X

3.3K 96 13
                                    

Patrzyłam na Mattego chcąc wyjaśnień. Chłopak westchnął.

- Pamiętasz jak zawsze chodziliśmy w Anglii na wyścigi samochodowe? - zapytał szatyn patrząc na mnie. Kiwnęłam głowa na znak, że pamietam. Uwielbiałam to. - Biorę teraz w takich udział.

Spojrzałam ponownie na niego trochę zaskoczona. Patrząc na jego samochód to mogłam się w sumie spodziewać. Tylko, że nie rozumiałam dlaczego to przede mną ukrywał skoro chodziliśmy razem na takie.

- Tylko, że nie do końca jest to legalne - powiedział chwile później, a moje zdziwienie rosło.

- Jak to nielegalne? - zapytałam i rozejrzałam się po reszcie chłopaków.

- Spotykamy się w nocy na jakiś drogach, ścigamy się. Wygrywamy kasę i tyle - powiedział David. - Nie chcąc się chwalić nasza paczka jest naprawdę dobra i mocno rozpoznawalna.

Patrzyłam na nich wszystkich. Tak samo oni wszyscy patrzyli na mnie. Nie wiedziałam co powinnam powiedzieć. Mój brat ściga się po nocach dla pieniędzy. Potrzebowałam chwili żeby to przetrawić.

- W porządku? - zapytał brunet siedzący obok mnie.

- Tak - powiedziałam po chwili od jego pytania. - Mogę pojechać na kolejne takie?

Rozejrzałam się tym razem po stoliku patrząc na nich wszystkich. Tym razem to oni byli zdziwieni.

- Nie ma mowy - powiedział od razu Matty. - To jest bardzo niebezpieczne.

- Proszę - powiedziałam patrząc na niego. Uwielbiałam chodzić na takie wyścigi, tylko w porównaniu z tymi tamte były legalne.

- Weź młodą, popatrzy sobie - powiedział nieznajomy chłopak.

- Zastanowię się - powiedział Matti dając mi tym samym nadzieje, że będę mogła jechać. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam ponownie na niego. - Co nie oznacza, że się zgodzę.

Mówiąc to patrzył na mnie. Przewróciłam oczami ale humor znacznie mi się poprawił. Zadzwonił dzwonek więc wzięłam swoją butelkę wody i wstałam. Popatrzyłam na Olivera.

- Mogę oddać później? - zapytałam, a chłopak chyba dopiero po chwili zaczaił o co mi chodzi.

- Jest twoja - rzucił jedynie, a ja lekko się uśmiechnęłam. Odeszłam od nich. Idąc korytarzem każdy się na mnie patrzył. Nie dziwie się. Skoro moje nazwisko jest tak traktowane to będę chodzić z nim należycie. Uniosłam głowę i pewnym krokiem szlam przed korytarz ignorując wzrok innych. Poczułam się lepsza, a moje wyrzuty sumienia mnie dopadały.

Oliver

- Jest twoja - rzuciłem patrząc na brunetkę, która wręcz topiła się w mojej bluzie. Ale pasowała jej. Czerwony odcień idealnie zgrywał się z jej ciemno brązowymi włosami. Lekko się uśmiechnęła, a następnie poszła.

- Nie sądziłem, że zareaguje tak łagodnie - powiedział David gdy wstaliśmy od stolika.

- Ja tez nie - odpowiedział Matty.

- Myślałem, że zrobi ci awanturę że jesteś nieodpowiedzialny i pakujesz się w kłopoty - powiedział Simon.

- Zanim wyjechałem chodziliśmy razem na wyścigi - powiedział Matty. Każdy z nas spojrzał na niego zdziwiony. - Zawsze ją interesowało to, mnie tez wiec chodziliśmy razem. Tylko, że były legalne.

- Weźmiesz ją na następne? - zapytałem.

- Szczerze nie wiem - rzucił - Chciałbym ale z drugiej strony wiem jakie to niebezpieczne.

Patrzyłem na niego. Odkąd jego siostra tutaj przyjechała całkowicie się zmienił. Zawsze wiedziałem, że Matty był opiekuńczy, że tylko kreował się na bezuczuciowego w towarzyskie innych. Jednak jego troska do siostry przewyższa wszystko. Tylko dlaczego nie zauważył tego co widziałem ja.

Olivia

Odeszłam od stolika i przez całą następną lekcje myślałam tylko o słowach Mattego. Nielegalne wyścigi? Co chwile gdy brała oddech czułam zapach bruneta. Byłam mu bardzo wdzięczna. On wiedział i nie powiedział mojemu bratu. Dał mi swoją bluzę. Słyszałam co chwile jakieś szepty na mój temat ale całkowicie się tym nie przejmowałam. Lekcja minęła, a ja siedziałam na ławce. Przeglądałam telefon gdy poczułam, że ktoś usiadł obok mnie.

- Nie wiedziałam, że gwiazdeczka potrafi odstawić takie show - powiedział Henry, z którym chodziłam na biologię.

- Słucham jaki masz problem? - zapytałam miło choć nie chciało mi się z nim rozmawiać.

- Mój kumpel przez ciebie i twojego brata ma wybite cztery żeby i pęknięty nos - powiedział co mnie lekko zdziwiło. Nie powiem, że poczułam się dziwnie wiedząc, że to wina Mattego i, że ma taką siłę. Ale z drugiej strony dobrze. Należało mu się.

- Ojej - powiedziałam jak najbardziej sarkastycznie. Poczułam jak mocno mnie pociągnął, a ja przepadłam przez własne nogi. Wstałam patrząc na niego.

- Posłuchaj mnie - powiedział, a jego ton głosu był przeraźliwy. Wokół nie było dużo ludzi bo niektórzy już skończyli lekcje, a inni byli w klasie. Jednak w ciągu dalszym kręciło się to pare osób.

- Nie będę cię słuchać - powiedziałam już o wiele ostrzem tonem. - Mogłeś odciągnąć swojego kolegę od tak durnego pomysłu. Nie stało by się nic.

- Covey - powiedział - Tak samo jak brat. Głupia egoistka.

- Nie znasz mnie to nie oceniaj - warknelam mocniej. - Odpierdol się i daj mi spokój.

Chciałam odejść ale złapał mnie mocno za rękę. Odwrócił w swoją stronę.

- Puszczaj - powiedziałam szarpiąc się. Puścił mnie, a następnie zamachnął się. Mój policzek piekł, a głowę przekręciłam z siła jego uderzenia. Zbierały mi się łzy w oczach. W tej szkole mają jakaś tradycję uderzenia po policzkach? Nie bolało tak sama gdy zrobił to Thomas, jednak w ciągu dalszym ból był odczuwalny.

- W porządku? - usłyszałam od razu i poczułam jak ktoś delikatnie mnie objął jedną ręką. Wiedziałam kto to był. Spojrzałam na Liam'a, który patrzył na mnie lekko zatroskany.

- Tak - powiedziałam i spojrzałam na Henryka. - Nawet nie wiesz co zrobiłeś.

- Naskarżysz się braciszkowi? - zapytał, a następnie odszedł. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Chciało mi sie płakać ale nie mogłam pokazać, że jestem aż tak słaba.

- Napewno w porządku? - zapytał Liam. Spojrzałam na niego, a chyba patrząc po mojej minie zauważył, że nie jest. Delikatnie mnie przytulił do siebie. Spięłam się dość mocno ale jego uścisk naprawdę był ostrożny i miałam pełną swobodę ruchu gdybym tego nie chciała. Mimo, że jego perfumy również czułam to perfumy Olivera to przebijały. - Ciężkie pierwsze dni w szkole, co?

- Tak jakby - powiedziałam osuwając się. Chłopak wziął mój plecak, który ciagle był na ławce.

- Chodź - powiedział ciagle obejmując mnie ramieniem. Byłam mu wdzięczna za to, że był ze mną. Usiedliśmy razem w ławce. Założyłam swoją maskę czując jak inni na mnie patrzą. Zostałam obojętna choć chciało mi się płakać. Czułam ciagle wzrok Liam'a na sobie i lekko mnie to denerwowało.

- Przestaniesz się patrzeć? - zapytałam i chciałam żeby zabrzmiało to miło choć nie wiem czy takowe pytanie kiedykolwiek zabrzmiało by miło.

- Przepraszam - powiedział co go widocznie speszyło.

- Nie nie.. po prostu - powiedziałam bo poczułam wyrzuty sumienia. - Wszyscy się na mnie patrzą i jest to denerwujące.

- Rozumiem przepraszam - powiedział ponownie

- Nie przepraszaj, nie twoja wina. - powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego stronę choć uśmiech wywołał mi ból. Chciałam wrócić do domu.

- Robisz coś wieczorem? - zapytał po chwili, a jego wzrok spadł na mnie.

- Nie - odpowiedziałam po chwili i uśmiechnęłam sie.

You save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz