Nie kochasz mnie kłamco

470 127 17
                                    

Brunet przełknął nerowowo ślinę uciekając po chwili spojrzeniem od szarych tęczówek. Uchylił usta pierwszy raz zaraz spowrotem je zamykając. Za drugim razem było tak samo. Nie okłamał go, naprawdę go kochał, ale przynosił mu same problemy, a nie chciał by Draco przez niego cierpiał...a może to tylko wymówka, a on pragnie po prostu wolności? Jeśli tak...to dlaczego za nim tęskni.

— Nie kochasz mnie kłamco, nigdy ci na mnie nie zależało — zacisnął delikatnie pięść spuszczając głowę w dół, czuł jak negatywne emocje zaczynają przejmować kontrolę chodź w tym momencie nie powinny.

— Nie to nie prawda. Poszedłem tylko dlatego, że nie chciałem robić ci problemów — Wymamrotał cicho stając przed swoim dużo większym oprawcą. Nie może mu nic zrobić na ulicy prawda? Są tu ludzie...ale mimo tego czuł niepokój.

— Zostawiłeś mnie, wszystkie twoje słowa były kłamstwem...wcale ci na mnie nie zależy...nie kochasz mnie — złapał się za włosy zaczynając za nie ciągnąć, jak on mógł go tak okłamać? Jak mógł go zostawić po tym jak Draco się przywiązał?

— Nie prawda — zaprzeczył kolejny raz patrząc po ludziach, którzy zaczęli się gapić na to co robi Draco.

— Polubiłem cię...wiesz? Ale teraz? Jedyne co czuje to niechęć...niechęć do kłamcy jakim jesteś — spojrzał na niego czując jak emocje zaczynają opadać.

— Kochałem cię zanim to wszystko mnie z twojej strony spotkało — Harry zagryzł delikatnie wargę swoich ust nie wiedząc co zrobić. Mimo wszystko i tak zepsuł to złym odczytaniem zachowania Draco. Nic innego mu nie zostało niż wyminięcie  go idąc w stronę szkoły.

— Nienawidze cię...jesteś obrzydliwy...nikt nie będzie chciał cię dotknąć w ten sposób w jaki ja cię dotykałem — odwrócił się w jego stronę patrząc jak chłopak odchodzi, zabije każdego kogo Harry polubi by poczuł się tak samo jak on. — Tom będzie chciał porozmawiać na temat Astorii i tego oblecha — mruknął wyciągając z kieszeni telefon, zaciągnie go sposobem do piwnicy i już nigdy stamtąd nie wypuści.

Harry słysząc jego słowa, zacisnął powieki. Mimo, że mówił to jego oprawca to bolało go to co powiedział. Wziął głębszy wdech spoglądając na Draco przez ramię. — Jeśli dostanę wezwanie na policję...to pójdę — szepnął wracając spojrzniem przed siebie ruszając spowrotem do przodu.

Bał się, że wyjdzie na jaw, że on brał współudział w tym wszystkim, ale jeśli wszystko okryją to pójdzie do więzienia bez względu na to co powie czy zrobi. Narazie powienien cieszyć się świeżym powietrzem.

Draco podszedł pod mur budynku i przy nim usiadł. Nie chciał go tracić...miał rację, że chcą mu go zabrać i świat właśnie to robił. Siedział tak aż nie usłyszał nad sobą Pottera który wyciągnął w jego stronę dłoń z kawą, ale młodszy tego nie przyjął. Nie patrzył na niego, ani się do niego nie odzywał, a gdy Potter postawił kubek obok niego to blondyn złapał go w dłoń rzucając w chłopak wrzącą kawą.

Bruent skrzywił się, gdy jego czarna bluza została zmoczona gorącą kawą. Jednak nie chcąc złościć Draco otrzepał ją tylko delikatnie. Poszedł bez słowa idąc na lekcje. Jednak nie potrafił się skupić bo cały czas miał w głowie Malfoy'a. Był mordercą, a Potter nadal żył...to było dziwniejsze niż mogło się wydawać. Nie bał się, że komuś Harry powie?

Harry po zajęciach wyszedł ze szkoły zahaczając jeszcze o sklep gdzie kupił sobie swój ulubiony batoniki, który kupił sobie też wtedy gdy pierwszy raz był z Draco na zakupach i o niego poprosił. Jedząc go wszedł z uliczkę odrazu zauważając blondyna. On tutaj cały czas siedział? Co z nim było nie tak...a no tak. Wszystko.

— Dlaczego nadal tutaj siedzisz? — spytał zielonooki zatrzymując się trochę dalej od niego. Nie poszedł do szkoły? To nawet nie była jego dzielnica.

Blondyn jeździł palcem po betonie zastanawiając się nad tym wszystkim, a może chłopak chciał po prostu za darmo mieszkać? Za darmo jeść? Draco nawet mu nie odpowiedział, nie miał na to ochoty i chciał wzbudzić w nim jak najwięcej współczucia.

Harry stał tak przed blodnynem trzymając niedojedzonego batona w dłoni. Dwudziestolatek wyglądał jakby był samymi nieszczęściami różnego rodzaju w jednym. Nie umiejąc po prostu go wyminąć i sobie iść podszedł bliżej siadając niepewnie obok niego.

— Co ty robisz? — mruknął zerkając na niego kątem oka, chłopakiem łatwiej manipulować niż tymi policjantami.

— Umm...siedze? — bardziej spytał niż stwierdził.

— Mhm — mruknął wtulając głowę w swoje kolana, było już mu zimno jednak był zbyt uparty by odpuścić.

— Nie wracasz do domu? — spytał ostrożnie. Draco był jeszcze bardziej dziwny nim Harry wyglądował w jego powinicy.

— Będę sobie tu siedział bo mi wygodnie — odsunął się nieco od niego ziewając cicho, najchętniej poszedłby spać jednak wtedy jego plan diabli wezmą. — wróć do mnie...proszę — wyszeptał cicho przysuwając się w jego stronę, położył głowę na jego ramieniu zamykając oczy.— ja nie chcę tam być sam— wtulił się w jego bok nie mając zamiaru go puścić.

Harry poczuł jak ściska mu się żołądek. Teraz jeszcze bardziej był zdezorientowany niż gdy Draco tutaj siedział czy rzucił w niego gorącą kawą. Miał do niego wrócić? Uh..ale już przywykł, że chodzi do szkoły. Do ludzi, a teraz znów ma być zamknięty w jego domu słuchając jak Malfoy gada, że chcą mu go zabrać?

— Tęsknię za tobą...nie chce zasypiać sam w łóżku...chce ciebie obok...nie zostawiaj mnie — szepnął żałośnie próbując każdych sztuczek by przekonać do siebie bruneta.

— Um...ja...— szepnął nie wiedząc co mu powiedzieć. Nie mogli po prostu spotkać się narazie na mieście?

— Proszę cię Harry...obiecałeś, że mnie nie zostawisz... — odwrócił jego głowę w swoją stronę patrząc smutnym wzrokiem wprost zielone tęczówki.

— Mam szkołę, nie chce zawalić roku — Wymamrotał patrząc w szare teczkówki niepewnie.

— Nie było cię w niej bardzo długo i tak nie przejdziesz...— odparł dając dłoń na jego policzek, który zaczął gładzić.

— Profesor mówił, że wystarczy napisać zaległe testy — odparł mieszkając się pod jego dotykiem. Harry nie utrzymał z nikim kontaktów cielesnych po tym jak wyszedł z domu szarookiego..

— Dlaczego mnie okłamałeś...? Dlaczego złamałeś obietnice? — mruknął kompletnie ignorując jego słowa.

— Nie okłamałem...sam mówiłeś, że mogę spać gdziekolwiek byle by nie z tobą więc poszedłem do swojego mieszkania. — powiedział szukając w jego oczach jakiś wskazówek.

—Ppowiedziałeś mi, że mnie nie zostawisz...po tym wszystkim i tak to zrobiłeś — spuścił głowę w dół wycierając pojedyńcze łzy.

— Nie zostawiłem, wracamy...umm do domu? — szepnął nie mogąc patrzeć na jego łzy. Nie znalazł sobie nikogo innego do powinicy przez ten czas?

— Wrócisz ze mną?— szepnął podnosząc na niego swój wzrok, czy chłopak naprawdę jest taki głupi?

Harry patrzył na niego przez chwilę myśląc nad tym po czym pokiwał na zgodę głową. Zdecydowanie to najlepsze w życiu co zrobi wracając do domu gdzie przechodził koszar, ale zarazem były też tam momenty najlepsze w jego życiu.

— Pozwolisz mi zasnąć w swoich ramionach? — położył jego dłoń na swoim mokrym od łez policzku.

— Oczywiście — uśmiechnął się do niego delikatnie zaczynając gładzić kciukiem policzek Draco.

Blondyn uśmiechnął się delikatnie przyciągając bruneta do pocałunku, pozwoli mu ze sobą spać, a później znów go zamknie.

——————————————————————
Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek ———>

~ Leon ~

Killing stalking • drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz