ale mówią na mnie Fred. Jestem twoim bratem. Nie mów do nas na pan... No w końcu jesteśmy rodziną.- uśmiechnął się podając Jamesowi rękę.
Ten uścisnął ją niepewnie.
- J... Erica.- chciał też się przedstawić.
- Możemy iść? - zapytał.
- Tak.- odpowiedział szybko. Nie lubił szpitali.
- Okej... To idziemy.- odpowiedział biorąc jego torbę sportową w umięśnioną rękę.
Przy wyjściu Fred pytał się jeszcze kilka razy czy na pewno dobrze się czuje, bo ataków paniki, które są tak silne podobno nie można lekceważyć. James zapewniał go, że wszystko w porządku. Fred wytłumaczył mu, że zamieszkają aktualnie w domu, który znajduje się w górach, a dokladniej to na obrzeżach Zakopanego. Podobno tam jest uczelnia medyczna, której dyrektorem jest jej dyrektorem. James nawet o tym nie wiedział.
Podjechali pod jego rodzinny dom. Wszystko z jego pokoju było popakowane. Można powiedzieć, że ,,robił" to z pracownikami tej firmy przez videokamerkę, dlatego wiedział dokładnie co gdzie jest. Rzeczy były w nienaruszonym stanie. Fred wszedł za nim.
- Może wynajmiemy firmę, która będzie pielęgnowała dom, aby był w takim stanie jakim jakby... muzeum... Chcesz? - zapytał- To nie problem.
James nie świadomie kiwnął głową. Sam nie mógł dać wiary w to o co właśnie poprosił brata. Fred jednak tego nie zobaczył, tylko od razu wyklikał coś szybko na telefonie i powiedział:
- Wiesz... Potraktuj to jako pierwszy prezent.
James rozszerzył oczy. Zorientował się, że jego rodzina musi być na prawdę bardzo bogata, skoro może robić mu tak drogie prezenty. Wszedł do swojego pokoju. Były tam tylko kartony i puste meble.
Na ścianach zostały jednak plakaty zespołów muzycznych i jego ulubionych książek i filmów.
- Mogę to brać? Nie możesz się przemęczać. Posiedź sobie tu ile chcesz.- zapytał Fred chylając się po pierwszy karton.
James pokiwał głową. Wzięło mu się na łzy. Jego pokoik był jak to się mówi ,,ciasny, ale własny". Teraz miał go opuścić...
    Po godzinie Fred prawie go wynosił do samochodu z obawy, że zemdleje. Zapewniał, że może poprosić o odwiedzenie tego miejsca kiedy tylko będzie chciał. Jamesa zdziwiło to jak był traktowany. Tak na prawdę to był przecież obcy dla tego faceta... A on tak się o niego troszczył i zapewniał, że należy mu się cały świat.
W drodze bardzo drogim jeepem ( James nawet o takich nigdy nie śnił) dowiedział się, że jego tata jest profesorem chirurgi i doktorem alergoligi. Sam Fred miał być ortopedą. Podobno Fred miał młodszego brata. Ojca miało nie być w domu aż do końca sierpnia z powodu bardzo ważnej podróży biznesowej. Fred opowiadał mu trochę o rodzinie. Powiedział, że ma brata bliźniaka, który jest jak to on określił ładnie... Trochę dziwny i sztywny. Nazywał się Percy i miał być doktorem medycyny sądowej. Na samą myśl Jamesa przeszły ciarki. Po bliźniakach miał być Ethan. Miał być podobno całkiem miły, ale trochę zamknięty w sobie i miał zajmować się na codzień uszami ludzi. Pozostała trójka jego braci miała się jeszcze uczyć. Po kolei miał był Stanley, Charlie i William.
Podobno Stanley miał być ciężkim charakterkiem. Fred śmiał się, że zawsze musi go składać po lepszym balu. Ale podobnież miało się go dać lubić. Kolejny miał być Charlie i William. Fred nie powiedział o nich więcej niż dwa zdania. James wiedział jedynie, że Charlie lubił gry video i sporty, a Will był od niej jedynie rok starszy i uwielbiał książki.
Nagle po długiej podróży wjechali do czegoś w rodzaju lasku. W górach było ich wiele, ale ten wyglądał jak zrobiony specjalnie. Ogromna brama otworzyła się przed nimi automatycznie. Wyłonił się przed nimi domek zachowany w starym stylu. James śmiałby porównać go do mini-Hogwartu.
- Jesteś w domu siostrzyczko.- odpowiedział Fred uśmiechając się do Jamesa.
Chłopak może i się cieszył, ale świadomość, że znowu będzie musiał udawać bycie tym, kim nie jest była dla niego strasznie bolesna.
Hej! Dziś dwa rozdziały ;) Mam nadzieję,  że się podoba! Jak myślicie? Co dalej będzie? Czy James powie o tym kim jest? Jeśli tak to kiedy? Jak zareagują bracia?

Pamiętnik Jamesa Verumes IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz