veintiseis

745 21 0
                                    

Właśnie nastał dzień naszego wyjazdu do Madrytu. Wstałem, ubrałem się w klubowy dres i dopakowałem resztę rzeczy. Pedro już na mnie czekał, więc szybkim krokiem ruszyłem do niego.

- Siema stary, jak tam? - powiedział mój przyjaciel z podejrzanie dobrym humorem.

- Siema, jak narazie jest dobrze. A u ciebie? - zapytałem.

- Tez, jak z Julia? - odpowiedział wyjeżdżając z pod domu.

Zastanawiałem się jak mu to opowiedzieć, więc zacząłem od początku. Chłopak śmiał się z moich tekstów. Stwierdził tez, że za bardzo się  ,,podniecam'', a ja w sumie miałem w niego wyjebane. Zatrzymaliśmy się tez po drodze na małe śniadanko w Starbucksie i oczywiście zostaliśmy zaatakowanie przez fanów. Nie ukrywam, że czasem miałem tego dość i chciałem być zwykłym chłopakiem. Po prostu iść sobie gdzieś, zrobić coś czego nie mogę, bo ,,nie wypada". Zawsze musiałem dokładnie przemyślać każde zdanie, które wypowiadałem aby nikt nie mógł mi nic zarzucić. Czasami było to bardzo trudne, bo jestem dość impulsywną osobą.

Po niedługiej chwili dotarliśmy już pod stadion gdzie czekał już na nas autokar oraz inni piłkarze. Przywitaliśmy się ze sobą, a następnie zapakowaliśmy nasze bagaże, których jak się okazało było dość sporo.

Ledwo zamknęliśmy bagażnik..

Wszyscy weszliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę na lotnisko. Słuchałem swoich ulubionych piosenek myśląc cały czas o dziewczynie, która w ostatnim czasie mną zawładnęła. Byłem ciekawy czy rzeczywiście się dzisiaj pojawi, bo swoją odpowiedzią nie dała mi tego do zrozumienia. Nie ukrywam, że bardzo chciałem ją zobaczyć, chociaż w sumie jeszcze bardziej chciałbym aby została moja dziewczyna. Marzyłem już o tym od jakiegoś czasu i modliłem się aby tylko się zgodziła. Tak szczerze to dużo nie myślałem o tym, że mogłaby mi odmówić.

Gdy dojeżdżaliśmy na lotnisko na face time'a zadzwoniła moja siostra - Aurora. Od razu odebrałem, a moim oczom ukazała się kobieta wraz z 3,5 letnia dziewczynka - moja siostrzenica, która nazywała się Madison. Dawno nie rozmawialiśmy, więc cieszyłem się, że je widzę. Dowiedziałem się, że mają w planach niedługo przyjechać do mnie na kilka dni. Ostatni raz widzieliśmy się trzy miesiące temu na urodzinach Javi'ego - męża Aurory, który swoją droga był mega fajnym gościem. Byli świetną parą, a gdy ich widziałem marzyłem aby tez znaleźć taką osobę.

Wracając uważałam, że ich przyjazd to świetny pomysł. Niestety Javi miał prace i nie dał rady, ale dziewczyny za to tak. Zachowywały się trochę dziwnie, bo cały czas się śmiały. Zdziwiło mnie to trochę, ale stwierdziłem, że może mają po prostu głupawkę. Niestety musiałem już zakończyć z nimi tą rozmowę, bo wsiadaliśmy do samolotu.

Oczywiście tradycyjnie zaczęły się przepychanki o najlepsze miejsca, lecz my z Pedrem znaleźliśmy na nie sposób. Najczęściej zajmował je nam ukochany Alejandro wraz z Ansu. Zazwyczaj ja ich zagadywałem na jakiś zupełnie randomowy temat, a bananiarz leciał zająć miejsca.

Może i było to głupie, ale zawsze działało.

Później ,,obrazili się" na nas na pięć minut, a potem zaczęli coś pierdolić. Na szczęście trener ich uciszył, bo strzelił nam jakieś przedmeczowe przemówienie.

❤️

JULIA POV'S

Rano obudziło mnie puknie do drzwi, okazało się, że moja ulubiona para właśnie wróciła do domu. Od razu przytuliłam moją kuzynkę, a następnie pomogłam im wnieść bagaże.

mi rayo de sol | pablo gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz