Anthony był ciężki, a Florian pokonywał każdy kolejny krok z trudem, ale wiedział, że Shanti nie dałaby sobie rady sama. Gdy doszli do wioski, spojrzał na Tengaha i udało mu się dotknąć jego głowy, pogłaskać ją czule w ramach podziękowania, zanim Bhaskar ruszył dalej, kierując się do ich domu... A tam mogli zanieść Tony'ego do gabinetu Jeremiaha.
Tengah nie rozstał się jednak z nimi. Poszedł za nimi, do wioski i do domu, gdzie położył się w kącie gabinetu, podczas gdy oni położyli nosze z rannym na podłodze.
– Przydadzą się koce – oznajmiła Shanti, pobieżnie oceniając jego stan. – Mnóstwo koców... Jest zimny jak lód.
– Trzeba go ogrzać, ale też oczyścić te rany – dodał Florian. – Ta wygląda strasznie, ale mam nadzieję, że nic się do niej nie wdało... – dodał i wyprostował się. – Przyniosę te koce – rzucił i wyszedł, aby pobiec na górę. Ubrał szybko spodnie i koszulkę, aby zasłonić swoją nagość, zanim zbiegł na parter, po drodze ślizgając się na swoich mokrych, brudnych stopach, przez co niemal się wywrócił.
Bhaskar w tym czasie poszedł przygotować jak najwięcej gorącej wody. Ponieważ po burzy w wiosce wciąż nie było prądu, Shanti znalazła świeczki i przyniosła do gabinetu dwie lampy, które zapaliła, i usiadła na podłodze przy Anthonym, oglądając jego rany z trwogą.
– Ma tutaj kulę – powiedziała do Flo, wskazując na ziejącą ranę w jego brzuchu.
Chłopak kucnął obok Shanti, aby spojrzeć na tę okropną ranę.
– Cholera – wydusił, prawdziwie przerażony. Czyli to jednak on, a nie Rakesh został trafiony przez myśliwego... – Musimy ją przemyć i... spróbować wyjąć tę kulę, prawda?
Dziewczyna pokiwała głową, choć nie wyglądała na przekonaną. Wiedziała trochę o pierwszej pomocy... Gdy studiowali, Kiran pokazywał jej co nieco, sama również douczała się, chcąc nieść pomoc mieszkańcom wioski i zwierzętom... Ale to ją przerastało. Ta okropna rana i stan, w jakim zmienny się znajdował... Powinien znaleźć się w szpitalu i to natychmiast. Problem polegał na tym, że nie wchodziło to w ogóle w grę.
Białowłosy chwycił rękę Shanti.
– Musimy mu pomóc, słyszysz? Teraz ma tylko nas i razem musimy go uratować – wyszeptał, a jego głos załamał się tylko trochę. Anthony zasługiwał na najlepszą opiekę z możliwych, ale... Miał tylko ich.
Brunetka spojrzała na niego, a w jej oczach lśnił szczery strach. Pokiwała jednak głową, mocno ściskając jego dłoń.
– Uratujemy go – obiecała mu, podnosząc się. – Kiedyś, dawno temu, widziałam, jak Jeremiah z Kiranem ratowali postrzelonego wilka... Wiem, że to nie to samo, ale może wystarczy – oznajmiła, odnajdując torbę z narzędziami lekarskimi Hawkinsa.
Znalazła również apteczkę, w której Flo, na szczęście, zostawił kilka potrzebnych rzeczy. Zresztą, Jeremiah miał tego mnóstwo... Cały jego gabinet był jak jednoosobowa klinika, w końcu był lekarzem z wykształceniem i wieloletnim doświadczeniem. Większość leków i środków niestety była przeterminowana, ale część nadawała się jeszcze do użytku.
Bhaskar przytargał wielkie naczynie z gorącą wodą, a Shanti wysłała go jeszcze po kilka mniejszych misek i czyste ścierki oraz ręczniki. Gdy wrócił, przenieśli Anthony'ego na koc rozłożony na podłodze, pod głową kładąc mu niewielką poduszkę. Zaczęli myć ostrożnie jego ciało, odkrywając coraz to nowsze rany, a całości przyglądał się z boku Tengah.
Florian również był przerażony. Był cholernie przerażony, bo to nie był jakiś zwykły człowiek, a... partner jego duszy i ojciec jego dziecka. Miłość każdego jego życia. Jednak w tamtym momencie odłożył strach na bok i chciał skupić się na uratowaniu Tony'ego. Skoro wciąż żył, skoro jego serce biło, musieli zrobić wszystko, żeby go uratować i wierzył, że uda im się to tylko wspólnie.
CZYTASZ
Powrót do korzeni - Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze. Tom 2
WerewolfAnthony pogodził się z utratą wspomnień. Pustka i żal, które od lat towarzyszyły mu z tego powodu, zostały zastąpione zupełnie nowym uczuciem - prawdziwą miłością. On i Florian, złączeni najświętszym rytuałem wśród zmiennych, zaczynają wieść razem s...