treinta y seis

456 10 0
                                    

Właśnie tańczyłam z dziewczynami na środku pokoju do piosenki Davida Guetty. Bawiłyśmy się po prostu świetnie. Wypiłam kilka drinków, przez co już w ogóle dobrze się bawiłam. Wcześniej razem z Sirą grałyśmy jeszcze z chłopakami w jakąś grę, ale każdemu z nas ewidentnie coś nie wychodziło. Nagle trochę gorzej się poczułam, więc postanowiłam, że wyjdę na chwilę się przewietrzyć. Usiadłam sobie na leżaku, który znajdował się obok basenu. Zaczęłam rozmyślać nawet nie wiem o czym, aż poczułam, że leżak ugina się z drugiej strony. Byłam pewna, że to Pablo, więc miałam się na niego położyć, ale coś mnie podkusiło by to sprawdzić. Na szczęście posłuchałam swojej intuicji i okazało się, że to Aleix.

- Źle się czujesz? - zapytał. - Bo widziałem jak wychodziłaś.

- Już trochę lepiej, dziękuję. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Świeże powietrze zawsze ratowało mnie w takich sytuacjach. Wystarczyła chwila i od razu było mi lepiej.

Aleix zaczął rozmowę na temat meczu, a później przeszliśmy na kolejny temat i kolejny i tak przez cały czas. Co chwilę się śmialiśmy, totalnie nie mogąc się uspokoić. W pewnym momencie zaczął rzucać żartami, które już w ogóle mnie rozśmieszyły. Myślałam, że się uduszę. Jednak nagle usłyszeliśmy ukochaną piosenkę całej naszej drużyny, więc bez słowa pobiegliśmy na parkiet. Skakaliśmy do upadłego, i to dosłownie, bo większość po minucie już leżała na ziemi. Śmiałam się z nich, prawie też się wypierdalając. W końcu ma się to coś.

Nagle poczułam silne ręce oplatające mnie w talii. Gdy się odwróciłam zobaczyłam mojego chłopaka, więc spokojna oddałam się tańcu z nim. Akurat puścili jakąś bardziej romantyczną piosenkę, dzięki czemu idealnie wpasowała się w nasze zamiary. Widziałam, że Pablo nie jest w nastroju, więc nic mu nie powiedziałam tylko wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Było bardzo przyjemnie, mieliśmy taką swoją chwilę. Jednak nigdy nie może być cudownie, bo zawsze coś musi się zjebać. W tym przypadku Ansu przewrócił się z wódką w ręce i oblał mi cały top. Przysięgam, że w tamtym momencie miałam ochotę go zajebac.

- Przepraszam skarbeczku. - powiedział i próbował mnie pocałować w policzek, ale się odsunęłam.

- Co ja mam teraz zrobić? - powiedziałam do Pabla.

- Mam w samochodzie.. - zaczął Aleix, ale Pablo mu przerwał.

- Idź do łazienki, a ja pójdę do auta i zaraz przyniosę ci bluzę, dobrze? - powiedział.

- Okej. - odpowiedziałam.

Zgodnie z instrukcją, którą otrzymałam poszłam do łazienki i zdjęłam ten śmierdzący top. Jeszcze nigdy nie czułam żeby coś aż tak jebało. Na szczęście po krótkiej chwili przyszedł chłopak wraz z bluzą, którą natychmiast założyłam. Była czarna, z kapturem, bez żadnego nadruku - po prostu zwyczajna. Jednak cała pachniała jego mocnymi perfumami, tak jak wszystkie jego ubrania. Nie ma nawet jednego, który pachniałby inaczej.

- Dziękuję Pab, uratowałeś mnie. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

- Tylko na tyle zasłużyłem? - zapytał chytrze się uśmiechając, a ja przewróciłam oczami.

- Nie wiem o czym mówisz. - odpowiedziałam, a on zrobił to czego tak bardzo pragnął.

Widziałam, że trochę polepszył mu się humor, lecz dalej nie był tak dobry jak wcześniej. Kiedy już miałam go zapytać o co chodzi, wyprzedził mnie.

- Aurora pisała, że babcia pyta czy dzisiaj wpadniemy. - powiedział.

- A nie jest już za późno? - zapytałam, bo za około godzinę miała być już północ.

mi rayo de sol | pablo gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz