01.26 Dajmondsowa królowa

266 12 9
                                    

Budził się dzień i promienie słońca wpadały przez wielkie okna do pałacowej komnaty księcia Sky'a, który przebudził się i wstał ze swojego wielkiego łoża stając boso na zimnej marmurowej podłodze i będąc jedynie w samej bieliźnie poszedł do swojej prywatnej łazienki przydzielonej do jego komnaty.

Podczas gdy Sky kończył brać prysznic, to drzwi jego komnaty otworzyły się i do pomieszczenia po cichu weszła Diaspro, która słysząc szelest wody domyśliła się, że Sky bierze prysznic i licząc że zobaczy nagiego narzeczonego powoli przeszła przez komnatę do uchylonych drzwi łazienki.

Na początku dyskretnie podglądała, a Sky nie zauważając jej wyszedł nagi spod prysznica i zaczął się wycierać stojąc tyłem do Diaspro i zaczepił ręcznik na biodrach, po czym kątem oka dostrzegł Diaspro i przewrócił poirytowany oczami.

- Nie uczyli cię pukać w rodzinnej rezydencji? - Zapytał Sky oziębłym tonem.

- Oh, ale po co miałabym pukać do przyszłego męża, chyba nie mamy przed sobą nic do ukrycia, w końcu, w przyszłości będę matką twoich dzieci. - Odpowiedziała Diaspro wchodząc do łazienki i nawet nie kryła tego, że bezczelnie przyglądała się łakomie ciału księcia i wyjątkowo fascynowało ją to co książę skrył pod ręcznikiem.

- Narazie dość słabo się znamy i chyba narazie obowiązują nas pewne zasady etykiety dworskiej, tradycji, a przynajmniej prawo do przestrzeni osobistej.

- No wiesz... przychodzi do ciebie kobieta, a ty taki oziębły. Sądziłam, że będziesz chciał szybciej skonsumować, to małżeństwo, ale skoro wolisz przestrzegać tradycji.... to poczekam do ślubu. - Powiedziała Diaspro gładząc po ramieniu myjącego przy umywalce zęby Skya i wyszła z jego komnaty, a gdy zamknęła drzwi uśmiechnęła się podekscytowana.

- Nie mogę doczekać się nocy poślubnej.... Chyba przez całą noc nie wypuszczę go z łóżka. - Powiedziała do siebie Diaspro i odeszła kierując się z korytarza do klatki schodowej na której natknęła się na ojca Sky'a Erendora.

- Ooo Diaspro ty tutaj? - Zdziwił się król.

- Emm no właśnie odwiedziłam Sky'a. - Odpowiedziała z uśmiecham Diaspro.

- O tej godzinie? Wy chyba nie....... A zresztą nie moja sprawa, kto tam teraz czeka do ślubu. Tylko się zabezpieczajcie, bo będzie wstyd na cały wymiar. - Pouczył Erendor.

- Proszę się nie martwić, mamy wszystko pod kontrolą. - Nie zamierzała wyprowadzać przyszłego teścia z błędu Diaspro.

- Przepraszam cię spieszę się do żony, bo źle się poczuła. - Rzekł Erendor chcąc grzecznie zakończyć rozmowę i udać się do żony.

- Oczywiście Wasza Wysokość. - delikatnie pokłoniła się Diaspro i się rozeszli. Diaspro zeszła schodami w dół i przechodziła korytarzem na którego ścianie wisiały obrazy par królewskich, poprzedników Erendora i Samary, aż w końcu doszła do obrazu aktualnych władców, a dalej już była tylko pusta ściana.

- Jeszcze tylko kilka miesięcy i portret ze mną zawiśnie właśnie w tym miejscu. - Powiedziała sama do siebie Diaspro wpatrując się na puste miejsce, na ścianie.

W tym czasie ją obudziłam się z krzykiem po kolejnym dziwnym śnie w Alfei.

- Co się stało? - Zapytała Flora budząc się wystraszona moim krzykiem.

- Przepraszam, nic takiego.... To tylko znowu ten sen. - Westchnęłam.

- Bloom, powinnaś powiedzieć o tym Faragondzie. - przekonywała Flora.

- Mam wrażenie, że ona coś wie, ale nie chce mi powiedzieć, tak samo jest z profesorem Wizgiz'em, a więc pewnie Griselda też nie będzie skora do pomocy, a nie chcę się prosić. Znajdę sposób aby dotrzeć do prawdy, lub skontaktować z tą Ninfą. - Odpowiedziałam.

Winx Club  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz