XVI. Złe decyzje

132 21 5
                                    

Anthony oczywiście nie mógł czekać w spokoju na kanapie. Tam, gdzie Florian go pozostawił. Gdy odprowadził go wzrokiem przez okno, ruszył do gabinetu ojca. Znalazł jakiś specyfik, którym z trudem posmarował swoje plecy, ledwo dosięgając do zszytych ran. Posmarował również głębsze zadrapania i poważniejsze otarcia, a potem czekał na niego na balkonie na piętrze, wypatrując go i odliczając czas.

– Zostawiłem cię na kanapie. Co ty tu robisz? – Zapytał Flo, patrząc na niego znacząco, gdy zatrzymał się pod balkonem i odchylił głowę, próbując zachować poważny wyraz twarzy.

– Odliczam czas – mruknął z rozbawieniem zmienny tygrys, zanim odepchnął się od poręczy, aby wejść z powrotem do domu. Spotkali się na dole, w salonie. – To ostatni raz, kiedy wychodzić bez kremu z filtrem. Jasne? – Zapytał, gdy odbierał od niego przyniesione jedzenie. Był bez koszulki, bowiem nie ubrał się z powrotem po nałożeniu maści, i gdy odwrócił się, by wejść do kuchni, Florian ujrzał na jego plecach swoje własne rękodzieło.

– Mam wrażenie, że nie wygląda to już tak źle – szepnął, podchodząc do niego i układając swoją małą dłoń na dole jego pleców.

– Bo nie jest źle – odpowiedział łagodnie Anthony.

Był cholernie głodny, ale czuł się już lepiej, więc od razu zabrał się za przygotowanie dla nich posiłku. Już po chwili usiedli razem, aby zjeść, a gdy Flo zjadł połowę i napił się, podniósł wzrok na swojego partnera.

– Wiem, że pewnie nie chcesz, ale... chciałem porozmawiać z tobą o Shanti – szepnął niepewnie.

– Nie chcę – zgodził się z nim krótko, od razu odwracając wzrok. Przypomniał sobie, oczywiście, wszystko to, co wydarzyło się poprzedniego dnia... i czego się dowiedział. Zwłaszcza o Shanti.

Na twarzy Flo od razu pojawiło się zranienie. Wiedział, że Anthony czuł się okropnie przez to, czego się wczoraj dowiedzieli, ale... Shanti okłamała ich obu. A raczej – nie powiedziała prawdy. Opuścił wzrok na swój talerz, nie mówiąc już nic więcej.

– O czym chciałeś porozmawiać? – Zapytał zmienny tygrys, tym razem znacznie łagodniej. Dostrzegł zranienie Flo i natychmiast pożałował swoich wcześniejszych słów, więc wyciągnął rękę i nakrył jego dłoń swoją dłonią.

Białowłosy milczał jeszcze przez chwilę, choć poczuł przyjemne ciepło w piersi przez ten gest.

– Wiem, że poczułeś się zraniony, ale... ja również – szepnął. – Nie rozumiem, dlaczego nam nie powiedziała. Przez cały czas czułem się źle, jakbym... jakbym jej cię zabrał, a ona w końcu cię odnalazła...

Mężczyzna znów odwrócił wzrok, nie będąc w stanie patrzeć na Flo. Czuł się zbyt rozżalony i zbyt zraniony.

– Najwidoczniej miała jakiś powód – wymamrotał cicho.

Florian splótł razem ich palce i ścisnął jego dłoń.

– Na pewno do nas przyjdzie, Tony – szepnął łagodnie. – A ja jestem... ja jestem tak zły, wiesz? Gdyby ci powiedziała, Rakesh nie mógłby wykorzystać elementu zaskoczenia...

Tony również ścisnął maleńką dłoń Flo, oddychając głęboko. Zacisnął powieki i pokręcił lekko głową.

– Nie chcę jej widzieć – powiedział wprost.

I właśnie wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Florian jako pierwszy podniósł się i szybko ucałował ciemne włosy swojego partnera.

– Myślę, że to ona, kochanie.

Wyraz twarzy mężczyzny momentalnie uległ zmianie, gdy to usłyszał. Nagle wyglądał tak, jakby zapragnął uciec przez okno. Wstał jednak i wyminął Flo, idąc do drzwi, które otworzył gwałtownie.

Powrót do korzeni - Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze. Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz