James obudził się leniwie. Zapomniał co stało się poprzedniego dnia... Czuł się jednak o niebo lepiej. Szybko przypomniał mu o tym głos Percyego.
- James, jak się czujesz?- zapytał od razu.James aż wstrzymał oddech.
- Lepiej...- odpowiedział przekręcając się na drugi bok, aby zobaczyć zawsze zmęczoną i raczej pozbawioną emocji twarz brata.
- Czemu nam nie powiedziałeś? Od kiedy to robisz? To bardzo niebezpieczne dla Twojego zdrowia James!- od razu warknął na niego.
- Przepraszam...
- Przepraszać to możesz teraz jedynie siebie. Gdybyśmy nie odkryli ich teraz za dwa tygodnie mógłbyś leżeć w kostnicy przez sepsę, która wdałaby się niebawem...- mruknął.- Czemu nam nie powiedziałeś?
- Bo po co mielibyście wiedzieć?! Miałem przyjść i powiedzieć ,,Ej bracia, bo ja się tnę, bo nie radzę sobie z emocjami i tym wszystkim?!" - powiedział sarkastycznie.
- Mniej więcej...- odpowiedział mu za to całkiem poważnie Percy.
- Mniej więcej? Przecież was to nie interesuje. Nie potrzebnie tu jestem... Zakłucam wasze idealne jak dotąd życie...
- Widzę, że do ciebie nic nie dociera, James... Może psycholog przemówi Ci do rozumu? Wiedz jednak, że nie jesteś problemem. Problemem stają się twoje niebezpieczne zachowania.- powiedział Percy wzdychając lekko.James nie odpowiedział.
Choroby psychiczne... To takie nie męskie! Nie męskie James!
- Od kiedy to robisz? Wiele ran jest już starszych...- zapytał ponownie Percy.
- Nie wiem... Nie wiem, serio nie wiem.- odpowiedział James, bardzo zestresowany sytuacją.
- A mniej więcej... Czy przed przyjazdem tutaj to robiłeś?- zapytał dalej drążąc temat.
- Nie...- odpowiedział James.
- Masz nam mówić takie rzeczy, rozumiesz? Jeśli dostałbyś sepsy to nic by Cię już nie postawiło na nogi. I tak masz szczęście, że nie są do szycia... Jedna się do tego nadaje, ale chyba tylko nakleimy plastry ściągające. Nie będzie to przyjemne, ale minimalnie tydzień będziemy musieli to przemywać, dostaniesz antybiotyki...
James spuścił wzrok na kołdrę. Było mu wstyd. Dlaczego on cały czas musi martwić tych niewinnych chłopaków, którzy przeszli nie mniej od niego?
- Pokaż się James... Nie jestem zły na to, że się pociąłeś... Jestem zły, że nikomu z nas nie powiedziałeś o swoich problemach. Mógł to być Will czy ciocia Swieta... Nie musiałem to być ja, czy Stanley.- mruknął.
- I co by to dało?- zapytał sarkastycznie.
- Dostał byś pomoc wcześniej. - odpowiedział. - Odpoczywaj. Nie pójdziesz do szkoły przez dwa tygodnie. Czeka Cię dość długie i nie za przyjemne leczenie zakażenia. Idę uzupełnić Ci leki, zanim temperatura ponownie najdzie.- powiedział wychodząc z pokoju.James poczuł się głupio... Percy nie był człowiekiem, który krzyczał, ale od razu było po nim widać kiedy jest wściekły albo zawiedzony po tonie jego ,,mruczenia". Do jego pokoju wszedł Will.
- Jak się masz?- zapytał delikatnie.
- Dzięki, całkiem nieźle...
- Pewnie czujesz się głupio, że odkryliśmy twoje rany, nie? - zapytał.
James zmarszczył czoło.
- Co ty możesz o tym wiedzieć?
- Więcej niż Ci się wydaje.- odpowiedział wzdychając ciężko. - Zaraz ciocia przyniesie Ci śniadanie.
- Która godzina?- zapytał James rozglądając się po szafce nocnej w poszukiwaniu okularów i zegarka.
- Prawie ósma.
- To Ty już nie śpisz?- zapytał zdziwiony- Jeśli to przeze mnie to przepraszam...
- Nie przez Ciebie głuptaku. Ty się za wszystko obwiniasz... - uśmiechnął się do niego Will.
- Percy jest na mnie zły...- odpowiedział zwieszając głowę
- Nie jest. On się tylko o Ciebie martwi.- odpowiedział Will.- Wszyscy się o Ciebie martwimy James. Wiesz jaką Percy wczoraj zrobił awanturę ojcu? Ty już spałeś, ale gdybyś usłyszał co on krzyczy... Dawno nie słyszałem, aby Percy krzyczał... Ale krzyczał do słuchawki jak debil.- powiedział Will.Miało być to pocieszenie, ale jeszcze bardziej przybiło ono Jamesa. Bracia nie zasługują na to, aby wpychał im się z buciorami w życie i je nagle niszczył.
CZYTASZ
Pamiętnik Jamesa Verumes I
Novela JuvenilZaczynają się wakacje...Zdecydowanie najbardziej wyczekiwany okres przez wszystkich uczniów klas ósmych... Jednym z uczniów jest James Verumes. Te wakacje jednak nie idą zgodnie z planem. James zostaję sam, kiedy jego mama nagle umiera. Nieoczekiwan...