Rano obudził go hałas ulicy oraz... ból brzucha. Miał wrażenie, że może zaszkodził mu ten wczorajszy kurczak. Było mu niedobrze, ale leżał, próbując zwalczyć mdłości, bo nie chciał obudzić swojego partnera... Jednak w końcu wyplątał się z jego objęć, przeszedł nad nim i szybko poszedł do łazienki. Domyślał się, że Anthony mógł się obudzić i z pewnością próbował go podsłuchać... Włączył więc muzykę na swoim telefonie na tyle cicho, by nikomu nie przeszkadzała, ale jednocześnie zagłuszała to, co robił w łazience.
Zmiennemu tygrysowi chwilę zajęło wygrzebanie się z łóżka. Przetarł zaspane oczy i powoli wstał, aby podejść pod drzwi łazienki. Zapukał cicho.
- Florian...?
Gdy białowłosy usłyszał swoje imię, szybko spuścił wodę i podszedł do umywalki, aby umyć ręce i obmyć bladą twarz. Dopiero potem podszedł do drzwi i otworzył je.
- Tak? - Spytał, blado się uśmiechając.
Anthony stał wyprostowany i patrzył na niego z góry mocnym spojrzeniem. Rozluźnił się jednak zaraz po otwarciu drzwi.
- Wymiotowałeś?
Flo również się wyprostował, choć całe ciało niezwykle go bolało.
- Bardzo bolał mnie brzuch, to chyba przez tego kurczaka - odpowiedział, kładąc dłoń na koszulce, na swoim brzuchu.
Tony położył dłoń na framudze i westchnął drżąco. Wcale nie wydawało mu się, że to przez kurczaka... Wiedział, że od dłuższego czasu Flo miał problemy z żołądkiem.
- W porządku - wymamrotał, odpuszczając jednak. - Zrobię ci coś lekkiego na śniadanie.
- A mógłbyś... mógłbyś mnie najpierw przytulić? - Spytał z nadzieją Florian. Docisnął lekko rękę do swojego brzucha. Nie rozumiał swojego ciała ani tego, co się z nim działo... Bo zdecydowanie coś się z nim działo. Coś, czego nie znał.
Mężczyzna spojrzał na niego, tak jakby się zawahał... Ale w rzeczywistości nie wahał się wcale. Tak naprawdę poczuł złość, złość na siebie, lub bardziej niemoc, bo... znowu nie wiedział, co robić. Jak pomóc Flo, a sam Flo nie był z nim do końca szczery, dobrze o tym wiedział. W końcu jednak podszedł do niego i wziął go w swoje objęcia, od razu tuląc go do siebie.
Florian uczepił się go jak małe dziecko. Potrzebował jego bliskości i nie wyobrażał sobie, że miałby w tym momencie być w domu...
- Jesteś weterynarzem, a to prawie jak lekarz, więc może powinieneś mnie zbadać...?
- Nie jestem - mruknął od razu i ucałował go w czoło. - Ale obserwuję cię od wielu dni i wiem, że coś jest nie w porządku... choć nie wiem, co - westchnął, zrezygnowany.
- Ja też nie wiem, ale cieszę się... tym bardziej cieszę się, że jesteśmy razem - wymamrotał Flo, zamykając oczy. - Przeżyję, spróbuj się nie martwić.
- Chcesz iść ze mną? - Zapytał niespodziewanie tygrys, powoli się odsuwając. - Na małe zakupy.
Chłopiec uśmiechnął się od razu.
- Tak, tak, chcę bardzo - powiedział, zanim chwycił go za dłoń i pociągnął do ich tymczasowego pokoju, aby mogli się ubrać.
- Niedaleko jest małe targowisko - wyjaśnił Tony, gdy się ubierali. - Shanti i tak chciała zrobić zakupy przed wyjazdem, ale do tego będziemy potrzebować samochodu. Na razie kupmy coś na śniadanie.
Florian pokiwał głową, zgadzając się z nim, gdy wciągał spodnie na nogi. Znów upewnił się, że przytył, bo spodnie wydały mu się o wiele ciaśniejsze niż wcześniej. A może to po praniu?
CZYTASZ
Powrót do korzeni - Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze. Tom 2
WerewolfAnthony pogodził się z utratą wspomnień. Pustka i żal, które od lat towarzyszyły mu z tego powodu, zostały zastąpione zupełnie nowym uczuciem - prawdziwą miłością. On i Florian, złączeni najświętszym rytuałem wśród zmiennych, zaczynają wieść razem s...