Wracajmy do domu co?

668 170 20
                                    

— Poznasz moich znajomych, bądź grzeczny— mruknął cicho otwierając mu drzwi do auta, poczekał aż Harry wsiądzie po czym zamknął drzwi zajmując miejsce kierowcy.

Pojechał w stronę restauracji w której był umówiony ze znajomymi. Miał nadzieję, że Harry nie zacznie odwalać w przeciwnym razie inaczej się z nim pobawi.

— Jesteśmy na miejscu — zerknął na niego kątem oka przybliżając się powoli być znów go pocałować jednak w ostatnim momencie się wycofał, wysiadł powoli czekając aż chłopak zrobi to samo i zamknął drzwi idąc z nim do restauracji, odnalazł wzrokiem swoich pseudo znajomych do których podszedł z szerokim uśmiechem.

— Jezu Draco co tak długo? — Mruknęła niezadowolona Astoria, ile można na niego czekać?

— To jest mój znajomy Harry…traktujcie go dobrze, proszę — mruknął siadając obok Astorii zostawiając miejsce brunetowi obok siebie.

— Cześć — powiedział delikatnie Harry po czym usiadł obok blondyna, po tym jak reszta się z nim przywitała przestawiając się.

Nie zamierzał sprawiać problemów po prostu będzie siedział cicho. Nie chciał go denerwować zwłaszcza, że jasno zaznaczył, że Harry ma być grzeczny a to zawsze oznaczało w takich momentach kary jeśli nie dostosuje się do polecenia.

Dlaczego oprawca zabrał swoją ofiarę do znajomych... dlaczego oprawca gdziekolwiek zabierał swoją ofiarę? Harry czytał tyle książek i jeszcze z czymś takim się nie spotkał. To było....to było dosyć niecodzienne.

— Może się napijemy? — Mruknęła cicho Astoria zerkając kątem oka na bruneta siedzącego obok jej zauroczenia, kim on był że Draco go gdzieś zabierał?

— Ja nie mogę…prowadzę — zaśmiał się cicho blondyn przysuwając się do Harry'ego. Może byli w miejscu publicznym jednak nadal pragnął jego dotyku i nadal chciał dotykać jego.

— Draco zostaw Harry'ego z dziewczynami, a my chodźmy zapalić — Mruknął Theo wstając powoli ze swojego miejsca. Ten brunet wyglądał jak ciota więc z babami się dogada. Gdy tylko blondyn wstał ze swojego miejsca on udał się w stronę wyjścia z restauracji wyciągając po drodze z kieszeni paczkę papierosów.

— Nie pasujesz do nas i nie będziemy cię tolerować tylko dlatego, że zadajesz się z Draco — prychnęła niezadowolona Pansy lustrując wzrokiem chłopaka, nie dość że brzydki to jeszcze kaleka.

— Dziewczyny pewnie też nie masz co? — zaśmiała się cicho Hermiona patrząc na chłopaka który przyszedł z Draco, dlaczego oni się zadawali? Harry musiał czymś szantażować biednego Draco.

—  Tak, też nie chce tu być — Wymamrotał myśląc czy może ktoś w tej restauracji mu pomoże bo na te dziewczyny przed sobą nie ma co liczyć. Znają idealnego Draco tak jak każdy inny, który go podziwia.

— Kaleka...jak można się z tobą zadawać — prychnęła cicho Astoria, a widząc że blondyn wraca od razu na jej twarz wpłynął uśmiech.

— Wszystko w porządku Harry? — mruknął siadając pomiędzy nim, a dziewczyną z delikatnym uśmiechem.

— Tak...— Wymamrotał cicho poprawiając się na krześle. Nie chciał siedzieć zbyt blisko swojego oprawcy.

— To dobrze...nie będziemy długo siedzieć — mruknął cicho zerkając na pozostałych. Po chwili ktoś rozpoczął dyskusje i Draco z uśmiechem włączył się do niej ignorując starszego chłopaka.

Harry kompletnie nie słuchał o tym co gadają, cały czas myślał jak się stąd wydostać rozglądając się przy tym ostrożnie po pomieszczeniu. Nie miał jak wyjść z restauracji bo drzwi były w takim miejscu, że Draco go zobaczy. Spojrzał na blondyna, a potem na dziewczynę która cały czas się do niego uśmiechała... Malfoy chyba jej się podobał. Nic tylko jej współczuć tak jak jemu.

— Muszę iść do łazienki — poinformował  Harry wstając od stolika.

Jedynym miejscem była łazienka i stamtąd mógł uciec przez okno, a Draco nie będzie miał możliwości zauważenia go. Korzystając z faktu, że był zajęty rozmową to zyskał na czasie. Wszedł do pomieszczenia ale szybko się zorientował, że jedyne okno jakie tutaj było to było zakratowane.

— Kurwa...— jęknął do siebie podchodząc do okna...nie było szans by pozbyć się tych krat.

Zaczął desperacko kręcić się po łazience szarpiąc się przy tym za włosy i przeklinając swój los na każdy możliwy sposób. Gdy emocje mu opadły wszedł do jednej z kabin w której się zamknął,  usiadł na muszli chowając twarz w dłoniach. Nie chciał do nich iść...

Oni byli wredni i ubustwiali blondyna nie wiedząc jaki jest naprawdę...mógł się założyć, że gdyby się dowiedzieli szybciej by go znienawidzili i zaczęli się go bać niż go pokochali. Byli strasznie fałszywi...kochali stronę Draco, która była przez niego wymyślona i stworzona pod publikę...gdyby jej nie było, a on nie wyróżniałby się z tłumu ani nie był popularny to nawet by na niego nie spojrzeli przechodząc korytarzem.

Draco od razu zauważył że chłopak gdzieś idzie jednak stwierdził, że da mu czas. Czekał grzecznie dziesięć minut i po upływie tego czasu poszedł do łazienki szukając w każdej kabinie bruneta.

— Harry? Co się dzieje? Chcesz do domu?— mruknął pukając do zamkniętej kabiny doskonale wiedząc że właśnie tam jest brunet. O co mu teraz chodziło? Dlaczego on jak zwykle musi coś odwalać? Nie może być grzeczny? Następnym razem zostaje w domu…

— Tak...tak...po prostu boli mnie trochę żołądek — Wymamrotał pierwsze co przyszło mu do głowy. Niechętnie otworzył drzwi nadal siedząc na muszli. Nie mógł dłużej z nimi gadać?

Blondyn momentalnie kucnął przed chłopakiem dając dłonie na jego uda, dlaczego bolał go żołądek? Za mało jadł? Może za dużo…?

— Bardzo cię boli? — westchnął cicho wsuwając dłoń pod jego ubranie zaczynając głaskać go po brzuchu, może potrzebuje jakichś leków? Jest na coś chory? Nie może zabrać go do lekarza…

— Da się wytrzymać....tylko jest mi trochę niedobrze — odparł cicho patrząc w swoje nogi. Przywyknął już przez ten czas do dotyku blondyna.... właśnie ile czasu już minęło?

— Wracajmy do domu co?— westchnął cicho nie odrywając wzroku od jego twarzy, zdecydowanie przyda mu się mała dieta...

— Mogę trafić sam...ty dobrze bawisz się ze znajomymi i nie chce psuć ci tego wypadu z nimi — odparł unosząc na niego swoje spojrzenie. On zawsze nazywał swój dom ich domem to też było na swój sposób straszne ale i urocze.

Blondyn słysząc jego słowa od razu pokręcił głową, w życiu nie puści go samego…nie dość że pójdzie sam gdy boli go żołądek to jeszcze to kawał drogi stąd.

— Chodźmy dobrze? Zawiozę cię do domu — szepnął cicho pomagając mu wstać, poszedł z nim do stolika gdzie wszyscy od razu na niego spojrzeli.

— Coś się dzieje Draco?— Astoria od razu wstała podchodząc do nich, nie chciała by Draco już szedł , a wyglądał jakby zbierał się do wyjścia…

— Harry źle się czuje…odwiozę go i wrócę — uśmiechnął się delikatnie do brunetki, która coraz bardziej zaczynała go irytować.

— Oh sam da radę…zostań z nami.

— Wybacz, ale nie ma takiej opcji — mruknął i jak gdyby nigdy nic ruszył z brunetem do wyjścia kierując się w stronę swojego samochodu. — zrobię ci coś ciepłego w domu — otworzył mu drzwi i gdy tylko chłopak wszedł to Draco usiadł na miejscu kierowcy. Przez chwilę patrzył na chłopaka po czym odpalił auto ruszając w stronę domu.

__________________________________________

Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek —————>>>>

~Leon~

Killing stalking • drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz