Dwa magiczne słowa

612 142 7
                                    

Harry całą noc siedział na betonowej podłodze cicho płacząc. Było już tak dobrze, a przez to, że nie potrafił się obronić musiał wszystko zajebać. Zawsze wszystko psuje, a słowa Dracona tylko go w tym upewniły. To jego wina.

Gdy blondyn rano do niego przyszedł to brunet go przepraszał, ale on nie reagował na to tylko wbił mu mocno palce w policzki wlewając owsiankę do jego ust. Zielonooki zdążył już zapomnieć jaki to ma ohydny smak. Nie miłe przypomnienie, ale mimo tego połykał to dzielnie starając się nie zakrztusić. Owsianka w końcu się skończyła, a on przetarł usta dłonią której nadgarstek zdobiła jedna część kajdan.

Przez jego głowę przechodziło dużo myśli, a zwłaszcza gdy Malfoy po tym jak go nakarmił sobie poszedł, a cisza zaczęła być coraz bardziej przytłaczająca. Przez co myśli zaczęły się nasilać. Głośno dając o sobie znać w jego głowie.

Czy on tu już zostanie na zawsze? Nie chciał zostać tutaj na zawsze....już woli siedzieć na górze z blondynem usługując mu. Poprawił się pod ścianą podciągając swoje kolana pod samą brodę, a godziny zaczęły mijać. Siedział w ciszy...nawet na górze nie było słuchać by dwudziestolatek coś robił.

Blondyn siedział w pokoju cały czas myśląc o tym wszystkim, dlaczego chłopak chodź raz nie potrafił się obronić? Dotykali go inni i przez co blondyn znów będzie musiał inwestować w prezerwatywy bo będzie brzydził się go dotykać.

Po kilku godzinach dwudziestolatek poszedł do kuchni biorąc kolejną puszkę owsianki z którą zszedł do piwnicy, wbił palce w policzki chłopaka znów wlewając całą zawartość puszki do jego buzi.

— Widzisz jaka dobra?— prychnął cicho niezadowolony nie odrywając wzroku od jego twarzy, nigdy więcej nie wypuści go z domu, to zbyt niebezpieczne..jeszcze ktoś mu go zabierze i znów zostanie sam.

Dwudziestoczterolatek znów musiał połykać to niedobre jedzenie, a gdy Draco przestał wbijać mu palce w policzki i zabrał dłoń to Harry zaczął je masować z lekkim grymasem bólu na twarzy..

— Tak — przytknął mu grzecznie unosząc na niego niepewnie spojrzenie.

Draco podszedł do ściany przy której stał wielki młot wracając z nim do chłopaka, celowo zaczął jeździć nim po jego nogach znów chcąc usłyszeć swoje ulubione dwa magiczne słowa.

— Nie proszę — jęknął przestraszony zielonooki kuląc pod siebie nogi.

— Chce swoje dwa magiczne słowa — uśmiechnął się szeroko kucając przy chłopaku, jedyne co teraz chciał usłyszeć to to, że Harry go kocha.

— Kocham cię Draco — powiedział ciepłym tonem głosu. Dlaczego blondyn tak często żądał tych słów?

Draco od razu odłożył młotek i z uśmiechem usiadł obok chłopaka dając głowę na jego ramię, dlaczego nie może być tak jak wcześniej? Było tak pięknie...Harry za to spojrzał na blondyna, który usiadł obok niego na ziemi po czym wrócił spojrzniem przed siebie.

Szyja nadal dawała o sobie znać po tym jak ten go wieszał. Policzki bolały go od wbijania w nie pałaców, a plecy po tym jak ten ciągnął go za kaptur.

Co z Simonem? Naprawdę coś do niego czuł?... Z nim mógł by być inaczej mimo tego, że go w wojsku krzywdził? Ale tylko go ruchał. Draco też to robi poniekąd...i w dodatku dodaje gorsze rzeczy, ale to i tak nie istotne. Nie chciał o tym myśleć, ale cały czas te myśli co jakiś czas dawały o sobie znać.

— Zabiorą mi cię — szepnął cicho wtulając się w jego bok, jedyne czego się obawiał…to tego, że ktoś mu odbierze bruneta, on był jego własnością i nikt nie miał prawa na niego patrzeć, a co dopiero go dotykać.

— Co? — Mruknął spoglądając na niego. — kto ma mnie zabrać? — wymamrotał nie rozumiejąc tego za bardzo.

— Każdy chce mi cię zabrać — wyszeptał zamykając oczy, doskonale widział jak Simon i Evan patrzyli na Harry'ego, na pewno chcieli mu go zabrać.

— Nie za bardzo rozumiem Draco — szepnął. Kto i po co ma go zabierać? Chodzi o pomoc czy jednak blondyn ma urojenia?

— Obiecałeś mi coś...bądź honorowy i zostań — szepnął cicho zaciskając delikatnie dłonie na jego bluzie, jeśli chłopak odejdzie to Draco znów zostanie sam, a tak nie powinno być...Harry go kochał, byli razem więc nie odejdzie prawda?

— Tak... obiecałem, że cię nie zostawię...— powiedział spokojnie myśląc nad tymi słowami. Malfoy chyba naprawdę ma jakieś urojenia.

— Dotrzymaj więc słowa — mruknął wstając powoli, musiał jeszcze chwilę bez niego wytrzymać jednak siedzenie w piwnicy to ma być dla chłopaka lekcja. Tym razem Draco wychodząc z piwnicy zgasił światło, zostawiając bruneta w ciemnościach.

W piwnicy nie dość, że zapanowała cisza to doszła do tego ciemność, a wyobraźnia Harry'ego zaczęła działać... zaczął się bać i skupił jeszcze bardziej w kącie zaciskając powieki. Schował głowę między kolana. Miał wrażenie, że coś tutaj z nim jest mimo, że nie wierzył w żadne zjawiska paranormalne to jednak w takich sytuacjach wyobraźnia dawała o sobie dosyć intensywnie znać. Harry błagał w myślach by Malfoy wrócił i zaświecił mu światło.

Miał dotrzymać słowa? Ale tak z siebie czy może chce tego dopilnować trzymając go do końca życia w piwnicy? albo do momentu aż mu się znudzi? Jeśli było by zawsze dobrze to Potter naprawdę chętnie być z nim został i kochał całym sobą. Jednak w takich momentach jak te miał ochotę od niego uciec jednak coś go powstrzymało...może to były uczucia, a może strach, że go znajdzie albo, że nie uda się mu uciec i zrobi mu coś o wiele gorszego niż dotychczas? Sam nie wiedział co już o tym myśleć. To wszystko było tak strasznie przytłaczające.

____________________________________

Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek —————>>>

~Leon~

Killing stalking • drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz