Potrzebuję tego ciasta

622 139 52
                                    

Mimo, że to co się wydarzyło nie było winą Pottera to czuł się z tym źle. Sam nie wiedział dlaczego...przecież został zgwałcony i w żadnym przypadku nie było to jego wina, a może była? W końcu gdy tylko potrafił się obronić to wszystko mogło by potoczyć się inaczej.

Zaczynało być już między nimi tak jak zawsze brunet marzył, a przez to, że był słaby wszystko szlag trafił.

Draco nie był na początku chętny w stronę Harry'ego, ale on się nie podawał. Tęsknił za czasem gdy pływali razem w jeziorze czy spacerowali po lesie dlatego postanowił to naprawić.

Codziennie gotował mu pyszne posiłki, robił mu śniadania do szkoły, odrabiał za niego lekcje. Sprzątał, czytał mu na dobranoc książki. Często mówił mu, że go kocha, a nie tylko wtedy kiedy Draco mu kazał. Opowiadał mu też często dlaczego jest dla niego taki ważny, dlaczego go kocha, uśmiech dwudziestolatka był w tych momentach szczery i bardzo podobał się Potterowi.

Dni mijały, a Harry małymi kroczkami naprawiał sytuację, sam do końca nie wiedział dlaczego to zrobił w końcu Malfoy go krzywdził i go tu przetrzymywał. Brunet często o tym myślał, Draco był jaki był...ale był i kochał go mimo tego co mu zrobił. Może wydaje się to chore, ale jakby udało mu się uciec to po za domem swojego oprawcy nikt na niego nie czekał.

Tyle już go nie było w szkole ani nigdzie, a w telewizji nikt nie powiedział, że Harry Potter jest poszukiwany. Nie oszukujmy się...nikt nie zauważył, że zielonooki zniknął.

Harry też sam zaczął upominać się o seks, gdzie wcześniej nie zbyt tego chciał i oddawał ciało drugiemu tylko dlatego, że bał się dostać karę.

— Głębiej Draco. Chce cię czuć głębiej — jęknął brunet nabijając się na członka Draco po same jego jądra.

Draco za to znów poczuł, że jest blisko z chłopakiem, ciężko było mu zapomnieć o tej całej sytuacji jednak w końcu się udało. Blondyn słysząc chłopaka od razu spełnił jego prośbę po jakimś czasie dochodząc w nim. Przestał używać prezerwatyw gdyż poczuł się pewniej.

— Kocham cię Harry — szepnął całując go z delikatnym uśmiechem w szyję na której zrobił dużą malinkę. Ich życie było znacznie lepsze odkąd Harry zrozumiał swój błąd i wszystko naprawił…takiego Harry'ego chciał.

— Też cię kocham Draco — odpowiedział z szerokim uśmiechem Harry momentalnie przytulając się do chłopaka.

×××

Duża galeria handlowa. Dużo ludzi. Było czymś czego Harry nie lubił. Mimo, że mało wychodził z domu swojego oprawcy to zawsze myślał o ucieczce, a teraz tak nie było. Szedł grzecznie u boku Draco z lekkim uśmiechem, który był trochę niepewny.

Co jeśli ktoś się zorientuje co się między nimi dzieje? Obydwoje wylądują w szpitalu psychiatrycznym? Dobra. Dość Harry. Przestań popadać w jakieś chore paranoje. Przecież się kochają więc ludzie nie mają czego zobaczyć.

Chodzili po różnych sklepach. Draco kazał Potterowi kupić ciasto w czasie gdzie blondyn zanosił ich resztę zakupów do auta. Szedł niepewnie alejkami sklepu pchając wózek.

Nie znał powodu, ale strasznie bał się być gdziekolwiek bez Malfoya. Czuł się wtedy bezradny, nie wiedział co ze sobą zrobić. Od długiego czasu żyje tak jak chce szarooki i trwa od jego rozkazami. Tak naprawdę kieruje jego życiem mówiąc co ma robić i jak ma to robić. Więc w takich momentach jak te nie wiedział co ze sobą zrobić.

Odnalazł w końcu alejkę z ciastami zauważając jedno ostatnie, a gdy wziął je w ręce ktoś mu je z nich zabrał. Uniósł spojrzenie ku górze myśląc, że to Draco. Widząc, że zamiast niego stoi mężczyzna, który był jego współlokatorem w wojsku przełknął nerowowo ślinę.

— Oh...ciebie tutaj się nie spodziewałem...urocze — mruknął mężczyzna celowo unosząc wyżej pudełko tak by chłopak nie dostał do niego, wiedział o tym co mu robili i w noc, gdy sam miał spróbować chłopaka to ktoś uratował bruneta jednak teraz znów jest sam... przeznaczenie.

— Potrzebuję tego ciasta — Wymamrotał cicho unosząc spojrzenie ku górze na pudełko. Przecież nie będzie do tego skał jak debil by dosięgnąć.

— A to niby dlaczego? Jest tyle innych — wymruczał zbliżając swoją twarz do tej chłopaka jednak rękę z ciastem nadal miał wysoko nad głową.

— Umm no bo...no bo tamte nie są o tym smaku. Potrzebuję czekoladowego. — Wymamrotał robiąc dwa kroki w tył by chłopak nie był zbyt blisko niego.

— A co dasz mi w zamian? Ja też potrzebuje czekoladowego — spojrzał mu prosto w oczy przegryzając delikatnie swoją wargę. Skoro mu zależy na cieście to na pewno będzie w stanie zrobić wiele.

— Proszę...daj mi je. — jęknął bezradnych patrząc na niego prosząco. Draco będzie zły jeśli nie przyniesie ciasta.

— Oh...jak ładnie prosisz — mruknął z uśmiechem przyciągając chłopaka bliżej siebie, byli w takiej alejce gdzie praktycznie nikogo nie było więc mógł sprawdzić jak bardzo chłopak tego chce.

— Tonny...miałem je pierwszy — Mruknął niezadowlony kolejny raz odsuwając się od chłopaka przed sobą na bezpieczną odległość, zasłaniając się wózkiem sklepowym wrazie gdyby ten znów chciał do niego podejść.

— A kto ma je w rękach ?— mruknął z wrednym uśmiechem lustrując chłopaka wzrokiem, wyglądał lepiej niż w wojsku i chętnie sprawdzi jak ciasny jest.

— Ja — warknął cicho blondyn przejmując pudełko z ciastem czekoladowym po które wysłał Harry'ego, nie było go za długo więc przyszedł i to w odpowiednim momencie.

— Oh Draco...więc to dla niego było ciasto — wzrok chłopaka momentalnie przeniósł się na wyższego blondyna, od tego chłopaka zawsze biła dziwna energia przez co Tonny czuł niemały respekt.

Harry spojrzał na Draco, który zabrał Tonny'emu ciasto. Musiał się zdenerwować, że bruneta długo nie było...pewnie pomyślał, że uciekł. Tyle ludzi mijało ich dzisiaj w galerii, a nikt nawet nie miał pojęcia ile przeżył z blondynem.

— Więc skoro ja mam ciasto…to ciasto jest moje — mruknął Draco przenosząc swój wzrok na Harry'ego z delikatnym uśmiechem.

— Fakt… — Tonny spojrzał ostatni raz na bruneta po czym bez słowa sobie poszedł.

— Chcesz coś do jedzenia Harry? — włożył ciasto do wózka całując zielonookiego w policzek. Spodziewał się wszystkiego co mogłoby go zatrzymać jednak nie tego, że znów go ktoś zaczepi…czy on musi przyciągać debili?

— Mogę batona? — spytał Harry patrząc na wyższego chłopaka.

— Jednego chcesz? Weź ile chcesz — poczochrał jego włosy patrząc na czekoladowe ciasto, które tak naprawdę było dla bruneta.

— Jednego — odparł z lekkim uśmiechem po czym podszedł do półki z słodyczami biorąc jednego czekoladowego batona i wyciągnął dłoń z nim w stronę Malfoya.

— Na pewno chcesz tylko tyle? — Blondyn wziął od chłopaka batona i poszedł z nim w stronę kasy samoobsługowej rozglądając się dookoła za czymś dla bruneta.

— Tak — pokiwał twierdząco głową idąc za chłopakiem. Miał ochotę na tego batona dawno go nie jadł.

Draco nie wiele myśląc ruszył do kasy wiedząc, że starszy chłopak podąża za nim. Zawsze to robił. Był jak oddany pies swojemu panu. Blondyn do tego dążył więc był zadowolony z tego co stworzył. Grzeczny pies.

Widząc jak ten się rozgląda sam to zaczął robić. Szuka Tonny'ego, prawda? Nie powinien tego robić. Draco uznał to, że po prostu się boi tego chłopaka więc postanowił go nie karać za rozglądaniem się za innymi.

_____________________________________

Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek —————>>>

~Leon~

Killing stalking • drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz