Nadszedł dzień walentynek, a sama aura miłości w Alfei była jak potężny czar, pod którego wpływem byli niemal wszyscy i czarodzieje obdarzali podarkami swoje ukochane czarodziejki i wszyscy się przytulali i całowali, a na korytarzach szkoły były dosłownie tłumy zakochanych pomiędzy którymi przeciskała się Griselda.
- Halo! Proszę nie blokować korytarza! - Przywoływała Griselda uczniów do porządku, ale nikt nie reagował i kobieta przeciskała się między parami dalej.
- Panie Raskolnikow proszę wyjąc język z gardła panny Wood. Rozumiem że są walentynki, ale jednak jesteśmy w szkole, a nie w jakimś domu rozpusty. - Przerwała jednej parze Griselda zbyt namiętny pocałunek i poszła poirytowana zachowaniem uczniów Griselda i po chwili dotarła w końcu do gabinetu pani dyrektor.
- Przepraszam za spóźnienie panno Faragondo, ale ta..... chołota na korytarzu utrudniła mi drogę. - Przeprosiła Griselda.
- Nie szkodzi, są walentynki niech się bawią póki mogą, bo nie wiemy czy za rok będą mogli świętować.... Magicznemu wymiarowi grozi wojna. - Odparła Faragonda, a Griselda stanęła przed jej biurkiem.
- Niestety nie mam dobrych wieści. Imperator Calisto Valtor żąda władzy nad częścią planety Linfea, ale rada królów absolutnie się na to nie zgadza, dlatego że to stanowi naruszenie międzyświatowej integralności pokoju, harmonii i licznych paktów o nieagresji oraz co najistotniejsze naruszenie obowiązującego od wieków prawa rodowitych mieszkańców planety do sprawowania na niej władzy i zarządzania całym terenem i potencjałem planety. - Opowiedziała Griselda.
- Coś podobnego... ten Valtor jest wprost bezczelny. Podbił podstępnie planetę Callisto mordując wszystkich powiązanych z władzą i wojskiem, a teraz dysponując całą magią tej planety strach pomyśleć co mu przyjdzie do głowy, bo Linfea to napewno zaledwie początek, nie może dostać nawet kamyka z tej planety, bo będzie chciał więcej i więcej. - Rzekła Faragonda martwiąc się o losy świata.
- Ach Szkoda mi księcia Milesa. Biedne dziecko... został sam jedyny na wolności ze swojej planety. - westchnęła Griselda i usiadła na krześle przed biurkiem.
- Jest jeszcze matka Stelli, królowa Luna była żona króla Radiusa. Ona jest czarodziejką księżyca, ale Luna nie ma dużej woli walki, co innego Miles. - Rozważała różne opcje Faragonda.
- Jego wkład mógłby okazać się wprost nieoceniony w razie wojny, jako czarodziej księżyca panuje nad magią Callisto, a przede wszystkim jest rodowitym księciem i ma w sobie krew władcy dzięki czemu ma większą władzę nad zasobami planety niż ktokolwiek i gdyby nabrał wprawy i zdobył większą moc mógłby neutralizować magiczne ataki Valtora magią Callisto. - Stwierdziła Faragonda.
- Mądrze... walczyć z Valtorem jego bronią, ale chłopak sam nawet z mocą Enchantix'u nie ma szans z doświadczonym i potężnym Valtorem, mało który dorosły czarodziej może się z nim równać. W opinii publicznej jedyną osobą, która powstrzymuje obecnie Valtora przed atakiem na inne planety magicznego wymiaru jest pani. - Stwierdziła Griselda.
- Ale ja mam tu jeszcze jednego asa w rekawie, którego Valtor się nie spodziewa. - Odparła z delikatnym uśmiechem Faragonda.
W tym czasie czarodziejki przebywały w swoim apartamencie. Tecna uczyła się w swoim pokoju przy biurku, Flora podlewała kwiaty w części wspólnej apartamentu, Stella przymierzała ubrania, które dostarczył jej dopiero kurier w paczkach, Musa na jednej słuchawce słuchała muzyki siedząc na kanapie, a mi się nudziło i siedziałam obok Musy.
CZYTASZ
Winx Club +18
Fanfiction+18 Współczesna nowa wersja znanej historii winx od pierwszego sezonu. Bloom jest szesnastoletnią dziewczyną mieszkającą w małym miasteczku o nazwie Gardenia w stanie Kalifornia. Pewnego spokojnego dnia zostaje porwana do magicznego wymiaru Magix, a...