01.46 Postrach Magix

357 12 19
                                    

Przy zachodzie słońca ja wyszłam z lasu i stanęłam na urwisku, z którego doskonale było widać pobliską stolicę magii.
Stałam twardo wpatrując się z agresywnym wyrazem twarzy na miasto Magix, a gniew rósł we mnie zasilając moje moce. Uniosłam dłonie ku niebu, a ogień otoczył moje ciało. Zacisnęłam pięści i zęby gromadząc energię, a moje oczy święciły czystą energią magiczną. Nagle zza lasu nadleciały Trix.

- Jest! - Wskazała na mnie stojącą do nich tyłem na ziemi.

- Niesamowite, mroczna energia promieniuje od niej jak od potężnej czarownicy. - Stwierdziła Darcy.

- Dobra, pakujmy ją na prezent dla Darkara i zawijajmy się stąd. - pośpieszała Stormy.

- Nie, ona chce chyba zaatakować miasto. Zaczekajmy. - Wtrąciła Icy i Trix obserwowały co robię. Faktycznie w przypływie siły wymierzyłam potężny strumień ognia w kierunku miasta, które było chronione specjalną barierą ochronną podobną do tej nad Alfeą. Mój atak gdy zderzył się z barierą powstała ogromna eksplozja i huk, ale ja nie przerywałam ataku mimo, że w pojedynkę ewidentnie nie byłam w stanie nawet z mocą smoka zniszczyć tej bariery, ale w ten sposób wyładowywałam złość.

- Nie wierzę, że to mówię... Ale może pomożemy Bloom? - zapytała Stormy.

- No jasne. Pełna moc Trix! - krzyknęła Icy i Trix z całych sił również uderzyły w barierę, celując w pobliże mojego ataku, a pod wpływem podkręconej mocy Trix i mojej magii ognia smoka bariera zaczynała pękać. Miasto przez lata pokoju ewidentnie nie było gotowe na atak, a zabezpieczania nie były wystarczająco mocne, bo w końcu bariera została zniszczona, a w mieście zapanował strach i chaos. Trix podleciały do mnie ze swoimi uśmieszkami.

- Niezły pomysł ze zniszczeniem bariery miasta. Teraz wszyscy mieszkańcy srają w gacie ze strachu. - powiedziała Stormy.

- Nie musiałyście mi pomagać. Sama bym sobie poradziła. - gardziłam pomocą, a Stormy się zdenerwowała i już chciała mnie nawyzywać, ale powstrzymała ją Darcy szturchając w ramię.

- To oczywiste masz wielką moc. A ja wiem kto doceni twoje zdolności. - Powiedziała Icy, a ja wyglądała na pozytywnie zainteresowaną. Darcy i Stormy spojrzały na siebie z uśmiechem zadowolone, że załapałam przynętę.

Stella szybkim krokiem przechodziła przez jeden z korytarzy Alfei. Weszła po głównych schodach na górę i weszła do gabinetu Faragondy, a w nim były wszystkie Winx, Pani dyrektor i Griselda.

- Dłużej się nie dało Panno Stello? - zapytała retorycznie poirytowana Griselda.

- Przepraszam, denerwuję się tym gdzie jest Bloom i kreski mi nie wychodziły. - odpowiedziała Stella podchodząc do koleżanek.

- Co takiego? - zapytała Griselda.

- Ze stresu źle wychodził jej makijaż. - wyjaśniła zażenowana Musa.

- Czekałyśmy tyle czasu na ciebie, a ty się malowałaś w czasie gdy twoja przyjaciółka.... - pouczała Griselda bardzo zdenerwowana i wtedy do gabinetu wszedł gwałtownie Miles przerywając Griseldzie i skupiając uwagę na sobie.

- Przepraszam, że spóźniony jestem, ale to co się dzieje przy sali zaklęć... masakra prawdziwe bydło. Tłum czarodziejów i czarodziejek i jakaś grubsza awantura. - Wyjaśnił Miles dysząc ze zmęczenia.

- Chołota nie ludzie. Spokojnie ja opanuję sytuację. - odrzekła Griselda wychodząc, a Miles przestał automatycznie dyszeć gdy kobieta opuściła pomieszczenie.

- No, odrazu powietrze się oczyściło. - stwierdził Miles luźnym krokiem podchodząc do Winx.

- Co tam się dzieje? - dopytała Faragonda.

Winx Club  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz