James powoli przestawał jeść. Sam nie wiedział czemu. Chyba najbardziej to z powodu poczucia winy... Bracia starali się być dla niego mili i dobzi, ale James...James po prostu nie potrafił.
- Oho! Królewicz wstał!- zaśmiał się Stanley, który siedział na dole, grając w gry video.
- Daj spokój...- mruknął James.
- Co Ci? Jakiś markotny dziś jesteś...- przyznał Charlie.
James po prostu nie miał ochoty na rozmowy. Tak trudno było im to zrozumieć? Ale był dość szczęśliwy...Pola miała go odwiedzić za trzy dni!
- Śniadanie na stole.- powiedział Stanley, nie odrywając wzroku od wyścigu samochodowego.
- Nie jestem głodny.- powiedział przez zęby. Nie ruszył owsianki jaką dla niego przygotowano, wziął herbatę i poszedł z nią na górę.
Nie wiedział za bardzo co ze sobą zrobić. Czuł się ponownie dziwnie...Taki jakby bez sensu, taki jakby zmęczony... Kolejny raz czuł się po prostu dziwnie...źle. Przeleżał w łóżku chyba do godziny dwunastej.
Nagle do pokoju wszedł ojciec.
- Jak się czujesz? Czemu nie zjadłeś śniadania?- zapytał.
- Bo nie jestem wcale głodny.- powiedział szybko James.
- Nie jesteś głodny? Wczoraj nic nie jadłeś. Odpuściłem Ci. Dziś jednak odpuścić Tobie nie mogę.- powiedział stawiając przed nim owsiankę.
- Nie chcę.- powiedział ostro.
- Ale ja się Ciebie o chęci nie pytam, drogi Jimmi.- powiedział ojciec.
James westchnął ciężko i zjadł połowę.
Cały dzień był raczej nie w sosie. Siedział w swoim pokoju czytając ogromne ilości książek. Nastrój jeszcze bardziej zepsuli mu wieczorem bracia. A bardziej to ich zamówienie....
- James! Kolacja!- krzyknął Will.
James odłożył książkę i bardzo niechętnie zszedł na dół. Poczuł zapach pizzy...O nie! Ile ona ma kalori... Ja pierdziele... Trzeba coś wymyśleć!
- Mam nadzieję , że wreszcie zgłodniałeś.- powiedział ojciec, widząc schodzącego na dół syna.
- Nie do końca...- odpowiedział mu James.Wiedział, że przy braciach lekarzach standardowa wymówka jaką był ból brzucha czy głowy nie przejdzie.
Widział jak Charlie i Stanley się nią zajadają, a Percy otwiera swoje sushi, ale jakoś on nie miał zbytnio ochoty....
Wziął jednak kawałek dla niepoznaki i patrzył na niego przez długi czas. Charlie zdążył w tym czasie zjeść chyba trzy kawałki. Kiedy brał już chyba czwarty powiedział:
- Czemu nie jesz? Wczoraj też nic nie jadłeś...
Wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę.- Nie...Nie mam ochoty. - powiedział gapiąc się w rumiany placek z serem i szynką.
- No weź chociaż gryzka, no...- namawiał go Stanley, oblizując palce z sosu.
James podsunął kawałek placka sobie pod nos... Ale go upuścił.
- Nie...dam rady.- powiedział prawie płacząc.Co prawda w jego żołądku wręcz burczało, ale on starał się zlekceważyć to uczucie.
- No, James! Nakarmić Cię?- zapytał Ethan.
James nie odpowiadał. Łzy samoistnie zbierały mu się do oczu, a nie chciał się przecież rozklejać przy ojcu.
Ethan nic nie mówiąc wziął go na kolana i pogłsakach po głowie.
- Dalej, James...Dasz radę. Wierzę w Ciebie.- wyszeptał mu do ucha.
- Nie dam...Nie dam, nie dam...- mówił James coraz ciężej powstrzymując łzy.
- Oj...No już...Dasz sobie radę. - mówił dalej Ethan.
James wziął placka ponownie w dłoń. Po głowie krążyły mu tysiące myśli. Nie tych najlepszych rzecz jasna.
- Nie...Nie dam rady...- zaczął szlochać.Wszyscy bracia siedzieli w ciszy, patrząc jak Ethan głaszcze go po plecach i zapewnia, że to przezwycięży. Ojciec też siedział w grobowym wręcz milczeniu.
- Ethan, ja przepraszam...- zaczął łkać. - Na prawdę nie dam rady...
Ethan wziął go w mocny uścisk. Przygwoździł go wręcz do swojej klatki piersiowej. Podobno słuchanie bicia czyjegoś serca uspokaja.
James nie płakał mocno. Nikt nie widział jego twarzy, bo zasłaniał nią Ethan swoją wytatuowaną ręką. Po jakimś czasie miał całe mokre ręce, ale nie za bardzo mu to chyba przeszkadzało.
Kiedy Ethan czuł, że jego ręką staje się sucha zapytał:
- Próbujemy jeszcze raz?- zapytał.
James wziął głęboki oddech i wziął kawałek do ust. Pizza nie była jeszcze zimna. Ale na pewno była przepyszna. Cały czas płakał cicho, żując kawałek w ustach. Bracia jak i ojciec patrzyli na niego ze współczuciem, ale nic nie mówili.
- Brawo James...Jestem dumny, wiesz?- zapytał go cicho Ethan, aby nikt nie słyszał.
James ze łzami w oczach brał kolejne gryzy placka.
Kiedy zjadł połowę, ocierając swoje łzy odezwał się nagle ojciec.
- Jestem z Ciebie dumny synku, wiesz?- zapytał go spokojnym głosem.
- My też!- szybko dodał Charlie.

CZYTASZ
Pamiętnik Jamesa Verumes I
Novela JuvenilZaczynają się wakacje...Zdecydowanie najbardziej wyczekiwany okres przez wszystkich uczniów klas ósmych... Jednym z uczniów jest James Verumes. Te wakacje jednak nie idą zgodnie z planem. James zostaję sam, kiedy jego mama nagle umiera. Nieoczekiwan...