Zenek i gniotki

166 7 48
                                    

    W domu rodzeństwo nie mogło nacieszyć się małym Zenkiem. Percy uśmiechał się jedynie lekko, widząc swoich braci, którzy bawili się z kotkiem. Kiedy mały Zenek miał dość bycia w centrum uwagi aż sześciu chłopaków podbiegł do Percyego i wskoczył mu na ramię. Tam zdołał się wygodnie usadowić. Percy chciał go odruchowo zrzucić, ale kiedy kotek zaczął go ssać i ugniatać łapkami tak się rozczulił, że zostawił go na ramieniu.
   James zaś zamknął się w swoim pokoju. Pola dzwoniła do niego chyba 100 razy, dlatego postanowił wreszcie oddzwonić.
Od razu połączenie zostało nawiązane. Odebrała je miła dziewczyna, która miała na twarzy maseczkę.
- James! Jeju, wreszcie! - pisnęła - Jak się masz?
- Hej...- odpowiedział- Dobrze, dziękuję. Nie uwierzysz, ale adoptowaliśmy kota!- powiedział.
- Kota? Serio? Ale super! Jak się nazywa?- zapytała dziewczyna.
- Nazywa się Zenek... Jego ulubieńcem jest Percy.- odpowiedział uśmiechając się lekko.
- A jak u Ciebie James? Kiedy wracasz do szkoły?- zapytała wyciągając z szafki serek i pałaszując go na jego oczach. Jamesowi to nie przeszkadzało. Nie wiedział, że Pola robi to specjalnie, aby zrozumiał, że jedzenie nie jest niczym złym, czy strasznym.
- Wiesz co... Chyba od poniedziałku. Czuję się coraz lepiej... Czy uważasz, że psycholog jest obciachem?- zapytał nagle.
- Zwariowałeś...- prychnęła Pola- Ja chodzę co tydzień.- odpowiedziała uśmiechnięta.
- Ty?- zapytał James nie mogąc uwierzyć własnym uszom.
- Tak. I co w tym złego? Pomaga mi zrozumieć wiele rzeczy, których nie rozumiem.- odpowiedziała wpychając kolejną łyżkę do ust.
- A czy to... Nie jest takie... Nie męskie?- zapytał.
- Wiesz co... Wolałabym znać chłopaka, który prosi o pomoc niż miał by...Nie wiem... Na przykład coś odwalać i nie chcieć pomocy, bo mówiłby, że jest nie męska. A co? Ty chodzisz?- zapytała nagle.
- No...E...Percy się uparł.- odpowiedział zmieszany.

Czy to znaczy, że pomoc wcale nie jest czymś nie męskim?

- I dobrze. Zobaczysz, będzie lepiej. Wiesz co? Niedługo będę miała współlokatorkę!- zmieniła temat.

James się uśmiechnął. Właśnie za to uwielbiał Polę. Była szalenie zakręcona i co najważniejsze bardzo fajna.

Zaczęła gadać co by robiła ze współlokatorką i wymachiwała przy tym łyżką we wszystkie strony świata.

- A opowiadaj co u Ciebie, bo ja czuję, że się za mocno rozgadałam.- powiedziała Pola.
- U mnie? Chyba dobrze... Nic ciekawego. Wiesz co... Charlie sprał mojego dręczyciela ze starej szkoły.- powiedział.
- Czasem też chciałabym mieć rodzeństwo, bo samej to tak nudno...- powiedziała.- Wiesz muszę kończyć. Zaraz przyjdzie do mnie współlokatorka! Ale się jaram! Do zobaczenia James!

Do pokoju wszedł Ethan. James zauważył, że od czasu, kiedy odkryli jego cięcia częściej do niego zaglądają. Ostatnio Fred tłumaczył mu, że wie, że nie da rady od razu odłożyć żyletki, ale chcą widzieć jego starania i ma przychodzić od razu, kiedy rany zaczną go niepokoić. Był mu za to wdzięczny, że rozumiał. Rozumiał, że nie da się od razu ,,odstawić " żyletki.
- James, obiad. Chodź na dół.- powiedział otwierając drzwi.

James był przerażony... To nie był jego dzień, a jedzenie nie przychodziło mu łatwo. Starał się, ale jak na złość nie szło... Czemu walka była tak trudna? Tym bardziej z samym sobą?

Na dole roznosiły się zapachy pieczonych udek i rosołu. James tak strasznie nie chciał jeść... Nie był wcale głodny. Ale przecież bracia to zauważą...
Percy siedział na szczycie stołu. Obok niego w czarnej, majestatycznej misce pałaszował Zenek. James nie wiedział skąd jego bratu wzięło się to imię dla kota, ale musiał przyznać, że przez swoją...unikalność? Było całkiem słodkie i śmieszne.
Kotek popatrzył na niego i z brudną mordką skoczył mu na kolana, kiedy tylko usiadł obok Willa.
- Cześć Zenuś.- wyszeptał, drapiąc kocię za uchem.
Ciocia Swieta podała na stół pysznie wyglądające potrawy. James omiatał je wzrokiem. Kiedy wszyscy bracia zasiedli wreszcie do jedzenia, James nałożył sobie małą porcję rosołu. Wyglądała tak, jakby przygotował ją dla Zenka. Sam kotek patrzył na nią z zaciekawieniem i przekręcił głowę, jak gdyby chciał powiedzieć chłopcu, że tyle to mu starczy na dwie łyżki.

Pamiętnik Jamesa Verumes IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz