Witaj stare życie

457 127 14
                                    

Draco siedział już dość długo na komisariacie, był przesłuchiwany jednak mimo pytań nie odpowiedział na żadne cały czas myśląc o Potterze, skoro go puścili to teraz go zostawi prawda? Ucieknie mu i Draco zostanie sam…

— Co tu się dzieje? — Blondyn słysząc dobrze znany mu głos spojrzał na oficera Parka z szerokim uśmiechem.

— Jest podejrzany o morderstwo oficerze — Mruknął Riddle podchodząc do niego powoli.

— Włamał mi się do domu…pobił mnie i bez nakazu nachodził — mruknął cicho Draco patrząc z wrednym uśmiechem na Toma.

—Tom? Miałeś się w to nie mieszać — warknął niezadowolony mężczyzna, jak ten dzieciak mógł być taki głupi.— wypuścić Draco…a ty lepiej nie pokazuj się póki co w pracy — mruknął podchodząc do blondyna, llktórego rozkuł przepraszając.

— Pójdę już — szepnął Draco po czym wyszedł z komisariatu, odszedł kawałek i zaczął biec do domu chcąc sprawdzić czy Harry tam jest. — Harry! — Blondyn wbiegł do domu zaczynając panikować, nie mógł go nigdzie znaleźć i zaczynał się bać, że chłopak go zostawił.

Draco sam nie wiedział co czuł, był rozdarty i pragnął go odnaleźć, złość do niego już dawno przeszła i teraz panikował…gdzie ta wielka miłość Harry'ego? Nadarzyła się okazja i zwiał.
Blondyn niewiele myśląc wybiegł z domu zaczynając go wszędzie szukać, po dwóch godzinach poszukiwań smutny wrócił do domu, nigdzie nie mógł go znaleźć. Najbardziej bolały go puste słowa bruneta…miał go nie zostawiać, mówił że go kocha więc gdzie ta miłość?

Draco wszedł powoli do kuchni z zamiarem zrobienia sobie kawy, widząc bruneta na krześle na jego twarz wpłynął szeroki uśmiech, nie potrafił opisać szczęścia jakie poczuł gdy zobaczył Harry'ego.Bez słowa podszedł do niego mocno go do siebie przytulając, czuł się tak jakby trzymał w swoim ramionach cały świat. Swój świat.

— Przepraszam — szepnął cicho Harry obejmując szarookiego.

— Zawiodłem się na tobie Harry — mruknął cicho odsuwając się od niego, niewiadomo co by było gdyby nie Park.

Harry spojrzał na Draco patrząc ostrożnie na jego twarz. Sam nie wiedział co powinien zrobić w tamtej sytuacji. Jeśli powiedziałby mu, że Tom jest w domu to co by z tym zrobił? Też by go zaatakował. W dodatku wrócił jak ostatni debil do domu swojego oprawcy, gdy wolność stała już dla niego otworem.

— Nie dotykaj mnie, śpisz wszędzie tylko nie ze mną — mruknął i bez słowa poszedł do pokoju, był zmęczony i coś powstrzymywało go przed tym by zrobić mu krzywdę...a zasłużył i sznur czeka.

Brunet patrzył na to jak Malfoy wychodzi z kuchni. Nie za bardzo wiedział co teraz ze sobą zrobić. Wrócił do niego mimo, że nie musiał, a może faktycznie powien sobie stąd iść? Draco chyba go nie zabije...

Draco sam nie wiedział co czuł, cała ta sytuacja znów ich od siebie odsunęła i szarooki  już przestał mu praktycznie ufać, nawet nie chciał mu ufać bo tylko kończyło się to problemami. Blondyn wszedł do pokoju od razu kładąc się na łóżku, był zmęczony i jedyne o czym marzył to sen.

Dwudziestoczterolatek patrzył w wyjście z kuchni przed dłuższy czas. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Może faktycznie przynosi swojej miłości zbyt dużo problemów? Zaczął kręcić się w koło czując się strasznie bezradnym. Tak naprawdę nie wiedział co zrobił źle oprócz tego, że nie wyraził się jasno co do tego czy ktoś jest w domu.

Na dworze zapadała noc, a Harry nie chcąc sprawiać więcej zawodu szarookiemu po prostu wyszedł z jego domu.

— Witaj stare życie — Mruknął do siebie zaczynając iść ciemną uliczką.

Sam nie wiedział jak się aktualnie czuje. Czy cieszy się z uzyskanej wolności gdy na początku tego wszystkiego pragnął, a może wcale się z tego nie cieszył? W końcu tyle czasu z nim spędził, że już chyba się do tego traktowania i Draco przyzwyczaił, a było mu się ciężej z nim rozstać bo ostanio było dobrze.

Miał wrażenie, że blondyn już go tam nie chce, dlatego nie chciał naruszać jego przestrzeni osobistej. Na domiar tego wszystkiego mógł opuścić jego dom, a nie skończył w nim martwy...to chyba znaczyło, że Draco w jakiś stopniu go polubił....prawda?

Po jakimś czasie wrócił do swojego mieszkania w którym się zamknął i położył na łóżku. Jakoś czuł się teraz pusty. Tak jakby czegoś brakowało i chyba nawet wiedział czego. Chyba oszalał.

Draco nie potrafił zasnąć bez chłopaka więc poszedł go poszukać, nie widząc go nigdzie w domu wybiegł na ulicę znów zaczynając go szukać jednak bezskutecznie. Wrócił do swojego domu mając nadzieję, że jednak on tam będzie...jednak go nie było i tym razem Draco został sam, a Harry złamał obietnicę raniąc blondyna.

***

Pierwsze dni dla Harry'ego były naprawdę ciężkie. Tyle spędził czasu pod blondyna dyktandem, że nie umiał wykonać głupiej i prostej czynności bez wydawania mu poleceń. Pobyt tam miał swoje dobre i złe strony...jednak zrozumiał, że tych złych było o wiele więcej.

Nie opuszczał swojego mieszkania, siedząc przy zapalonej lampce. Po takim czasie w ciemnej piwnicy bał się ciemności, ale chcąc czy nie w końcu musiał udać się na uczelnię by nie zawalić całego roku.

Uczęszczał na lekcję, a wiedząc, kiedy i gdzie chodzi Draco było mu go łatwo uniknikać. Nie wiedział czy Malfoy chodzi do szkoły czy nie, ale nie chciał ryzykować przebywania w danym czasie i miejscu gdzie mógłby być blondyn.

Nie szukał go prawda? Harry pomału wracał do normy i przyzwyczajał się do powrotu w stare życie, chodź było ciężko. Oczywiście, że były momenty w których tęsknił za blondynem w końcu go kochał, ale po sytuacji z Tomem zrozumiał, że tylko go krzywdzi. Potter jest taką ofiarą losu, że potrafi nawet ranić swoją obecnością psychopatów...to się nazywa porażka, a może jednak talent?

Draco nie potrafił pogodzić się z tym, że brunet go zostawił i nie potrafił go znaleźć, po kilku dniach po prostu się poddał, nie miał nawet ochoty chodzić na uczelnię więc kilka dni po prostu sobie odpuścił.

Po kilku dniach Malfoy w końcu wyszedł z domu myśląc nad tym wszystkim, chciał jeszcze raz zobaczyć bruneta chodź raz. Blondyn szedł uliczką patrząc przed siebie, w pewnym momencie  po drugiej stronie ulicy zauważył dobrze mu znaną osobę, przeszedł na drugą stronę doganiając chłopaka, aż w końcu wyprzedził go stając przed nim.

— Harry… — szepnął cicho przytulając się do niego, nawet w tłumie ludzi rozpoznałby zielonookiego, przez ostatnie dni bardzo tego potrzebował, dziwnie mu się żyło bez niego.

Harry nim zdążył cokolwiek zrobić był już w objęciach blondyna. Jego były oprawca właśnie go przytulał...czy to znaczyło, że nie dał sobie spokoju? Tak dobrze go unikał, więc co teraz poszło nie tak?

— Jak mogłeś mnie zostawić...? Obiecałeś mi...gdzie twoja miłość? — szepnął wtulając się w niego bardziej, nie chciał go puszczać. Nie chciał go znów stracić.

— Umm... myślałem, że mnie nie już nie chcesz — odszeptał ostrożnie. Chcąc czy nie brakowało mu młodszego.

— Zostawiłeś mnie samego...jak mogłeś mi to zrobić?— zacisnął delikatnie dłonie na jego ubraniu, ta cała jego miłość to jedna wielka ściema...

Harry spiął się na ruch Draco, gdy poczuł dłonie wyższego zaciskające się na jego ubraniu. Bruent już nic nie rozumiał. Najpierw kazał mu się nie dotykać, a teraz sam go dotykał...a może nie powinien go zostawiać? Sam już nie wiedział...

— Kłamca... pieprzony kłamca — odsunął się od chłopaka patrząc mu prosto w oczy, mógł go zamknąć w piwnicy i już nie wypuszczać.

————————————————————————
Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek ———>

~ Leon ~

Killing stalking • drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz