trece

1.3K 31 2
                                    

Z jego opowieści dowiedziałam się między innymi, że ma siostrę, która nazywa się Aurora i jest od niego trochę starsza. Pokazał mi jej zdjęcie, jest naprawdę piękna!! Niestety, ale studiuje we Francji, przez co z Pablem nie widzą się często. Widać, że za nią tęskni. Szczerze mówiąc to mu się nie dziwię. Sama nie mam rodzeństwa, ale mojego kuzyna i kuzynkę zawsze tak traktowałam. Mówiliśmy sobie o wszystkim, dosłownie wszystkim. Moja kuzynka mieszka w Madrycie i razem ze swoim mężem ma córeczkę - Carmen. Ostatnio gdy byłam u nich w odwiedziny zapytali mnie czy zostanę jej matką chrzestną. Oczywiście zgodziłam się. Wzruszyłam się tak bardzo, że byłam cała dopłakana. Niedługo odbywa się ta uroczystość, więc będę musiała pojechać do Madrytu.

Gdy już dotarliśmy na miejsce stanęliśmy przy barze zastanawiając sie gdzie usiąść. Do chłopaka natychmiast podeszła jakaś starsza, słodka kobieta, wydaje mi się, że około siedemdziesiątki.

- Pabluś!!! - powiedziała i rzuciła mu się na szyję - Jak ja cie dawno nie widziałam! A co to za piękna dziewczyna?? Jesteście razem? Czemu nic nie mówiłeś!

O jezu. Ciekawe co jej powie.

Złapaliśmy ze sobą szybki kontakt wzrokowy.

- Jeszcze nie jesteśmy razem. To moja przyjaciółka Julia. - odpowiedział.

No myślałam, że uduszę się powietrzem. Jeszcze nie jesteśmy razem? To on chce żebyśmy byli?! Omg.

- Dzień dobry. - powiedziałam.

- Cześć skarbie. - odpowiedziała i rzuciła mi się na szyję tak samo jak Pablowi.

No ciekawie się zapowiada.

Po naszym jakże cudownym przywitaniu usiedliśmy przy stoliku, który znajdował się bardziej z tyłu.

Sam lokal prezentował się uroczo. Odkąd weszliśmy do środka czuć przyjemną atmosferę. Jest tutaj dużo świeczek, jakiś foteli, kanap, co sprawia, że jest tutaj bardzo przytulnie. Podoba mi się.

Po dosłownie sekundzie kobieta w towarzystwie swojego syna (z tego co wiem) przyniosła nam jedzenie. Były to najrozniejsze przysmaki. Od różnego rodzaju makaronów, po desery lodowe. Ja nie wiem jak ona to tak szybko zrobiła.

Chłopak kiedy rozkładał jedzenie uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko. Wydawał się spoko, ale ja juz mam jednego na oku.

Żeby nie było to również się do niego uśmiechnęłam. Jeszcze potem powiedzą, że jestem jakaś wredna czy coś.

- Nie podrywaj jej, to dziewczyna Pablusia! - powiedziała starsza pani, która jak się potem okazało nazywa się Abuela. Puściła szatynowi oczko i szybko zniknęła razem ze swoim synem.

No ja nie wiem co tutaj się dzieje.

Stwierdziłam, że nie będę drążyć tematu, bo nie mam na to ochoty. Pozatym hiszpan chyba też nie miał ochoty rozmawiać na ten temat.

- Po jedzeniu zabiorę cie w moje ulubione miejsce. - powiedział, a ja kiwnelam głową.

Zabraliśmy się za jedzenie normalnie rozmawiając, więc jest dobrze. Muszę przyznać, że wszystko było cholernie pyszne. Spróbowałam każdego po trochę i myślałam, że zaraz pęknę. Przysięgam. Jeszcze nigdy się tak nie najadłam (nie licząc moich pobytów u babci).

Pożegnaliśmy się z wszystkimi i ruszyliśmy w miejsce szatyna. Po drodze śmialiśmy się ze wszystkiego.

Dojechaliśmy na jakąś plaże, która była trochę ukryta. Usiedliśmy sobie przy morzu.

mi rayo de sol | pablo gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz