XXXII

2K 55 14
                                    

Następny dzień przyszedł bardzo szybko i dopiero teraz leżąc w łóżku obok śpiącego bruneta czułam jak bardzo stresuje się tym wyjazdem. Będę tak daleko od domu. Przekręciłam się na bok i spojrzałam na chłopaka. Tyle dla mnie robi. Wstałam i po szybkim ogarnięciu zeszłam na dół. Jego rodziców nigdzie nie widziałam, więc wzięłam się za przygotowanie śniadania. Ogółem dla wszystkich ale w głowie miałam tylko jedna osobę dla której faktycznie chce, aby jedzenie było. No muszę przyznać, że po przeszukaniu jego kuchni miał dość ubogo składników jednak coś tam znalazłam. Smażyłam pancakes, gdy usłyszałam, że ktoś wszedł do kuchni. Odwróciłam się i spojrzałam na jego siostrę. Uśmiechnęłam się do niej do odwzajemniła.

- Cieszysz się, że z nami lecisz? - zapytała będąc tym ewidentnie podekscytowana.

- Tak - odpowiedziałam

- Jak tam będziemy musimy iść do takiej restauracji co mają tam tak dobre naleśniki, że chodziliśmy tam z rodzeństwem co chwile - powiedziała i jeszcze bardziej się rozpromieniła na wspomnienie. Jednak ja skupiłam się dokładniej na jej słowach.

Z rodzeństwem

- To ty i Oliver macie jeszcze rodzeństwo? - zapytałam kompletnie zdziwiona

- Nie mówił ci? - zapytała, a ja pokiwałam przecząco głową. Dziewczyna westchnęła, a uśmiech, który chwile temu miała na ustach zniknął. Chwile stała po prostu chyba zastanawiając się czy powinna mówić coś więcej. Ostatecznie spojrzała na mnie. - Mieliśmy brata.

Rozszerzyłam oczy i chyba doznałam chwilowego szoku.

- Mieliście? - zapytałam w końcu. Nie chciałam wyciągać od niej informacji za jej plecami ale jednak wiadomość na tyle mnie zaskoczyła, że po prostu spytałam.

- Nie żyje, zmarł pare lat temu - powiedziała, a ja oparłam się o blat. Nie chciałam pytać. Stwierdziłam, że zaczekam na dobry moment i zacznę rozmowę z Oliverem. Jednak jego siostra miała inne plany. - Został zamordowany.

No teraz to już w ogóle nie wiedziałam co myśleć. Całkowicie skupiłam się na dziewczynie, że porcja smażących się pancakes była lekko spalona. No trudno, te zjem ja.

- Nie mieliśmy kasy i Oliver przez przypadek wplatał się w jakieś nielegalne wyścigi. Z racji, że tata od zawsze kochał motoryzacje to Oliver również. Wiedział o niej naprawdę sporo i dzięki temu ładniej było mu przerobić samochód by wygrać. Raz zabrał ze sobą naszego brata. Był rok młodszy od niego. Obaj byli jeszcze dzieciakami. No i po kolejnej wygranej Olivera jego wrogowie chcieli go skrzywdzić, a wiadomo, że najbardziej boli cios zadany nie tobie tylko twoim bliskim. Napadli go gdy wracał ze szkoły. Pobili tak mocno, że nie było już ratunku - na chwile zamilkła patrząc prosto w podłogę. Czułam jak moje ciało jest spięte, serce bije coraz szybciej. Jak ktoś mógł zrobić coś tak paskudnego. - No i wszystko filmowali po czym wysłali filmik Oliverowi.

Wpatrywałam się w nią kompletnie nie wiedząc co powiedzieć.

- Oliver po tym się załamał ciagle się obwiniając. Niedługo po pogrzebie wyjechał sugerując, że będzie dla nas tylko zagrożeniem. Zamieszkał tutaj i od tamtej pory nie pojawił się w Chicago - powiedziała obejmując się ramionami i patrząc na mnie. Byłam dalej w szoku. Bardzo chciałabym porozmawiać o tym z Oliverem ale strach przed tą rozmową był chyba silniejszy.

- Nie wyobrażam sobie co musieliście czuć - odpowiedziałam zdejmując kolejną porcje z patelni. Tym razem nie spalone, świetnie.

- Było minęło. Teraz jest w porządku - powiedziała wzruszając ramionami.

- Myślisz, że chłopacy wiedząc? - zapytałam.

- Twój brat wie napewno. Przeprowadzili się tutaj w podobnym czasie. Byli dla siebie olbrzymim wsparciem i mam wrażenie, że dzięki temu udało im się tu przeżyć - powiedziała nakładając sobie na talerz jedzenie. - A reszta nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że wiedzą, że mieliśmy brata ale nie wiedzą dlaczego umarł.

Zacisnęłam mocno usta i próbowałam przetworzyć sobie w głowie wszystkie te myśli. Jak on tragicznie musiał się czuć po jego śmierci. Jak mocno musiał się obwiniać, że wyjechał tak daleko od domu. Chwile jeszcze porozmawiałam z nią o różnych rzeczach, a następnie poszłam zanieść śniadanie brunetowi. Pancakes z rozpuszczona czekoladą bitą śmietaną i owocami wyglądały naprawdę apetycznie. Ale za to ile to miało kalorii..

Proszę nie teraz

Przegoniłam myśli z mojej głowy, a następnie otworzyłam drzwi jego sypialni. Brunet już nie spał tylko przeglądał coś na swoim telefonie. Uśmiechnął się do mnie po czym usiadł.

- Śniadanie do łóżka? Czym sobie założyłem? - zapytał z tym swoim pięknym uśmiechem na ustach.

- To jest nic w porównaniu z tym co ty dla mnie robisz - odpowiedziałam podając mu tackę z jedzeniem. Odebrał ją ode mnie, a ja usiadłam obok. Długo ze sobą rozmawialiśmy. Ostatecznie wybraliśmy się do Davida, gdzie mieliśmy spędzić wspólnie wszyscy czas. Usiadłam na kanapie na tarasie. W końcu była ładna pogoda i mocno świeciło słońce. Chwile później David razem z Oliverem przyszli niosąc jakieś przekąski i napoje.

- Przywieźcie mi jakaś pamiątkę z Chicago - powiedział David siadając obok mnie. Spojrzał na mnie, a ja uśmiechałam się dając mu znak, że będę o nim pamiętać. Chwile później doszli do nas jeszcze Simon i Lidia. Dziewczyna usiadła obok mnie, a jej perfumy dostały się do mojego nosa. Tez chce takie.

- Uda ci się uniknąć ostatni tydzień szkoły i całe te bezsensowne lekcje - powiedziała dziewczyna sięgając po szklankę z wodą, wzięła również dla mnie.

- Niby tak - odpowiedziałam odbierając od niej szklankę.

- Co ty taka smutna? Wyjeżdzasz do Chicago, wypoczniesz - powiedziała ciagle nie spuszczając wzroku ze mnie.

- Ale będę daleko od brata - powiedziałam i na samą myśl tego wspomnienia od razu poczułam smutek i poczucie winy.

- Myślę, że on by chciał żebyś jechała - powiedziała - Szczególnie z nim

Wskazała wzrokiem na bruneta, który siedział pomiędzy Silonem, a Davidem i o czymś rozmawiali. Uśmiechnęłam się lekko.

- Na początku lipca jedziemy na Malediwy - powiedziała będąc tym bardzo podekscytowana. Ktoś tam kiedyś o tym wspominał ale przez te wszystkie wydarzenia kompletnie wypadło mi to z głowy. Prawie cały dzień spędziliśmy na rozmowie. Bardzo zaprzyjaźniłam się z dziewczyną. Z tego co wiem była rok starsza ale tej różnicy w ogóle nie było widać. Cieszyłam się, że gdy wrócę we wrześniu do szkoły to będę miała z kim siedzieć, bo chłopaków już nie będzie. Wróciliśmy do domu. Siedziałam na łóżku patrząc jak Oliver się pakuje. Coraz bardziej stresowałam się tym wyjazdem. Nawet lotem. Nastał ten moment gdy wychodziliśmy już z domu. Wzięłam moją torbę i wyszłam.

- Tylko tyle masz ubrań? - zapytał Oliver wskazując na nią. Również spojrzałam na moją torbę, a następnie na chłopaka.

- Mam jeszcze twoje - rzuciłam jedynie i ruszyłam w stronę samochodu. Uśmiechnęłam się pod nosem wiedząc, że brunet również się uśmiecha. Wsiadłam na miejsce pasażera i zapiełam pasy. Chwile później wsiadł Oliver.

- W porządku? - zapytał zanim jeszcze ruszyliśmy.

- Chce już po prostu być na miejscu - odpowiedziałam.

Ruszyliśmy. Jechaliśmy ponad godzinę. Tak mi się wydaje bo znużył mnie sen. W jego samochodzie było bardzo wygodnie. Obudziłam się jakieś pare minut przed lotniskiem.

- Wyspałaś się? - zapytał Oliver uśmiechając się w moją stronę. Pokiwałam głowa a następnie się rozprostowałam. Cała odprawa minęła bardzo szybko i już wchodziliśmy do samolotu. Usiadłam przy oknie, obok mnie usiadł Oliver.

- Stresujesz się? - zapytał gdy właśnie zaczęliśmy ruszać.

- Trochę - rzuciłam i od razu poczułam jak położył dłoń na moim udzie. Uśmiech wszedł na moje usta, a ja spojrzałam na niego. Właśnie zaczynała się nasza podróż. Oby wszystko szło zgadnie z myślą.

——————————————————————
Przepraszam was, że rozdziały były tak rzadko. Wrzesień był dla mnie intensywnym miesiącem i teraz postaram się to zmienić.
Dziękuję, że jesteście ❤️

You save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz