01.14 Tajemnica dziewięciu Nimf

306 12 11
                                    

Następnego dnia wieczorem Stella i Brandon ponownie spotkali się na randce po ostatniej przerwanej by uratować Musę z opresji, ale tym razem nie spotkali się w Alfei, tylko w lesie rozbili sobie Piknik przy statku międzywymiarowym Czerwonej Fontanny i siedzieli sobie na kocyku z wiklinowym koszem piknikowym. Stella miała na sobie białą sukienkę w słoneczniki, a Brandon jeansowe szorty i białą koszulkę.

Siedzieli tak nieśmiało na kocu, a między nimi był ten wiklinowy kosz i w końcu oboje w tym samym czasie chcieli zacząć jakoś rozmowę.

- To może... - Oboje powiedzieli w tym samym czasie kładąc dłonie na koszu piknikowym i się zaśmiali.

- Mów pierwszy. - Rzekła Stella.

- Dziwnie tak powtarzać wczorajszą randkę. - Oznajmił Brandon.

- To traktujmy, to już jako drugą randkę. - Stwierdziła Stella.

- Może będzie łatwiej w ten sposób. - Odpowiedział Brandon trochę unikając wzroku Stelli.

- Hej Brandon! - Zawołała Stella kładąc swoją dłoń na dłoni chłopaka.

- Ty się stresujesz? To chyba ja powinnam. - Zapytała Stella z uśmiechem.

- Żartujesz?... jestem na randce z księżniczką Solarii. Nie wiem czy może być większy zaszczyt. - Odparł Brandon.

- Może. - Powiedziała Stella delikatnie uśmiechając się do chłopaka i usiadła na kolanach bardzo blisko niego, a z sekundy na sekundę ich głowy były coraz bliżej się siebie, aż w końcu pocałowali się w blasku zachodzącego słońca, którego światło rozproszone było między drzewami.

Stalla oplotła dłońmi kark chłopaka, a Brandon położył jedną z dłoni delikatnie na talii dziewczyny, a drugą ręką objął ja tak, że swoją dłoń miał na jej łopatce.

Delikatny i niewinny pocałunek dynamicznie przeradzał się w coś bardziej namiętnego, ale Brandon mimo że zaczynał odczuwać wzwód, nie chciał wywierać jakiejkolwiek presji na dziewczynie, ponieważ nawet nie liczył na seks, więc Stella przejęła inicjatywę i sprowadziła ich pocałunek do pozycji leżącej, a mianowicie oboje leżeli na boku i całowali się namiętnie obściskując się i śmiejąc sami nie do końca wiedząc z czego.

Tymczasem w pokoju Trix w Chmurnej Wieży wiedźmy spędzały czas z Rivenem, który siedział przy stole i był jakby ledwo przytomny, a jego oczy były całe przekrwione.

Darcy wysypała z małej folijki trochę białego proszku z którego swoją kartą bankową ułożyła kreskę i zwinęła banknot w rulonik wręczając Rivenowi.

- Wciągnij jeszcze jedną. - Powiedziała Darcy, a chłopak zrobił co mu kazała.

- Przestań, bo go zabijesz kretynko. - Powiedziała Icy siedząca w fotelu przeglądając jakąś starą księgę.

- Oj tam... w takim stanie zadaje mniej pytań. - Odparła Darcy.

- A niby to ja jestem popierdolona. - Wyśmiała przyjaciółkę Stormy siadając na swoim łóżku.

- Bo jesteś. - Odrzekła Icy.

- Hej! to nie ja robię z przystojnego faceta ćpuna. - Odpowiedziała zbulwersowana Stormy.

- No właśnie, po chuj go naćpałaś? - Zapytała poirytowana Icy.

- W sumie nie wiem, fascynuje mnie. Jest niby specjalistom, a ma tak negatywną energię niczym czarownik... może chciałam go zobaczyć w takim stanie.... Sama nie wiem. - Wyjaśniła Darcy motając się w swoich uczuciach.

- I to jest dopiero popierdolone. - Oznajmiła Stormy.

- Uważaj, bo się jeszcze zakochasz. - Ostrzegła Icy.

Winx Club  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz